Rozdział 2

1.6K 240 95
                                    

-Levi... -wyszeptałem cicho do siebie, patrząc nerwowo na drzwi. Pukania nie dało się słyszeć już od dobrych kilku minut, a mimo to moje serce biło tak mocno, że byłem pewny, że słyszy je nawet mój rozmówca.

-Już prawie jesteśmy na miejscu, wytrzymaj jeszcze chwilę.

-Pukanie już dawno ucichło... może sobie poszedł? -wyszeptałem z nadzieją w głosie.

-Mimo tego nie otwieraj drzwi, jesteśmy już przed twoim domem. -mruknął, a po chwili zamrugałem zdziwiony, widząc, że mężczyzna po prostu zakończył połączenie.

-Halo? Halo?! Niech mnie pan do cholery nie zostawia! -krzyknąłem do słuchawki, chociaż doskonale wiedziałem, że on tego nie usłyszy. Zaklnąłem i rzuciłem lekko spanikowany telefon obok siebie.

Spojrzałem na podłogę ze zmarszczonymi brwiami, siedząc na skraju łóżka w milczeniu. Po chwili podskoczyłem wystraszony, słysząc pukanie do drzwi.

-Eren? Tu Levi, otwórz drzwi. -mruknął mężczyzna za drzwiami ze znajomym mi już dobrze głosem. Wstałem niepewie z łóżka i podszedłem do drzwi, uchylając je lekko.

-To pan? -mruknąłem, a widząc mundur otworzyłem szerzej drzwi. Spojrzałem w oczy mężczyźnie, na co od razu wzdrygnąłem się, zerkając w bok. Na pierwszy rzut oka wywnioskowałem, że ma więcej niż 25 lat, kruczoczarne włosy i przeszywające moje ciało zimne spojrzenie, które nadawało mu grozy nawet mimo niewielkiego wzrostu.

-Niestety nikogo nie udało nam się znaleźć. -mruknął tylko niewzruszony, a ja wziąłem kilka głębszych wdechów, odważnie przenosząc na niego spojrzenie swoich szmaragdowych oczu. Wyglądał, jakby próbował mnie wystraszyć, jednak ja postaram się dać mu do zrozumienia, że nie dam się złamać tak łatwo.

-Jak to? Uciekł?! -zdziwiłem się bardziej.

-Na to wygląda. -westchnął. -W takim razie powiedz mi, co się dokładnie wydarzyło. Spróbujemy jak najszybciej go złapać.

-Niech pan wyjdzie do salonu, zaraz do pana przyjdę. -westchnąłem, na co ten bez słowa wyszedł z mojej sypialni. Zamknąłem drzwi dla pewności i zsunąłem z siebie szlafrok, który z głuchym szelestem upadł na drewnianą posadzkę. Ubrałem po chwili zwykłe szare dresy i pasującą do nich białą koszulkę. Zerknąłem ponownie na leżącą paczkę papierosów, po czym z ociąganiem wziąłem jeden mały rulonik z tytoniem, który od razu zapaliłem, wracając do policjanta. Ten od razu przeniósł na mnie swoje zniesmaczone spojrzenie, którym starałem się nie przejmować.

-Chce pan? -zapytałem po prostu.

-Ile ty masz lat? -mruknął, odwracając kota ogonem.

-16.

-Nie powinieneś palić w tym wieku.

-I? Do rzeczy. Pytał się pan, co się stało. -usiadłem obok niego na skraju kanapy.

-Więc czekam na odpowiedź.

-Co tu dużo mówić... facet wtargnął mi do domu, podczas gdy leżałem w sypialni. Usłyszałem po jakimś czasie huk w tym pokoju, więc wyszedłem sprawdzić, co się stało. Gdy wszedłem do tego pomieszczenia zobaczyłem telewizor na podłodze i jakiegoś kolesia. -rozsiadłem się wygodnie na kanapie, paląc i zerkając na leżące urządzenie. -Kiedy go zobaczyłem, uciekłem do sypialni, w której się zamknąłem i zadzwoniłem po was. On dalej się dobijał i krzyczał. W końcu walenie ucichło. Na szczęście w tym samym momencie przyszliście.- westchnąłem, kończąc monolog, zerkając na niego po chwili. Ten tylko w milczeniu zapisywał moje zeznania, mrucząc coś pod nosem. -Gdzie jest w ogóle twój partner?

Silence (Levi x Eren)Where stories live. Discover now