Rozdział 13: Powrót do wspomnień

Comenzar desde el principio
                                    

- Nie musisz nic mówić - powiedział uspokajająco.

Rozejrzałam się, aby wiedzieć, gdzie jestem. Siedziałam na stole w klinice druida. W jednym kącie stał Stiles i Scott. Oboje byli zakłopotani. Było mi wstyd, że widzą mnie w chwili słabości, dlatego opuściłam głowę i spojrzałam na moje paznokcie pomalowane granatowym lakierem.

- Chłopcy, poczekajcie na korytarzu - poprosił ich mężczyzna. - Chciałbym z nią chwilę porozmawiać.

Posłusznie opuścili pomieszczenie.

- Clare, co widziałaś w śnie? - ciemnoskóry od razu przeszedł do rzeczy.

- To...ten dzień, gdy ich zabili - wypowiedziałam te zdanie prawie szeptem. - Widziałam dokładnie wszystko...każdy przedmiot, ich twarze, każdą plamę krwi...

- Czyli...

- Wiem, kto ich zamordował... Moja mama zabiła z ich stada dwóch. Kobietę i przywódcę, który mnie ugryzł... - odruchowo złapałam się za tę ramię, gdzie kiedyś widniała chwilowo rana od kłów. - Powiedz mi jedno... Kim jest Strażnik Nemetonu?

Deaton wciągnął powietrze nosem i równie szybko je wypuścił.

- Pilnuje równowagi w nadprzyrodzonym świecie. Była nim Jennifer Blake, przed zmienieniem się w darach - odparł. - Od tamtej pory nie było żadego prawowitego następcy...

- Oni chcieli go od mojego taty... - przyznałam. - Chodziło im o Jacka czy o mnie?

Alan chwilę nie odpowiadał. W ciszy trzymał moją dłoń i przyglądał się tanie na policzku. Walczył z tym, czy mi powiedzieć, ale ja się już domyślałam.

- To Jackie...prawda?

- Tak...

- Dlaczego chcieli go zabić?! Przecież żadne z nas nie miało super zdolności! - czułam, jak ponownie ogarnia mnie rozpacz. Mój braciszek...zginął, chociaż nic nie zrobił...

- Zabijając go, zyskali nowe moce...

- Dlaczego ja żyję?!

- Wybrał cię, abyś to ty chroniła dalej świat... Ciebie kochał najbardziej... - weterynarz spojrzał przez okno. - Twoja prababka od strony matki była łowcą wilkołaków, Amelia Rosaline Gllitering. Po urodzeniu twej babci, została powieszona przez jedno że stad. Przed zgonem obiecała, że jej potomek będzie jednym z najbardziej wpływowych osób w świecie nadprzyrodzonym.

- Nie chodziłu tu dokładnie o Jacka, a...o mnie...

- Masz rację, lecz miał być nim twój brat, ale poświęcił się dla ciebie i w tobie znajduje się część Strażnika Nemetonu - dokończył.

- Deucalion o tym wiedział, prawda? - patrzyłam teraz prosto w jego oczy. On jedynie skinął głową.

Ponownie zapadła cisza. Właśnie do pokoju wszedł Scott. W ręce trzymał moją skórzaną kurtkę i dużą paczkę pianek. Deaton wyminął go i poklepał po plecach. Chłopak podszedł do mnie i usiadł obok. Posłał mi swój czarujący uśmiech, podsuwając pianki.

- Skąd wiedziałeś, że je lubię? - zapytałam, biorąc jedną do buzi.

- Derek mi powiedział, że jak byłaś mała jadłaś ich duże ilości, aż nie robiło ci się niedobrze - odparł śmiejąc się przy tym.

- Jak on mógł! - również się zaśmiałam. Nagle przypomniałam sobie o Corze. - Co z moją siostrą?

- Moja mama się nią osobiście opiekuje.

- Co się stało po tym, jak zemdlałam?

McCall najwyraźniej się zmieszał i chyba nie chciał za bardzo mi odpowiadać na to pytanie.

- Lydia trafiła do szpitala. Darach porwał tatę Stiles'a - wydusił z siebie. - Z tego powodu jest bardzo przygnębiony i do wielu osób się nie odzywa...

- Ugh...gdybym wcześniej wiedziała! - zdenerwowana przecesałam włosy dłonią. - Kali kiedyś mi opowiedziała o tym, w jaki sposób przyłączyła się do stada Alf...Zabiła wszystkich z jej watahy, również druida, którym była Jennifer. Była tak poszarpana, więc myślała, że po prostu się tam wykrwawi...Stało się kompletnie na odwród...

- Eh, najwidoczniej wszystko ma swój początek w przeszłości - wilkołak włożył do ust naraz trzy pianki i z łatwością je zjadł.

- Chciałabym jutro odwiedzić Corę i... czy będziesz mógł mnie podwieźć? - nie wierzę, że spytałam go o to, jak jakaś zdesperowana nastolatka.

- Jasne, nie ma sprawy - rzekł szybko.

Wzięłam ponownie słodycz, zamknęłam na chwilę oczy, żeby rozkoszować się spokojem.

- Nie wyglądasz teraz na taką groźną, jak zwykle - powiedział do mnie brunet.

- Za to bym cię walnęła - odgryzłam się, - ale brak mi sił.

- Ugryzłabyś mnie w język, gdybym cię pocałował?

- Że słucham...?!?

Naparł mocno na moje usta. Od razu nie mogłam pojąć, co się właśnie dzieje, ale odwzajemniłam pocałunek. Zanurzyłam dłoń w jego gęstych, ciemnych włosach, pogłębiając pieszczote. Trochę nie pewnie jego język zaczął toczyć kółka wokół mojego. Chcąc zbliżyć się jeszcze do niego, usiadłam na nim okrakiem, na co się uśmiechnął.
Dawno nie przeżyłam takich motylków w brzuchu, jak wtedy.

1224 słów

No to trochę więcej dowiedzieliście się w tym rozdziale o Clare i jej rodzinie. Spodziewaliście się, że teraz Scott ją pocałuje? Kiedyś musiało się to stać! Przepraszam, jeśli chcieliście, aby była z Isaaciem ;P

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^

Ja już znikam, ciao!

1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora