Rozdział VI

14 5 0
                                    

     -Nadal twierdzisz, że możesz się ode mnie uwolnić Koszmarku? -rozejrzałem się po dobrze znanej mi już pustce. Nikogo nie zobaczyłem. Dobrze znałem ten głos. Głos, którego tak szczerze nienawidzę. Głos, od którego chcę się uwolnić za wszelką cenę. Nawet jeżeli miał bym zabić tego parszywego demona- co wiąże się z zawieszeniem mocy przez Radę Demonów. Przede mną stanął, a dokładnie unosił się Viserion. Demon Wojny i Śmierci.
-Nie nazywaj mnie Koszmarkiem! -przyciągnąłem to ścierwo do siebie, może kiedyś darzyłem go uczuciem, ale on to wykorzystał i odebrał mi moce. Prawda rada potem jego moce przekazała mi, ale i tak skubany je odzyskał w szybkim tempie. Rozległ się cichy śmiech tej gnidy.
-Oj ktoś tu się nam zezłościł. Kochanie nie denerwuj się tak. Jeszcze nic złego ci nie zrobiłem! - wyszarpał się i po chwili to on górował nade mną. Jego płonące całe ciało buchnęło ogniem boleśnie raniąc mi dłonie i nadgarstki. Zawyłem z bólu.
-Kurwa! Czy ty zawsze musisz mnie tak wkurwiać?! Zobacz co przez ciebie narobiłem! -rzucił mną o ścianę jak szmatą. Ból był okropny.
-Masz pojęcie, że te ślady zostaną nie tylko tu w twoim umyśle, ale i w rzeczywistości? -podszedł do mnie i ujął mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego.
-Mmmm~ nadal to lubisz. Pieprzony Masochista, ale to dobrze. Przynajmniej znowu cię w sobie rozkocham i znowu wykorzystam, ale tym razem nie popełnię tego błędu. Nie pozwolę ci wyjść z tego żywym! -agresywnie pocałował moje usta. Nie ulegnę! Nie tym razem! Zjechał swoimi rękoma na moje krocze. Odepchnąłem go od siebie.
-Ty chyba sobie kurwa kpisz?! Jebany Megalomaniaku! Przychodzisz mi do snów i jakby nigdy nic zaczynasz mnie obmacywać?! Koniec tego ty chory pojebie! Zapamiętaj to sobie raz na zawsze nigdy nie popełniam tego samego błędu dwa razy! Nigdy więcej nie dam się tobie omamić chory skurwysynie! -wrzeszczałem jak opętany na ten szatański pomiot.
-Jeszcze możesz pożałować tej decyzji. See you later sweetheart~...

-Kurwa. -momentalnie się obudziłem. Rozejrzałem się badawczo po pokoju swoimi świecącymi się na fioletowo-niebiesko oczami. Obok mnie leżał w połowie nagi Will. Pomrukiwał słodko przytulając się do mnie. Na szczęście się nie obudził. Usiadłem z nogami na podłodze. Martwiłem się, że znowu to zrobi, że znowu zabierze mi moc, a nawet życie! Viserion był nieobliczalny, chociaż i tak nie był tak silny jak jego ojciec Melisandre- głowa demonicznego rodu Shadowtale. Nie zmienia to jednak faktu, że ten gówniarz mógłby być moim synem! Jestem od niego starszy o jakieś siedem miliardów lat starszy- w świecie demonów to niby mało, ale jednak dużo. Zaśmiałem się niemrawo. Ciekawi mnie ile lat ma Will? Ja mam czterdzieści jeden miliardów lat, a i tak uchodzę za bardzo młodego demona. Z zamyślenia wyrwały mnie dłonie Willa oplatające mój nagi tors.
-Wracaj do spania Koszmarku~ -jak zmęczone dziecko przeciągał moje imię co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

-Will jest pewna sprawa, o której muszę ci powiedzieć. -schowałem twarz w ręce.
-Ej co jest? Mów szybko, bo zaczynam się bać. -wstałem i z trudem to powiedziałem:
-Will, bo ja nie jestem człowiekiem. Jestem demonem. Wiem to brzmi głupio, ale oto dowód. -powiedziałem i po chwili stałem prawdziwy ja, demon Harmonii i Chaosu. Will przetarł tylko oczy ze zdziwienia.
-Za-za-zaraz co?! -odskoczył w przeciwnym kierunku niż stałem ja.
-Rozumiem cię. -zmieniłem formę. -Też bym nie uwierzył, ale to prawda. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał już mnie widzieć. -po moim policzku spłynęły łzy, strumień łez. Nie podszedł, nie starł ich i nie powiedział nic! Byłem rozczarowany sobą. Nie słyszałem jego myśli. Nie chciałem ich słyszeć. Pstryknąłem palcami. Przeniosłem się do swojego dawnego domu. Zacząłem krztusić się łzami. Nie miałem już na nic siły, ale tak będzie lepiej. Przynajmniej mam pewność, że Viserion nie skrzywdzi mojego całego świata zaklętego w tej jednej osobie.

*oczami Willa*

Już miałem coś powiedzieć, ale pstryk i od tak nie ma przy mnie szczęścia, jakie mnie spotkało. Mój Koszmarek jest demonem?! Co z tego?! Nadal go kocham, a teraz nawet nie mogę mu tego powiedzieć.
-Znowu zjebałem! -krzyczałem sam do siebie. Rozwalając przy tym stół. Nie ma chuja muszę go znaleźć. Nie będzie to trudne. Chyba?

*oczami Koszmarka*

Uspokoiłem się trochę. Czekałem aż coś się stanie, aż Viserion wejdzie i skróci tą całą farsę nazwaną “moim życiem”. Nic się jednak nie działo, a ja nawet nie mogłem sobie nic zrobić. Nawet jako człowiek jestem nieśmiertelny, a zabić może mnie tylko inny demon. Tak chciałem tam do niego wrócić, do Willa oczywiście, ale nie, nie mogę, co jeśli Viserion znajdzie mnie i wplącze w to Willa? Albo co gorsza zabije go, lub rozkocha go w sobie? W moich opuchniętych od płaczu oczach pojawiły się łzy, które kapały na podłogę. Znowu jestem sam, a głucha cisza rozbrzmiewała mi w obolałej głowie.
-Płacz ci nic nie da! -warknąłem sam do siebie, a w mojej głowie zagościł pomysł. Gdybym to ja zabił Viseriona? Racja miałbym na pieńku z Radą i jego ojcem. Karą może być odebranie mocy, ale nie nieśmiertelność! Szybko jednak odrzuciłem ten plan. Nie! Nie będę mordercą! Chuj z tym, że i tak pozabijałem już miliony istnień bez powodu! Ale tego nie zrobię! Za to Rada może coś z tym zrobić. Na tą myśl czas stanął w miejscu, a przede mną otworzył się portal do wymiaru “XYZ” czyli innymi słowy w wprost przed oblicze Rady.
-No to siup. -zmieniłem postać i jako demon wszedłem do portalu. Przed oczami ujrzałem znajome mi twarze.
-Witaj Nightmare. Co cię do nas sprowadza? - odezwał się Xaren, pierwszy demon tego świata. Skłoniłem się najniżej jak się tylko dało.
-Przychodzę do was z prośbą przyjaciele. Xaren, Yraza, Zoorin. Pomóżcie mi. Viserion… -wstrzymałem na moment.
-Znowu chce ci zabrać moce? Tym razem na tym nie poprzestanie co? -Yraza jak zwykle wiedziała o co chodzi, była jedynym demonem, który czyta w myślach innym demonom. Skinąłem twierdząco głową. Zoorin przeteleportował się obok mnie. Miał wgląd w mój sen. Widział to co się stało i potwierdził słowa Yrazy wracając na miejsce po prawej stronie Xarena. Długo dyskutowali na ten temat.
-Dobrze więc Zoorinie sprowadź tu tego dzieciaka Viseriona wraz z jego ojcem Melisadnrem. -Zoorin tylko skinął głową i odszedł.
-Nie martw się Nightmare. Dostanie za swoje. Jego karą będzie pozbawienie go mocy i nieśmiertelność. Umrze jako zwykły człowiek gdzieś w czeluściach Sheolu. Bądź spokojny, to nie pierwsza skarga na tego demonika. Jego ojciec nie będzie cię niepokoił. -powiedział Xaren odsyłając mnie do domu w mojej ludzkiej formie. Nie miałem już na nic siły. Nie spostrzegłem nawet, że drzwi do domu są otwarte, bo zasnąłem sam w swoim miękkim łóżku.

*oczami Willa*

Stałem już przed drzwiami do byłego domu mojego Koszmarka. Drzwi były otwarte więc z zaniepokojeniem wszedłem szybko zamykając za sobą na klucz. W domu było ciemno i cicho, ale po prostu musiał tu być! Moje serce to czuło. Szybko rozglądałem się po domu. Przeszedłem wszystkie pokoje, prócz jednego. Otwarłem niepewnie drzwi, by po chwili zobaczyć mój skarb słodko śpiący na łóżku. Podszedłem najciszej jak tylko się dało, by tylko go nie obudzić. Położyłem się obok i objąłem go tak mocno, by mieć pewność, że nie ucieknie.
-Kocham cię i nikomu nie oddam. Nie pozwolę, by działa ci się krzywda i nie pozwolę ci odejść. -pocałowałem go w usta i po chwili, gdy poczułem, że mnie objął, z uśmiechem na ustach  i spokojem ducha zasnąłem.

#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#

Hejo ^^
Liczę, że i ten rozdział się wam spodoba.
Wlaśnie siedzę na religii i oglądamy "Egzorcyzmy Emili Rose" czyjak to się tam pisze :/ w sumie spoko, ale nudzę się oktopnie. Dlatego widzicie ten rozdział :P
Dozoba w czwartek.
Bajo~

Anty WorldWhere stories live. Discover now