Rozdział V

19 4 0
                                    

     Do pokoju wszedł niepewnie chłopak mojego wzrostu, miał szmaragdowe oczy, jasną karnację i brązowe włosy. Zobaczył mnie i momentalnie się speszył:
-Prze-przepraszam, że przeszkadzam. Zgubiłem się w tym wielkim domu. -nerwowo podrapał się po karku. Wyglądał zabawnie i uroczo.
-Nie musisz przepraszać. Nie przeszkadzasz. Właśnie skończyłem. Na imię mi Nightmare, a tobie? -podałem dłoń chłopakowi, dając mu tym samym sygnał, żeby się rozluźnił miłym i ciepłym uśmiechem.
-Jestem Dracarys. Następca rodu Winterfell. -chłopak uśmiechnął się radośnie. Nie był już spięty, tylko zaciekawiony tym co namalowałem.
-Sam to namalowałeś? Mogę rzucić okiem? -odsunąłem się od sztalugi, dając mu sygnał, że może do niej podejść. Z fascynacją w oczach patrzył to na płótno, to na mnie ubranego farbą.
-Co o tym sądzisz? -nie pewnie zapytałem kładąc mu rękę na ramieniu. Nic sobie nie zrobił z mojego dotyku.
-Jest przepiękne! Jesteś prawdziwym artystą! -wykrzyczał wstając gwałtownie i łapiąc mnie za dłonie. Mimowolnie spojrzałem prosto w jego oczy z lekkim bladym różem na twarzy. Wyrwałem dłonie z jego silnego uścisku.
-Przepraszam, ale nie lubię jak ktoś mnie dotyka. -wypowiedziałem trochę speszony.
-Nie to ja przepraszam. Nie panuje czasem nad sobą. Wybacz mi. -skłonił się nisko przepraszając mnie. Byłem już cały czerwony.
-Nie no co ty, nie musisz aż się kłaniać zwykłe “przepraszam” wystarczy. -nerwowo podrapałem tył swojej czaszki siadając na łóżko z wrażenia przez to co on zrobił. Dracarys usiadł na krześle naprzeciwko mnie i zaczną temat:
-Powiedz mi proszę, jak to robisz, że spod twojego pędzla wychodzą takie dzieła sztuki?! -tak zaczęła się długa rozmowa skupiona tylko i wyłącznie na mojej osobie.

*oczami Willa*

Wraz z Hrabią postanowiliśmy poszukać jego dziedzica. Obawiałem się, że natrafił na pokój mojego Koszmarka. Nigdzie go nie było, a cholerna służba nic nie wiedziała! Podszedłem do pokoju Nightmarea i z hukiem otwarłem drzwi. Jest! Obaj aż podskoczyli z przerażenia. Nightmare zachwiał się i zanim upadł Dracarys złapał go i postawił na ziemię. Trafił mnie szlag, a Hrabia tylko zachichotał pod nosem.

*oczami Koszmarka*

Miła rozmowa o sztuce i nagle jebut. Will prawie wyjebał drzwi z zawiasów, a ja bym upadł na ziemię, gdyby nie Dracarys. Złapał mnie i szybko mnie odstawił, by długo mnie nie dotykać. Poczułem, że się rumienię.
-Nic ci nie jest?
-N-nie, dziękuję. -wymieniliśmy tylko parę słów, bo Wilk nam przerwał.
-Co ty tu robisz?! -jego oczy rozbłysły złotym blaskiem, był wkurzony, i gdyby nie Hrabia dawno rozszarpał, by nic niewinnego Dracarysa.
-Spokojnie Will, oni tylko rozmawiali. Daj spokój. -powiedział Hrabia Winterfell beznadziejnie kryjąc swoje rozbawienie tą sytuacją. Z zażenowania zrobiłem się całkiem czerwony.
-Mogę was prosić o pozostawienie mnie samego z Nightmarem? -wypowiedział już znacznie spokojniej Will. Dracarys i Hrabie wyszli w milczeniu. Nie spojrzałem, ani razu na Willa, ja… ja się bałem?! Tak! Bałem się, że znowu wbije we mnie swoje kły. Ten tylko klęknął przy mnie i próbował oderwać moje ręce od twarzy. Nagle siłą wyszarpał moje nadgarstki z krzykiem:
-Spójrz na mnie do cholery! -zadrżałem, lecz zapłakanym wzrokiem spojrzałem mu prosto w oczy.
-Nie płacz. Nic nie zrobiłeś. To ja się niepotrzebnie uniosłem. Przepraszam cię, ja… ja poprostu nie chcę by ktoś mi cię odebrał. Zależy mi na tobie. -przytulił mnie tak mocno jak tylko mógł, wycierając moje oczy z łez. Odwzajemniłem uścisk.
-Mi też na tobie zależy. -wyszeptałem składając mu delikatny pocałunek na policzku. Złapał mnie za podbródek i pocałował głęboko i namiętnie. Oddałem przyjemny gest. Rękoma zaczął błądzić po moim ciele. Raz czułem jego dotyk nisko, później wysoko, to na plecach, a zaraz na klatce piersiowej i brzuchu. Oddawałem każdy dotyk. Oderwał się na chwilę od moich ust niepewnie błądził wzrokiem po moim ciele.
-Coś nie tak? -zapytałem Willa zbliżając swoje usta do jego, ale nie całując go.
-Boję się, że znowu za dużo krwi ci odbiorę, że nie będę mógł nad sobą panować. -spuścił zniesmaczony samym sobą wzrok. Złapałem jego twarz obiema rękoma i głęboko pocałowałem.
-Spytam się tylko raz. Chcesz tego? Czy chcesz to przełożyć? Licz się z tym, że jak nie zaspokoisz się teraz, to później nie będziesz miał hamulców. -znowu go pocałowałem. Poczułem jak mnie unosi i delikatnie- nie odrywając się od moich ust, rzuca mnie na łóżko i zaczyna rozbierać. Zrobiłem dokładnie to samo. Był cudowny i taki czuły. Rozległo się pukanie do drzwi. Will to zignorował tylko zjechał z pocałunkami na moją szyję i obojczyki, już miał zatopić swoje kły w mojej szyi, gdy do pokoju wszedł Eric.
-Panie wybacz, że przeszkadzam w zabawie, ale kolacja już jest na stole. -oznajmił sługa, Will nawet nie zdążył mnie ugryźć. Oderwał się ode mnie i zapiął swoją koszulę. Zrobiłem to samo, gdy tylko ze mnie zszedł. Will wstał i zwrócił się do Erica.
-Pomóż się ubrać mojemu Koszmarkowi i zejdźcie jak będzie gotowy. -wyszedł nie racząc nawet na mnie spojrzeć. Był tym równie zażenowany co ja, a w jego myślach pojawiła się fraza:
-Czemu ja kurwa nie zamknąłem tych jebanych drzwi?! -zaśmiałem się pod nosem. Jakie to było urocze. Eric wyjął z wielkiej dębowej szafy fioletową koszulę, czarny krawat, niebieskie jeansy i czyste bokserki. Pomagał mi się ubrać. To nie było miłe uczucie, być dotykanym. Nie czułem się komfortowo, ale nie opierałem się. Po ubraniu się wyglądałem fantastycznie. Kolory były odwzorowaniem moich oczu i włosów.
-Możemy już iść paniczu? -zapytał kończąc wiązać krawat.
-Tak oczywiście. -odpowiedziałem radośnie. No i znowu, nuda! Ile razy już to mówiłem? Nie rozmawiałem z Ericiem, bo było mi trochę głupio, w końcu przyłapał mnie i Willa jak się “bawiliśmy". Moją twarz oblała czerwień. Weszliśmy do jadalni. Przy stole siedzieli Will, który wyraźnie nie był niczym zainteresowany, Hrabia Winterfell rozmawiający o czymś z Willem i Dracarys, który był wyraźnie znudzony. Eric odsunął dla mnie krzesło obok Dracarysa. Will obserwował kątem oka każdy ruch mój i następcy rodu Winterfell. Służąca nalała mi kieliszek krwiście czerwonego wina. W powietrzu unosił się słodki zapach krwi. Nie byłem specjalnie głodny więc po prostu piłem co jakiś czas wino.
-Czemu nic nie jesz? -zapytał Dracarys chcąc zacząć ze mną rozmowę.
-Nie jestem głodny. -odpowiedziałem zniesmaczony. Nie poruszał już tego tematu. Zamiast tego znowu z zafascynowaniem rozmawialiśmy o sztuce, był bardzo miły. Od czasu do czasu czułem na sobie zazdrosny wzrok Willa, gdy Dracarys dotykał mojego ramienia. Przyzwyczaiłem się już do jego dotyku więc nie przeszkadzało mi to, ale wzrok Willa owszem przeszkadzał mi i to jeszcze jak.
-Może odejdziemy od stołu i się przejdziemy. Chcę dokładnie pooglądać twoje obrazy. -Dracarys spytał się z delikatnym uśmiechem.
-Czemu nie. -wstaliśmy od stołu i wyszliśmy na korytarz. Chłopak był naprawdę miły i wychowany. Umiał docenić piękno moich obrazów, które nie oszukujmy się były chyba w całej posiadłości. Czas minął bardzo miło. Poczułem, że robię się senny, a alkohol, który kupiłem potęgował to uczucie.
-Wiesz ja już chyba pójdę do siebie. -powiedziałem z uśmiechem łapiąc za klamkę mojego pokoju.
-Dobrze. Dobranoc. -ujął moją dłoń i delikatnie ją pocałował. Zarumieniłem się.
-Miło mi się z tobą rozmawia. -nadal trzymał moją dłoń.
-Dziękuję, mi też się z tobą miło rozmawia. Dobranoc. -odwróciłem się złapałem nerwowo złapałem za klamkę. Poczułem silne pociągnięcie ze strony Dracarysa. Nim się obejrzałem przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Dobranoc Koszmarku. -powiedział melodyjnym głosem i odszedł. Co on sobie myśli?! Nikt nie będzie mnie nazywał “Koszmarkiem", a już na pewno nie on! Miałem go za miłego, godnego mojej przyjaźni wampira! Zdenerwowany wszedłem do mojego pokoju. Oby Will tego nie widział.

*oczami Willa*

-Teraz żeś kurwa przegiął! Jak śmiałeś to zrobić! -wściekły rzuciłem Dracarysa na ścianę. Hrabia też nie był zadowolony, tym co zobaczył przed chwilą.
-Nie rozumiem czemu się tak pieklisz. Jakby tego nie chciał, to by mnie odepchnął. Nie zrobił tego. Czyli jednak nie miał nic przeciwko. -szyderczy uśmiech wszedł na twarz Dracarysa. Hrabia przejął swojego następcę i wyjebał mu z liścia. Z kącika ust chłopaka poleciała krew. Nic nie mówili, ani Hrabia ani Dracarys.
-Przepraszam cię za niego Williamie. Widocznie nie rozumie, że cudzej własności się nie powinno dotykać. Jutro z samego rana wyjeżdżamy. -powiedział Hrabia kłaniając mi się nisko i odszedł wraz ze swoim dziedzicem. Byłem wściekły, chcę się na kimś wyżyć! Jedyne co mi przychodzi do głowy to Koszmarek, ale nie chcę mu zrobić krzywdy. Podszedłem do drzwi jego pokoju, gdy szarpnąłem za klamkę o dziwo drzwi nie otworzyły się, a ze środka do moich uszu dobiegł cichy szloch.
-Nightmare?! To ja Will. Otwórz proszę. -powiedziałem tak czule jak tylko było to możliwe. Chłopak nie otworzył.
-Odejdź! -wrzasnął na mnie rozpaczliwy i wściekły głos mojego Koszmarka.
-Proszę, nie zrobię ci krzywdy. Nie odejdę dopóki mi nie otworzysz! -jak dziecko usiadłem pod drzwiami naburmuszony. Targały mną emocje, gniew na Dracarysa i współczucie dla Nightmarea. Nie doczekam się tego, by mi otworzył, to było pewne! Jednak tak długo jak on tam będzie siedział ja nie odejdę od drzwi.
-Jesteś dziecinny! -powiedział do mnie Koszmarek otwierając lekko drzwi z karcącym wyrazem twarzy.
-Może i jestem, ale przynajmniej dopiąłem swego. -wszedłem powoli do środka. Nie miałem już ochoty na sex, nie teraz, gdy widzę mojego Koszmarka w takim zakłopotaniu.
-Chcesz o tym porozmawiać? -jego pytanie rozbiło moje myśli. Usiadłem obok niego na łóżku.
-Powiedz mi tylko jedno. Czy to co on zrobił, czy to coś dla ciebie znaczy? -delikatnie sięgnąłem po jego rękę, by spleść nasze palce.
-Nie, nic dla mnie nie znaczy. Myślałem, że może być moim przyjacielem, że tylko o to mu chodzi, ale jak widzę nie tylko. To okropne. Ja nie chcę nikogo kochać… -zasilił i spuścił głowę- Nikogo prócz ciebie. -ostatnie trzy słowa dodał po chwili tak cicho, że ledwo co je usłyszałem.
-Uroczy jesteś. Pamiętaj, chodźby nie wiem co, nikt mi cię nie odbierze. Jesteś mój. -chwyciłem jego podbródek i delikatnie, ale namiętnie pocałowałem. Długo nasze usta były złączone w namiętnej pieszczocie.
-Teraz proszę chodźmy już spać. Jestem zmęczony. -podniosłem go i położyłem się na jego łóżku kładąc go sobie na torsie. Zdziwił się trochę, ale po chwili uśmiechnął się rozczulająco.
-Dobranoc Will. -pocałował mnie krótko.
-Dobranoc mój ty Koszmarku. -pocałowałem go w czubek głowy i czekałem aż zaśnie, gdy to się stało usnąłem i ja.

#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#_#

Hejo!!!
Trochę mnie nie było :/
Przepraszam, ale mój telefon postanowił sobie umrzeć ._.
Teraz jest już dobrze, a ja wracam do regularnego publikowania tego opowiadania^.^
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Do usłyszenia. Papa :*

Anty WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz