16. Bez tytułu

11.1K 911 1K
                                    

Chanyeol budzi się na dźwięk krzyczących idiotów z korytarza.

- TO ŚWIĘTA!!!!!! - Chen krzyczy wraz z Jonginem i słyszy przeszywająco głośne pukania do drzwi, które brzmią bardziej, jak pieprzone pukanie do drzwi jego mózgu. Więc po długich sekundach (co czuć jak minuty) cierpliwości, Chanyeol budzi się rycząc.

Następuje chwilowa cisza.

- Tak! - słyszy po drugiej stronie drzwi cholerne słowo, które brzmi tak kpiąco triumfalnie, więc zachowuje swoje groźne spojrzenie, aż myje, ubiera się i wychodzi za drzwi. Pierwszą rzeczą, którą tak się składa, że widzi, to twarz Chena w szerokim uśmiechu.

- Chanyeol~~~ Są święta~~~ - śpiewa Chen, mrugając kpiąco rzęsami, a Chanyeol czuje się tak cholernie skuszony, by go spoliczkować.

- Mam, to, w, dupie. Po prostu, pozwól, mi, spać. - Chanyeol odpowiada głębokim głosem, gdy stąpa ku Chenowi, który odlatuje chichocząc.

Jęcząc, wyższy stąpa w dół schodów, próbując znaleźć coś do roboty, ponieważ w innym wypadku, dlaczego kurwa przeszkodzono mu, by wstał tak wcześnie?

- Tutaj! Tu! - słyszy, jak ktoś krzyczy z kilku pokoi i korytarzy dalej, i Chanyeol idzie za głosem. Z odgłosu można domyśleć się, że są w salonie. Przypominając sobie to miejsce, Chanyeol w końcu je odnajduje i jego usta opadają, gdy widzi, co się w nim znajduje.

Ogromna choinka góruje blisko wysokiego sufitu - największa choinka, jaką kiedykolwiek widział. Teraz rozumie, dlaczego Chen i Jongin byli tacy dumni i chwalili się, że pomagali przynosić ją do domu. Jest wystrojona dekoracyjnymi ozdobami choinkowymi, sprawiając, że jest błyszcząca i piękna, ogromna gwiazda błyszczy na czubku choinki. Nie tylko to, ale wydaje się, że jest pod nią kilkadziesiąt prezentów, sprawiając, że drzewko wygląda na pełne i prawie żywe.

- Co do- -zaczyna Chanyeol, obserwując, jak Chen obraca się z rękami w powietrzu, mając na sobie biały sweter i jeansy, i wyglądając, jak głupi idiota oczarowany świąteczną zabawą.

- Patrzcie! - właśnie wtedy wchodzi ktoś inny, a kiedy Chanyeol się odwraca, widzi Jongina ciągnącego śpiąco gderliwego Baekhyuna. - Czy to nie wspaniałe?

Baekhyun chrząka w odpowiedzi, gdy Jongin pośpiesza, by dołączyć do Chena w celebrowaniu Narodzin Jezusa, a Chanyeol obserwuje, jak przeciera swoje zaspane oczy.

Niech to szlag, jest tak cholernie uroczy.

Włosy Baekhyuna są w nieładzie od spania i jest przebrany w błękitny sweter, a pod nim ma koszulkę z kołnierzem (która jest źle zapięta) i ta biała koszulka z kołnierzykiem wystaje ze swetra w przypadkowych miejscach. Jego oczy są w połowie otwarte, gdy przyzwyczaja się do otoczenia i niech to szlag, jest tak cholernie uroczy.

Chanyeol przełyka ślinę, nie zupełnie rejestrując swoje myśli na temat współlokatora i oh, jak to się stało, że nigdy nie zauważył, jak uroczo Baekhyun wygląda, gdy jest śpiący? Chanyeol też nigdy nie poświęcił czasu, by zdać sobie sprawę, albo tak naprawdę nigdy nie widział zaspanego Baekhyuna, budzącego się przed nim. Bo to całkiem wiadome, przynajmniej pomiędzy nimi, że Chanyeol jest zazwyczaj śpiochem.

- Nie spałeś w nocy? - pyta w połowie ciekawy, w połowie drwiący, gdy stoi obok Baekhyuna, który wypuszcza małe ziewnięcie i spogląda na niego gniewnie.

- Czy to jest twoja sprawa? - odpowiada nie posiadając tego złośliwego efektu, który zazwyczaj ma w swoim tonie, gdy nie jest śpiący.

- Nie jest. - Chanyeol wzrusza ramionami. Obydwaj stoją w ciszy, gdy obserwują, jak dwójka ich kolegów krąży wokół prezentów. Chanyeol na początku jest trochę skonfliktowany - rozdarty pomiędzy chęcią powiedzenia tego, a chęcią zatrzymania tego dla siebie, z powodu swojej dumy, ale w końcu decyduje się to po prostu pieprzyć.

The faults in Byun Baekhyun [tłumaczenie]Where stories live. Discover now