Rozdział 34

2.2K 165 9
                                    

- Damian to były przyjaciel Marcina.- Westchnęłam przewracając się na plecy.- Trzy lata temu, kiedy jeszcze chodziłam do tamtej szkoły i żył jeszcze on, przyjaźniłam się z nim ze względu na Marcina. Nigdy nie pałaliśmy do siebie sympatią, ale kiedy jego kumpel zginął to zaczął być strasznym chujem wobec mnie. Rozpowiadał zmyślone historyjki o mnie i wyzywał przy każdej możliwej okazji.
- I pozwalałaś mu na to?- Zapytał przerywając mi tym.- To nie w twoim stylu.
- Kiedyś nie byłam taka jak teraz. Mroczne ciuchy, mocny makijaż i cięty język nie miało miejsca. Dopiero po śmierci Marcina zaczęłam się zmieniać. Damian mnie nienawidził i obwiniał o jego śmierć. Rozpowiedział całej szkole, że to ja zmuszałam Marcina do ćpania i zabił się, bo dowiedział się o mojej zdradzie. Na szczęście zmieniłam szkołe, kiedy zamieszkałam z Kirą i przeprowadziłam się z dala od rodziców. Przez trzy lata miałam spokój.- Powiedziałam wzdychając.- Aż do dzisiaj. Kiedy go zobaczyłam... myślałam, że cały świat się zawalił i znalazłam się w najgorszym koszmarze.
- A o co mu chodziło, kiedy mówił "Twój chłoptaś nie musi wiedzieć"?- Zapytał przyglądając mi się uważnie.
- Chciał się spotkać. Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Jeśli skurwiel się będzie narzucał to mów.- Powiedział poważnym tonem.
- Spokojnie zazdrośniku.- Odezwałam się uśmiechając i przekręcając tak, że leżałam mu na brzuchu.
- Nie jestem zazdrosny.- Burknął kładąc ręce na mojej talii.
- Jasne.- Powiedziałam przeciągając pierwszą sylabe i szczerząc się szeroko.
- Ej! Ty też byłaś zazdrosna.
- Niby kiedy?!- Zapytałam unosząc delikatnie ciało.
- A akcja z Martyną, kiedy zajęła twoje miejsce?
- Nikt mi nie będzie zajmował miejsca, a w szczególności ta wytapetowana pinda.- Burknęłam.
- Zazdrosna.- Powiedział uśmiechając się i trącając palcem mój nos.
- To w takim razie mamy remis.- Mówiąc to położyłam głowę na piersi chłopaka i wsłuchałam się w bicie jego serca.
Po chwili poczułam jak jego ręka zaczyna gładzić mnie po plecach.
- Kocham cię Zuza.- Powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
- Też cię kocham Kacper.
Po chwili przymknęłam oczy i nie wiem nawet kiedy pogrążyłam się we śnie.

***

- Kacper mama cię...- Obudził mnie nagle wrzask Piotrka. Otworzyłam oczy i spojrzałam, że leżę w objęciach swojego ukochanego, który zabijał wzrokiem młodszego brata.- Czy ja wam w czymś przerwałem?
Po tych słowach spojrzałam na siebie i zauważyłam, że nie mam na sobie swoich wczorajszych ciuchów.
- Tak Piotrek. Pieprzyliśmy się z rana mając ciebie bezpośrednio za ścianą.- Rzucił sarkastycznie Kacper.
- Oj Kapiś...- Westchnął głośno chłopak.- Nawet o poranku ze swoją ukochaną w ramionach jesteś gburem.
- Wynocha stąd.- Mówiąc to brunet rzucił poduszką w brata.
- Dobra. Dobra. Chciałem ci tylko powiedzieć, że mama wcześniej wróciła z nocnej zmiany i siedzi w kuchni, ale pewnie niedługo.
- Kurwa.- Kacper przeklnął pod nosem.- Mówiła coś?
- Nie. Jest zbyt zmęczona i pewnie zaraz się położy.
- Dobra. Teraz możesz już iść.- Rzucił Kacper poganiając chłopaka ruchem ręki.- Chyba, że wolisz być świadkiem jak twój starszy brat migdali się ze swoją dziewczyną.
Piotrek zaczął się nam przyglądać z uwagą i chyba był ciekawy czy jego brat mówił prawdę.
Po chwili Kacper przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować co od razu odwzajemniłam.
- Ble...- Usłyszeliśmy po chwili młodego.- Jesteście ochydni.- Po tych słowach opuścił pokój brata, a ja wybuchłam śmiechem.
- Co cię tak bawi?- Zapytał brunet marszcząc brwi.
- Kapiś.- Powiedziałam zanim znowu zaczęłam się śmiać.- Chyba zacznę cię tak nazywać.
- Bardzo śmieszne.- Burknął.
- Kiedy mnie przebrałeś?- Zapytałam siadając na łóżku.
- Jak zasnęłaś. Nie chciałem żebyś się ugotowała w tych ciuchach w nocy, więc ubrałem cię w swoją koszulkę.
- Ale zostawiłeś mnie w majtkach.- Powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Co poradzisz, że lubię twój tyłek?
- Pfff... Która godzina tak w ogóle?- Zapytałam rozglądając się za zegarkiem lub telefonem.
- 8:45.- Odpowiedział po chwili Kacper.
- Kurwa!- Pisnęłam i zaczęłam szybko się zbierać.
- Co się stało?- Zapytał patrząc jak biegam po pokoju.
- Spóźnię się do pracy.- Jęknęłam zakładając spodnie.
- Podwiozę cię. Spokojnie.
- Najpierw muszę iść do domu się przebrać.
- Zuza spokojnie. Zadzwoń do Alana, że się spóźnisz chwilę i po kłopocie.- Powiedział to jakby to było oczywiste.
- Kacper zbieraj się. Zobaczymy czy będzie taka potrzeba dzwonienia do niego.

Zimna SukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz