Rozdział 22

3.6K 224 0
                                    

Patrzyłem z niecierpliwością na lekarza.
- Udało się nam zatamować krwawienie. Stan pani siostry jest stabilny, ale myślę, że wypadałoby skontaktować się z psychiatrą.- Powiedział lekarz ze spokojem.
- Myślę, że to nie będzie konieczne.
- Proszę pani, próba samobójcza to nie są przelewki. To może być problem z psychiką pacjentki.
- Czy mogę z nią porozmawiać?- Zapytała całkowicie ignorując uwagę lekarza.
- Jest jeszcze nieprzytomna, ale możecie państwo ją oboje zobaczyć. Z pewnością niedługo się ocknie.
- Dziękuję.- Kira uśmiechnęła się z wdzięcznością do doktora, który po chwili odszedł od naszej dwójki.
Kira teraz patrzyła na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Chcesz wejść ze mną do Zuzy?
- Tak. Tylko ona nie chce mnie widzieć.- Powiedziałem z wyrzutem.
- Porozmawiaj z nią Kacper.- Uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Teraz chodź.
Weszliśmy do sali, w której leżała Zuza. Jeszcze spała, była blada i podpięta do aparatury, a jej ręce były pokryte bandarzami.
Kira usiadła na krzesełku obok jej łóżka, co zrobiłem i ja. Przypatrywałem się dziewczynie i jej zabandarzowanym rękom.
- To moja wina.- Powiedziałem cicho z ogromnym bólem.
- Masz rację Kacper.- Powiedziała Kira zerkając na mnie.- To twoja wina, którą chcesz naprawić. I to się liczy.
Po chwili usłyszeliśmy jęk Zuzy spowodowany najprawdopodobniej jasnym światłem lapmy szpitalnej uderzającym w oczy.
- Kira...- Powiedziała cicho blondynka.- Przepraszam cię.
- Spokojnie Zuzik.- Powiedziała prawie płacząc.- Żyjesz i to jest najważniejsze siostra.
Blondynka zaczęła rozglądać się po sali po czym jej wzrok spoczął na mnie.
- Co ty tutaj robisz?- Lekko warknęła w moją stronę.
- Zuza przepraszam.- Powiedziałem do niej próbując chwycić ją za rękę, którą szybko zabrała.
- Nie chce twoich przeprosin Kacper. Nienawidzę cię.- Wysyczała przez zaciśnięte zęby.- Zabawiłeś się mną jak zabawką. Oświece cię. Ja nią nie jestem!- Powiedziała akcentując każdy wyraz ostatniego zdania.

Perspektywa Zuzy:

- Zuza uspokój się.- Powiedziała spokojnie Kira w moją stronę.- Kacper zostaw nas na chwilę, proszę.- Poprosiła moja siostra.
Chłopak kiwnął głową i posłusznie wyszedł z sali.
- Po co on tu przylazł?- Zapytałam zirytowana.- To przez niego tutaj jestem. To przez niego chciał...- Nagle Kira mi przerwała.
- Wiem Zuza. Wszystko wiem.- Otworzyłam szerzej oczy z zaskoczenia.
- Jak to? Skąd?
- On mi wszystko powiedział. On wie, że to jego wina.
- Chociaż to dobrze zrozumiał.- Powiedziałam sarkastycznie wywracając przy tym oczami.
- Powinnaś z nim porozmawiać. Wytłumaczyć sobie wszystko.
- Po co? Ja wszystko wiem Kira.
- Nie wydaję mi się.- Siostra pokręciła głową przecząco.
- Niby czemu?
- On zdaje sobie sprawę co ci zrobił Zuza. Widać, że naprawdę żałuje. Przez cały czas od kiedy jesteś tutaj on tu był.
- Co?-Zaskoczyła mnie tym. Ciągle tu był?
- Nawet cios od Nataniela go stąd nie przegonił. Czekał ze mną na jakiekolwiek wieści.
- Co nie zmienia faktu, że mu tak łatwo wybaczę.- Odwróciłam głowę żeby nie patrzeć na siostrę.
- Nie oczekuję tego od ciebie, ale twierdzę, że powinniście porozmawiać na spokojnie.- Powiedziała po czym wstała z krzesełka.- Mogę po niego pójść?
- No dobra.- Powiedziałam po chwili zastanowienia. Nie wiem czy chce z nim rozmawiać właśnie teraz. Kilka godzin po tym wszystkim.
Po chwili do sali wszedł Kacper bez Kiry. Świetnie zostawiła mnie z nim samą...
- Zuza przep...- Nie dałam mu dokończyć.
- Nie mów znowu tego cholernego "przepraszam". To i tak nic nie zmieni, że powiesz to po raz setny.- Powiedziałam patrząc na niego wrogo, a następnie odwróciłam wzrok patrząc w stronę okna.
- Wiem, że to słowo tego nie naprawi, ale proszę pozwól mi chociaż się wytłumaczyć.- Powiedział to z błaganiem w głosie.
- Masz minutę.- Odparłam nawet na niego nie patrząc.
- Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem i spróbowałem zagadać, a ty mnie olałaś wiedziałem, że nienależysz do łatwych dziewczyn. Byłaś inna, byłaś wyzwaniem. Założyłem się z Adamem, żeby zobaczyć czy dam radę zdobyć taką jak ty. Fakt, na początku to wszystko co robiłem było tylko dla tego cholernego zakładu. Potem kiedy ty miałaś nogę w gipsie miałem okazję z tobą posiedzieć i trochę cię poznać. Zacząłem czuć do ciebie coś więcej Zuza. Wtedy ty powiedziałaś mi o swojej przeszłości. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie chce być z tobą tylko dla zakładu. W szkole chciałem pogadać z Adamem i zerwać to cholerstwo. Z tego co chyba usłyszałaś on nie był z tego powodu zadowolony. Kiedy cię wtedy zobaczyłem i zobaczyłem ból w twoich oczach zrozumiałem, że skrzywdziłem osobę, która jest dla mnie ważna. Chciałem za tobą biec, ale Alan mi powiedział, że to nic nie da... Później dostałem wiadomość od Kamili. Bez zawachania pojechałem do ciebie i to co zobaczyłem rozerwało mi serce.- W pewnym momencie usłyszałam jak głos chłopaka się załamuje. Mimo wszystko mówił dalej.- Nie mogłem sobie wybaczyć tego, że przeze mnie chciałaś się zabić. To wszystko było moją winą. Przepraszam cię Zuza. Bardzo przepraszam.- Czułam jego wzrok na sobie, ale nadal na niego nie patrzyłam. Poczułam jak do moich oczu napływają łzy, więc mocno zacisnęłam powieki.- Zuza powiedz coś, proszę.- Miałam wrażenie, że Kacper przez cały czas powstrzymuje się od płaczu.- Powiedz tylko słowo, a pójdę stąd i nie będę zatruwał ci życia.- Kiedy to powiedział poczułam jak pojedyncza łza wydostała się spod powiek.
Usłyszała jak chłopak wstaje, ale w odpowiednim momencie chwyciłam jego rękę.
- Zostań.- Powiedziałam, a po chwili zaczęłam płakać.- Proszę, zostań.
Brunet bez zawachania usiadł na swoje miejsce i chwycił mnie za rękę jakby bał się, że to okaże się snem.
- Nigdzie się nie ruszę Zuza.- Powiedział patrząc mi w oczy. Jego też były szklane, ale nie płakał.
***
Po jakiejś godzinie do szpitala przyjechała Olka.
- Zuza ty idiotko!- Krzyknęła, a po chwili rzuciła mi się na szyję.- Zabiję cię jeśli jeszcze raz wywiniesz taki numer. Słyszysz?- Powiedziała szlochając.
- Spokojnie Olka. Już jest ok.- Pocieszałam przyjaciółkę.
Po chwili oderwała sie ode mnie i spojrzała na Kacpra.
- Ty chuju!- Krzyknęła po czym uderzyła go z otwartej dłoni w twarz. Cała Olka...- Jak mogłeś ją tak potraktować?!
- Olka spokojnie.- Powiedziałam chwytając przyjaciółkę za ramię.- Już wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Spoko, zasłużyłem.- Kacper powiedział trzymając się za bolące miejsce.
- Zgadzam się z tym.- Powiedziałam nie kryjąc rozbawienia i powagi.
- Czyli między wami już ok?- Zapytała zaskoczona Olka.
- Tak myślę.- Odparłam patrząc to na Kacpra to na przyjaciółkę.
- Czyli nadal chodzicie?- Nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony chciałam być nadal z Kacprem, ale z drugiej zrobił coś okropnego.
Spojrzałam na bruneta, który patrzył na mnie wyczekująco. Miałam wrażenie, że bardzie wyczekuje na moją odpowiedź niż Olka.
- Nie powiem nie, ale ty Kacper musisz się teraz postarać.- W oczach chłopaka dostrzegłam nadzieję.
Nagle poderwał się z krzesełka i już chciał mnie pocałować kiedy położyłam palec na jego ustach.
- O nie. Nie ma tak łatwo kochany. Za to co odwaliłeś nie będzie całowania przez co najmniej tydzień.- Kacper odsunął się ode mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- Ciekawe czy ty też wytrzymasz?- Zapytał krzyżując ręcę na piersi.
***
Po kolejnej godzinie Olka wróciła do domu. W między czasie przyszła Kamila z Alanem, a Kacper dostał od chłopaka z pięści w brzuch za to, że mnie tu wpakował. Brunet zastanawiał się od kogo jeszcze dostanie w ten dzień.
Teraz w sali siedzi ze mną Kira, Nat i Kacper.
Nagle do pokoju wszedł lekarz.
- Dzień dobry Zuza. Jak się czujesz?
- Bywało lepiej.- Odpowiedziałam na co doktor spojrzał na mnie spod swoich notatek.
- Przyszedłem zapytać czy rozpatrzyła pani moją propozycję?
- Nadal moja odpowiedź brzmi nie. Nie potrzebuję żadnego psychiatry.
- Proszę pani, takie zachowania wskazują o zaburzeniach w pani psychice. To może być niebezpieczne, może świadczyć o popadnięciu w depresję.- Facet zaczął mnie irytować tym całym przekonywaniem mnie o potrzebie pomocy psychiatrycznym . NIECH MNIE OD RAZU DO PSYCHIATRYKA ODDADZĄ!
- Niech pan mnie posłucha, bo kolejny raz tego nie powiem. Nie potrzebuję żadnego pieprzonego psychiatry. Jeśli sama zobaczę, że coś z moją głową będzie źle to z własnej woli się zgłoszę. A teraz niech pan łaskawie skończy pieprzyć o tym co powinnam zrobić i powie kiedy będę mogła stąd wyjść.- Powiedziałam starając się nie krzyczeć. Lekarz widać, że był lekko zszokowany moją wypowiedział, ale miałam to w dupie.
- Wyjdzie pani jutro.- Odpowiedział po czym wyszedł z sali.
Wszyscy spojrzeli na mnie po czym wybuchli śmiechem.
- Jeszcze nigdy nie widziałem tak opanowanej Zuzy.- Powiedział z uśmiechem Nat.
- I mina tego doktorka.- Zaczęła Kira nie przestając się śmiać.- Bezcenna.
- Bardzo śmieszne.- Powiedziałam zirytowana.- Niech się cieszy, że nie zwyzywałam go od najgorszych.
- Cała Zuza.- Powiedział Kacper całując mnie w policzek. Spojrzałam na niego spod byka.- No co?
- Nie ma całowania przez tydzień. Pamiętasz?
- Mmmm... nie.- Zaśmiał się po czym znowu dał mi całusa.
- Nastolatki i te ich posrane związki. Nie kumam was!- Powiedział Nat udając wielce zszokowanego.
- Nie przesadzaj. Sam jesteś jak duże dziecko skarbie.- Mówiąc to Kira złączyła ich usta.
- Też tak chce.- Kacper zaczął jęczeć z niezadowolenia.- Zuza proszę. Tylko jeden proszę.- Brunet popatrzył się na mnie z miną zbitego szczeniaka.
- No dobra.- Powiedziałam po czym chłopaka zaraz wpił się w moje usta.
- Będę za tym tęsknił przez tydzień.- Westchnął kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Dasz radę Kacper.- Uśmiechnęłam się do chłopaka na co ten odpowiedział mi tym samym.
###############
Kolejny rozdział! Jeden z dłuższych jak dotychczas.
Zachęcam was do gwiazdkowania i komentowania ;-)

Zimna SukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz