Rozdział 25

3.3K 216 2
                                    

- Kacper ty debilu! Chcesz żebym zeszła na zawał?!- Krzyczałam na bruneta.
- Przepraszam skarbie. Nie chciałem cię aż tak przestraszyć.- Powiedział mocno mnie przytulając.
- Jak tu wszedłeś?- Zapytałam chłopaka kiedy sie od niego odsunęłam.
- Kira mnie wpuściła. Powiedziała, że z pewnością zaraz wrócisz i mam zaczekać.
- To gdzie ona jest?- Zapytałam nie do końca rozumiejąc.
- Mówiła mi, że jedzie z Natanielem na weekend do jego krewnych.
- Czyli jak zawsze ja zostaje sama w domu.- Westchnęłam siadając na łóżku.
- Nie jesteś sama.- Kacper mówiąc to usiadł obok mnie.- Przecież jestm tutaj z tobą.
- Jest późno i pewnie będziesz musiał zaraz wracać do domu.
- Masz rację, ale jeszcze nigdzie się nie wybieram.- Powiedział obejmując mnie ramieniem. Wtedy przyszedł mi do głowy jeden pomysł.
- Kacper?- Zapytałam niepewnie patrząc w oczy chłopaka.
- Tak?
- Zostań na noc. Proszę.- W tym momencie zobaczyłam jak Kacper szeroko się uśmiecha.
- Z wielką chęcią zostanę.- Na jego słowa od razu się uśmiechnęłam.
- Super. Teraz przepraszam, ale pójdę się umyć.
- Może pójdziemy razem?- Zapytał poruszając sugestywnie brwiami.
- Chyba cię posrało kochany.
- Zaoszczędzimy wody.- Nie chciał odpuścić. Osioł....
- Z pewnością poradzę sobie sama. Przecież nie utopię się w brodziku.- Powiedziałam już lekko zirytowana.
- Ale z ciebie uparciuch Zuza.-Odrzekł roześmiany Kacper.
- I tak mnie kochasz.- Uśmiechnęłam się do niego niewinnie wyciągając przy tym potrzebne mi rzeczy do mycia.- Zaraz wrócę. A jeśli spróbujesz wejść to pożegnasz się z kolegą w spodniach.- Powiedziałam wychodząc z pokoju.
Po jakiś 20 minutach siedzenia pod prysznicem wyszłam z łazienki ubrana w za dużą dla mnie koszulkę Nataniela i krótkini spodenkami.
- Już myślałem, że naprawdę utopiłaś się w brodziku.- Powiedział z uśmiechem brunet po czym zlustrował mnie wzrokiem.- Nie za krótkie te spodenki?- Zapytał podchodząc bliżej i wskazując na materiał, który faktycznie odsłaniał mi prawie połowę tyłka.
- To tylko do spania Kapcer.- Powiedziałam kładąc mu dłoń na policzku.- Nie musisz się bać, że wyjdę w nich na ulicę.- Uśmiechnęłam się do bruneta, który uważnie skanował moją twarz.
- Raczej boję się o samego siebie.- Powiedział, a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi.- Jesli będziesz się tak ubierać to przyrzekam, że nie będę się hamował jak to robię w tej chwili.
- Co masz na myśli?
- W tej chwili chciałbym cię chociaż pocałować do cholery.
- To na co czekasz?-Zobaczyłam iskierki w oczach chłopaka. Nie wiedziałam, w którym momencie poczułam usta bruneta na swoich. Całował wolno, ale z pasją. Po chwili zaczął przygryzać moją dolną wargę prosząc tym o dostęp, który dostał od razu. Jego język zaczął walkę z moim.
- Wiesz, że złamałeś zasadę? Zero całowania przez tydzień.- Zapytałam dysząc kiedy oderwaliśmy się od siebie. Dopiero teraz sobie o tym przypomniałam.
- Oboje złamaliśmy Zuza.- Powiedział opierając swoje czoło o moje.
***
Po jakis 30 minutach Kacper leżał ze mną na łóżku i strasznie komentował. Nie podobało mu się, że nie chciałam iść z nim do łazienki.
- Przecież ja już byłam umyta cioto.- Powiedziałam patrząc się w oczy chłopaka.
- Ja ciotą?- Próbował udawać urażonego.
- Tak.- Powiedziałam uśmiechając się. Nagle poczułam jak obejmuje mnie w tali i przewraca tak, że leżałam na nim. Popatrzyłam się w jego ciemne oczy, a po chwili poczułam przez moment jego usta na swoich.
- Brakowało mi tego.- Powiedział z uśmiechem, po czym zaczął gapić się w sufit.- Naprawdę malowałaś na suficie?
- Tak. Muszę to skończyć.- Westchnęłam na myśl, że znowu będę musiała się wspinać.- Chodźmy już spać. Jestem zmęczona po całym dniu.- Powiedziałam układając się obok Kacpra i patrząc mu w oczy.
- Dobrze, dobranoc skarbie.- Pocałował mnie w czoło i objął w tali.
- Dobranoc Kacper.- Uśmiechnęłam się jednocześnie wtulając w bruneta. Po chwili zasnęłam w objęciach chłopaka.
***
Kiedy wstałam Kacpra nie było obok. Zaczęłam rozglądać się po pokoju, ale nigdzie go nie było. Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Moim oczom ukazała się moja kochana zguba stojąca w kuchni.
- Cześć.- Powiedziałam podchodząc do niego i cmokając go w policzek.
- Hej. Wyspałaś się?
- Tak. Co tam tak robisz?
- Śniadanie dla nas.
- A co dokładnie?- Zapytałam próbując odgadnąc co jest na patelni.
- Lubisz jajecznicę?
- Mhm...- Powiedziałam kiwając twierdząco głową.
- To siadaj do stołu, a ja zaraz podam śniadanko.- Powiedział przerzucając potrawę do miski.
Jak kazał tak zrobiłam usiadłam do stolika gdzie już leżały dwa talerze.
- Kochany jesteś.- Uśmiechnęłam się do bruneta kiedy zajmował swoje miejsce.
Po chwili oboje zajadaliśmy jajecznicę rozmawiając i śmiejąc się przy tym.
- Jakie plany na dziś?- Zapytał kiedy wstawialiśmy naczynia do zmywarki.
- Chce skończyć malować sufit. Odkładam to od powrotu do zdrowia nogi.
- No dobra. Czyli dzisiaj pobawię się w asystenta malarki.- Powiedział szeroko się uśmiechając. Uwielbiam ten uśmiech.
- To chodź tylko będę musiała się przebrać. Nie mam ochoty latać w spodenkach, które ledwo zakrywają mi tyłek.
- Mi by to tam nie przeszkadzało.
- A w nocy to narzekałeś, że za krótkie.- Powiedziałam kierując się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam dresy, czystą bieliznę oraz koszulkę. Poszłam do łazienki i szybko się przebrałam.
Kiedy wyszłam Kacper leżał na łóżku.
- Zaczynamy?- Zapytałam podchodząc do szafki, następnie wyciągając z niej potrzebne rzeczy.
- Jasne.- Powiedział brunet podchodząc do mnie po chwili łapiąc mnie za biodra.- To co robimy?
- Idź po drabinę, a ja wszystko poukładam.- Poleciłam chłopakowi.
- Gdzie drabina?
- W piwnicy.- Po chwili Kacpra już nie było w pokoju.
Wyłożyłam wszystkie potrzebne rzeczy, włączyłam muzykę i spojrzałam na do połowy pomalowany sufit. Kacpra jeszcze nie było, więc postanowiłam sama sobie poradzić. Wspięłam się na komodę i końcówką pędzla próbowałam kreślić kreski.

Perspektywa Kacpra:

Znalezienie drabiny nie zajęło mi sporo czasu. Bardziej wnoszenie jej przez te głupie schody. Byłem już pod pokojem Zuzy kiedy usłyszałem muzykę. Czy ona zaczęła malować?
Wszedłem najciszej do pokoju, tak aby dziewczyna mnie nie zauważyła. Na szczęście stała do mnie tyłem na komodzie i wpatrywała się w sufit.
Podszedłem do blondynki i złapałem ją za biodra. Zuza pisnęła przerażona myśląc pewnie, że spada. Sciągnąłem ją z komody i trzymałem na wysokości swojej twarzy.
- Ty debilu! Przestraszyłeś mnie.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz.- Powiedziałem szybko całując ją w usta.- Nie umiesz chwilę poczekać?
- Chciałam już zacząć. Gdzie drabina?- Zapytała szukając wzrokiem wcześniej wymienionej rzeczy.
- Na korytarzu.
- Czemu jej nie wniosłeś tutaj?
- Nie potrzebujemy drabiny.- Zobaczyłem na twarzy Zuzy zdezorientowanie. Opuściłem ją na chwilę na podłogę.- Trzymaj się.- Uśmiechnąłem się i szybko objąłem ją w nogach, a następnie podniosłem tak, że bez problemu dotykała sufitu.

Perspektywa Zuzy:

Malowałam spokojnie kiedy Kacper nagle mną poruszył.
- Kacper!- Pisnęłam zdenerwowana.
- Tak księżniczko?- Powiedział udając, że nie wie o co chodzi.
- Nie ruszaj mną. Jeszcze raz, a zobaczysz.- Zagroziłam wracając do malowania.
Po chwili chłopak znowu się poruszył, a ja warknęłam zirytowana.
- Doigrałeś się.- Mówiąc to namalowałam mu pędzlem kreskę, która biegła przez całe czoło.
- Ej!- Powiedział opuszczając mnie na ziemię.
- Co się stało?- Udawałam, że nic nie zrobiłam.- Ubrudziłeś się.- Zaśmiałam się na swoje dzieło na jego twarzy.
- Tak będziemy się bawić?- Zapytał biorąc jednocześnie do ręki pędzel zamoczony w czarnej farbie. Po chwili moje czoło zdobiła gruba kreska tak samo jak u niego.
I w tym momencie zaczęła się walka na farby.
Zamoczyłam obydwie ręce w palecie jeszcze mokrych farb i zaczęłam kierować się w stronę bruneta. On również ubrudził swoje ręcę i zaczął do mnie podchodzić. Po chwili oboje przejechaliśmy swoimi rękoma po twarzach smiejąc się przy tym. Chłopak spojrzał się na mnie kładąc mi dłonie na policzkach, a wzrok skierował na moje oczy. Przejechał palcem po moich wargach nie odkrywając wzroku od mojej twarzy. Po chwili poczułm jego usta na swoich. Zarzuciłam mu dłonie na szyję i zaczęłam bawić się końcówkami jego włosów.
- Smakujesz farbą.- Zaśmiał się kiedy odsuneliśmy się od siebie, a ja mu zawtórowałam.
- Pieprz się.
- Z tobą zawsze skarbie.- Powiedział wpijając się ponownie w moje usta.
- Hej Zuza, czemu drabina stoi w korytarzu? Ow...- Nagle do mojego pokoju wparowała Kira i Nataniel. Szybko oderwałam się Kacpra i popatrzyłam zaskoczona na siostrę.
- Hej.
- Przerwaliśmy wam w czymś?- Zapytał Nataniel patrząc na nas podejrzliwie. Poczułam jak moje poliki zaczynają mnie piec.
- Nie mieliście wrócić jutro?- Zapytał Kacper powstrzymując się od śmiechu.
- Plany się zmieniły.- Powiedziała oschle Kira. Coś się musiało tam stać. Za długo znam swoją siostrę.
- A co wy tacy brudni?- Zapytał Nat z uśmiechem.
- Malowaliśmy.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Siebie to na pewno.- Zaśmiał się patrząc na nas.- Idźcie się myć. Tylko oddzielnie.
- Ma się rozumieć.- Powiedział Kacper obejmując mnie ramieniem.
***
Była już 19:34. Kacper powiedział, że musi już iść, ale wpadnie jutro.
- Narazie Zuza.
- Do jutra Kacper.- Chłopak nachylił się nade mną i pocałował w usta. Po chwili chłopaka już nie było, a ja skierowałan się do swojego pokoju.
########
Kolejny rozdział! Przypływ weny spowodował, że rozdział jest dłuższy niż zazwyczaj.

Chce wam również podziękować za ponad 5 tysięcy wyświetleń!!!!

Motywuje mnie to niezmiernie do pisania.
Pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu ;-)

Zimna SukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz