Bunt

500 20 28
                                    

Zależy mi na niej. A wtedy, wtedy zostaniemy już razem na zawsze. Będziemy...
Przyjaciółmi już do końca.
Zależy mi na niej i kocham ją jak moją młodszą siostrzyczkę.
Gdy rano razem z Nikoletką byliśmy w trakcie śniadania z góry zszedł Michael z Gastonem, a za nimi Valentina. Jak zobaczyłem jacy oni wszyscy są szczęśliwi, coś mnie ścisnęło. Brakuje mi rodziny, ale tak naprawdę nie mam jej z kim założyć. Nie znalazłem jeszcze nikogo takiego, kogo bym pokochał i z biegiem czasu zauważyłem, że Candelaria była moją prawdziwą miłością i może się okazać, że nikogo już nie znajdę.
Zostanę sam z dzieckiem i będę najlepszy w swojej roli.
Dobrze powiedziałem, będę!!!
-Nikoletta stój!!!-złapałem brązowooką ślicznotkę i posadziłem na moim kolanie-Ile razy mogę Ci powtarzać, że z nożami się nie biega, a tym bardziej nie chce się ich wbić w szyję...
Gastonowi!!!
-Śmierdzisz jak stara skarpeta-odpowiedziała brunetka.
-Co proszę?!-uniosłem jedną brew.
-Śmierdzisz, tak samo jaki i Gastón.
On jest głupi i ty też, nie kocham Was. Nie chcę Was, nie chcę ani Ciebie, ani jego. Nie lubię Cię.-dziewczynka uderzyła mnie i pokazując mi środkowy palec poszła do zabawek.
----------------------
Wiem, wiem...
Rozdział jest mega słaby, mega nudny, mega krótki i mega zły w każdym aspekcie, ale wydaje mi się, że powoli rozładowują mi się baterie😔

La vida sin princesas|| RuggarolWhere stories live. Discover now