[ 23 ]

1.4K 250 22
                                    

W poniedziałek, pierwszego dnia zakładu, udało mi się przyjechać do Minseoka dopiero po ósmej wieczorem. Obaj wcześniej byliśmy zajęci pracą, a ja na dodatek postanowiłem spotkać się z Baekhyunem, który koniecznie chciał mi się pochwalić tym, że będzie chodził z Chanyeolem na taekwondo. Tak jakby, bo Yeol był w bardziej zaawansowanej grupie, ale podobno było tak mało uczniów, że i tak mieli zajęcia w tym samym momencie.

Chan to taki zabawny dzieciak. Ja na jego miejscu raczej wolałbym nie spędzać tyle czasu z homoseksualnym bratem mojego przyjaciela. Zwłaszcza takim, który już raz próbował mnie zmacać i nawet mu się trochę udało. Ale jak tam sobie chce... Może to ukryty gej i tylko udaje, że nie leci na Byuna, a tak naprawdę tylko czeka, aż ten go przeleci? Wszystko jest możliwe.

Rozmyślania przerwał mi fakt, że zdążyłem już dojść na piętro, na którym mieszkał Minseok i stałem aktualnie pod jego drzwiami. Zapukałem, bo dzwoniłem już domofonem, ale nie chciałem wchodzić do środka jak złodziej. To jeszcze nie ten poziom znajomości. Najpierw będę musiał wbić wyższy level.

Szczerze mówiąc, nie planowałem na razie nic w związku z naszym zakładem. Głównie dlatego, że najpierw miałem zamiar sprawdzić, co tak właściwie Xiumina podniecało. Znałem go już długo, ale jak dotąd to wszystko jakoś tak samo wychodziło... Nie prowokowałem go, a nawet jeśli, to nie było to specjalnie i nawet tego nie zauważałem. Mam go "przypadkowo dotykać"? A może udawać słodziaka? Przygryzać wargę, robić urocze miny, puszczać mu oczka? Co powiedziałby na przebieranki?

Czułem przyjemne podniecenie na myśl o tym, że prawdopodobnie będę miał szansę to wszystko sprawdzić. Przy odrobinie szczęścia będę mógł nawet wyjaśnić te wszystkie dziwne pomysły samym słowem "zakład". Świetna perspektywa.

- Hej, Jongdae - przywitał mnie Min, otwierając drzwi i uśmiechając się szeroko. Na jego widok poczułem, jak robi mi się przyjemnie ciepło na sercu. Uśmiechnąłem się z rozczuleniem.

- Hej, Minnie - powiedziałem miękko, wślizgując się do środka. - Mam jedzenie.

Wyciągnąłem przed siebie reklamówkę, w której bezpiecznie spoczywały dwa burrito, kupione w ulubionej meksykańskiej restauracji Minseoka. Mężczyzna oczywiście zareagował głośnym śmiechem, ale zadowolenie w jego oczach mówiło mi, że z tym jedzeniem to trafiłem. Zresztą, wiedziałem doskonale, że trafię, bo Xiu o 19 zamykał księgarnię i wracał do domu, a skoro dziś do niego przyjeżdżałem, to była spora szansa, że nie zdąży nic zjeść.

Przeszliśmy do salonu, jak zwykle idealnie wysprzątanego, chociaż teraz moja ulubiona poduszka leżała na tej części kanapy, na której zazwyczaj siadałem, zamiast być tam, gdzie reszta. To było jedno z tych odstępstw od perfekcji, które Xiumin robił dla mnie i tylko dla mnie.

Usiadłem wygodnie na swoim miejscu, a Minseok przyniósł z kuchni talerze, żeby kawałki jedzenia, które na pewno uciekną nam z buritto, nie wylądowały na podłodze albo kanapie.

- Jak było w pracy? - spytałem, rozciągając się wygodnie.

- Nudno jak cholera. Przez całe popołudnie było góra siedmiu klientów i wszyscy tylko oglądali.

- Ciesz się, że nie jesteś właścicielem i nie musisz się przejmować zyskami - stwierdziłem, wzruszając ramionami. - W kawiarni był ruch, prawda?

- Tak, pojechałem jeszcze odebrać utarg i było tyle co zwykle. Sąsiedztwo korporacji robi swoje, w przerwie na lunch kilka pobliskich firm się do nas schodzi. Nawet karty stałego klienta wprowadziliśmy. A właśnie, gdyby nie to, że jesteś moim przyjacielem i masz za darmo, to też by ci się taka należała.

Roześmiałem się, chociaż serce ukłuło mnie przez samo słowo "przyjaciel". Jak długa droga mnie jeszcze czekała, zanim Xiumin nazwie mnie swoim chłopakiem? Co musiałem w ogóle zrobić, żeby myślał o mnie w tych kategoriach?

- A ty? Jak tam ci idzie? - zapytał Min, nalewając do wysokich szklanek soku pomidorowego.

- Skończyłem już projekt tego billboardu, o którym ci opowiadałem, i teraz zajmuję się jakąś tam książeczką dla dzieci. Nudne, ale pracochłonne. Problem w tym, że to ostatnie zlecenie, a ostatnio nikt już nawet nie dzwonił, żeby spytać, czy czegoś tam nie zrobię... Może zacząć być krucho z forsą.

Xiumin poklepał mnie po ramieniu, przy okazji przysuwając się bliżej. Stykaliśmy się udami, a ja miałem wielką ochotę go objąć. Zamiast tego wgryzłem się mocniej w buritto. Wprawdzie przez nasz zakład obowiązywał mnie jedynie zakaz dotykania w miejscach erogennych, bo to było nieuczciwe, ale coś mi mówiło, że nie powstrzymałbym się potem przed czymś więcej. Pocałowałbym go, popchnął na kanapę, a potem...

A potem powiedziałbym mu, że go kocham i żylibyśmy długo i szczęśliwie. Przynajmniej o ile on odpowiedziałby tym samym, bo stawiałem naprawdę wiele na to, że wyrzuciłby mnie z mieszkania, zabraniając mi wrócić, dopóki się nie ogarnę.

- Masz ochotę na film? - spytał Xiu. - Miałem zamiar obejrzeć Deadpoola zanim napisałeś, że wpadniesz.

- Oh, spoko, możemy obejrzeć. Jeszcze tego nie widziałem, a miałem w planach, więc...

Minseok uśmiechnął się słodko i poprosił, żebym w takim razie go włączył, a sam poszedł odnieść talerze i zrobić obowiązkowy popcorn, który obaj uwielbialiśmy.

Westchnąłem, biorąc się za mozolne wklepywanie literek na telewizorze. Oglądanie filmów z Xiuminem było naszą rutyną na tyle, że robiliśmy to praktycznie zawsze, gdy się spotykaliśmy. To było miłe, faktycznie, ale zawsze siedzieliśmy tuż obok siebie, a ja już ostatnio zauważyłem, że przez to kompletnie nie mogłem skupić się na filmie. Zwłaszcza, gdy Min w tych bardziej emocjonujących chwilach łapał mnie za ramię i ściskał je, przy okazji robiąc duże oczy i wyglądając jak przeuroczy chomik.

Po prostu przejmowałem się tym, że w końcu nie wytrzymam i go pocałuję, a potem powiem, że go kocham. To by mogło zniszczyć naszą relację. Minseok jeszcze ani razu nie dał mi żadnego znaku, że odwzajemnia moje uczucie - jasne, chwalił mój wygląd całkiem często, zresztą charakter tak samo, a poza tym odwzajemniał pocałunki, ale to wszystko było takie... Przyjacielskie. Włącznie z całusami. To trudne do wyjaśnienia, ale naprawdę miałem wrażenie, że całowaliśmy się po przyjacielsku. Może to kwestia tego, że tak samo całował mnie Baek? Zero czułości, przy seksie tylko namiętność. Nie czułem od Xiu tego płomienia, który płonął we mnie.

- Wszystko w porządku, Daedae? - usłyszałem zaniepokojony głos Mina. Otrząsnąłem się z zamyślenia, uświadamiając sobie, że od dłuższej chwili siedzę nieruchomo, ściskając pilot i krzywiąc się jakby ktoś mnie uderzył.

- Eee... Trochę boli mnie brzuch - bąknąłem. Nie chciałem mówić, że się zamyśliłem, bo ciekawski Minseok zacząłby dopytywać na jaki temat, a nie miałem pomysłu na kłamstwo.

- Oh. Chcesz coś przeciwbólowego? - Xiumin wyglądał na naprawdę zasmuconego i przyjętego. Jego troska sprawiła, że moje biedne serce zabiło jeszcze mocniej.

- Nie, nie, dzięki. Zaraz powinno mi przejść.

Min nie wyglądał na przekonanego, ale odpuścił, sadowiąc się na kanapie obok mnie i opatulając nas obu kocem. Zadrżałem, gdy oparł się głową o moje ramię, ale nie powiedziałem ani słowa. Mimo wszystko nie chciałem, żeby się odsuwał.

- Jeśli chcesz wygrać zakład, musisz się bardziej postarać - mruknął, sięgając po miskę z popconem. Uśmiechnąłem się mimowolnie.

- Spokojnie, mam czas. Jeszcze będziesz błagał na kolanach, żebym cię prze...

Minseok odchrząknął delikatnie.

- Zobaczymy - powiedział tylko, włączając film.

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz