( 9 )

1.4K 269 22
                                    

Dusi mnie kaszel, nie mogę oddychać, pomocy x(

~~~

Poprawiłem wygodne dresy i upewniłem się, że w nerce mam butelkę pełną wody. Dziś był pierwszy dzień mojego wspólnego joggingu z Chanyeolem i szczerze mówiąc, nie mogłem się doczekać. Widziałem go raptem wczoraj, ale już zdążyłem zatęsknić za rozmawianiem z nim.

Tak, za rozmową. Ja, Byun Baekhyun, tęskniłem za czymś innym, niż dotyk - co i tak zdarzało się okazjonalnie - albo, hm, nazwijmy rzecz po imieniu, ciasna dziurka.

Niesamowite.

Idiotyczne.

Chyba robiłem z siebie przesadnie emocjonalnego debila. Trochę dziwne przejście z totalnego braku podobnych uczuć do nagłego przywiązania. Czasami byłem zirytowany tym, że w ogóle coś takiego odczuwałem. Że spędzałem za dużo czasu, rozmyślając o tym całym Chanyeolu. I że denerwowałem się przed spotkaniem, bo nie wiedziałem, czy mu się spodobam. Niby był hetero i jakoś nawet się z tym pogodziłem, ale to nie potrafiło mnie powstrzymać od takich rozmyślań i uczuć.

Chan miał po mnie przyjść, więc już dziesięć minut przed wyznaczonym czasem tkwiłem przy oknie wychodzącym na ulicę i wypatrywałem, czy nie nadchodził.

- Zachowujesz się jak dziewica przed pierwszym razem - stwierdził Sehun, siadając po turecku przy biurku i stawiając na nim swoją herbatę.

- Dzięki, że mi to podsumowałeś - mruknąłem, zerkając w jego kierunku. Miał przed sobą rozłożone kilka kartek ze szkicami, ale nigdzie nie widziałem ołówka, więc chyba nie brał się do pracy nad dokończeniem ich.

- Wiesz, Baek, Chanyeol nie ma zbyt wielu przyjaciół - zaczął Hun po dłuższej chwili, w ciągu której zdążyłem się już odwrócić z powrotem do okna. - W przeciwieństwie do mnie, rzecz jasna. Dlatego gdy zobaczyłem, jak bardzo cię polubił, uznałem że nie będę mu odbierał tej przyjemności. W końcu jedyną złą rzeczą, jaką dotychczas mu zrobiłeś, było upicie go.

Uśmiechnąłem się słabo, nie odwracając się do niego nawet. Cóż, najwyraźniej naprawdę nie pamiętał o tym, co próbowałem zrobić pijanemu Yeolowi. I całe szczęście.

- Co ty taki oficjalny? - burknąłem odruchowo, nie dając po sobie poznać, jak bardzo szkoda zrobiło mi się samotnego Chanyeola. Biedak, był skazany na towarzystwo mojego przybranego braciszka, którego mimo wszystko nie wskazałbym jako najlepszego życiowego kompana.

- Bo to dla mnie ważne - westchnął Sehun, marszcząc brwi.

- Rany, kochasz go czy co? - Wywróciłem oczami, zdziwiony jego zachowaniem. To znaczy, często bywał opiekuńczy, ale nadal mnie to dziwiło. W końcu Chan był od niego starszy.

- Nie bardziej niż ciebie. Jest dla mnie jak brat, serio.

- Od kiedy go znasz? - spytałem, dopiero teraz uświadamiając sobie w pełni, że przedstawił mi go trochę ponad tydzień temu.

- Praktycznie od początku semestru.

- Czyli prawie trzy miesiące? To nie tak długo.

- Wystarczyło, żebyśmy się zaprzyjaźnili.

- Dlaczego nie zaprosiłeś go do nas wcześniej? - spytałem, uświadamiając sobie nagle, że przecież nigdy wcześniej go tutaj nie widziałem.

- Oh, bywał tu, po prostu ty zawsze gdzieś wychodziłeś.

- A, no tak, Jongdae odrzucił mnie przecież dopiero teraz - burknąłem, odwracając się z powrotem do okna.

Trafiłem idealnie na chwilę, w której Chanyeol podszedł do naszej furtki. Uśmiechnąłem się mimowolnie i ruszyłem do drzwi, nawet nie myśląc o żegnaniu się z Sehunem.

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz