Rozdział 2.8

1.3K 83 2
                                    

KATE

Temat mojego powrotu jest dla niego bardzo ciężki, więc postanowiłam go odłożyć na drugi plan. Wierzę, że kiedy sam się z tym upora to ze mną porozmawia.
Ostatnio chodzi cały czas zamyślony. Nie chcę się mu narzucać, ale trochę się o niego martwię... tylko troszeczkę...
Dużo czasu ostatnio spędzam w ogrodzie. Lubie usiąść na kocu w cieniu drzewa i poczytać książkę. Jest to bardzo odprężające, jednak zaczyna mi brakować wolności jaką mogę tylko odczuć po przemianie. Jest tu tyle miejsca,że Jon nie miałby chyba nic przeciwko...

- Nie.
- Ale dlaczego?
- Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz? Tu są hektary terenu na którym są tysiące strażników których zadaniem jest za cenę nawet własnego życie nas chronić. Myślisz, że tak po protu im powiem ,,ej chłopaki, macie godzinke przerwy bo dziewczyna musi pobiegać"? Wykluczone!
- To tak mi właśnie ufasz? Nie musisz odwoływać strażników.
- Doprawdy? Strzelą do ciebie zaalarmowani najmniejszym szelestem, a dopiero później będą się zastanawiać do kogo strzelili.
- Tak? To załóżmy się, że obiegnę cały teren i nikomu nawet nie przyjdzie na myśl, że ktoś koło niego przeszedł. Powiedzmy takie małe sprawdzenie ich umiejętności. Zakład? A poza tym, przecież nie wiedzą, że zmieniam postać.
Milczał przez chwilę pocierając brodę. No ale przecież kobiecie się nie odmawia, prawda? Postanowiłam wpłynąć na jego rycerską dumę.
- Rzucam ci wyzwanie. Podniesiesz rękawicę, rycerzu?
- Zgoda. Ale sama ponosisz odpowiedzialność za swoje obrażenia. Nie mam zamiaru nikogo ścinać za twoją nieuwagę.
- Nie ma sprawy. Wyznacz kiedy i gdzie.
Ruszyłam do swojej komnaty z uśmiechem na ustach. Jeszcze się przekona, na co mnie stać.

JONATAN

Ona kompletnie oszalała. A ja chyba kompletnie zwariowałem, że się na to zgodziłem. Ale z drugiej strony bardzo mi zaimponowała. Prawdziwa wojowniczka. Jednak postawiła sobie zbyt ryzykowne zadanie. Nie podoła. Sam sprawdzałem i pilnowałem szkolenia moich żołnierzy. Mordercze treningi, nieprzespane noce, tryb ochrony włączony na 24h. To prawie maszyny zaprogramowane do ochrony i walki. I ta jedna mała istotka chce się z nimi równać?
Co ja najlepszego zrobiłem? Ale dałem słowo. Podniosłem rękawicę. Nie wycofam się.
Wezwałem do siebie kapitana.
- Wzywałeś mnie, książę?
- Tak. Niedługo planuję przeprowadzić kontrolę staży. Dlatego też proszę abyś nie mówił żołnierzom kiedy to stanie, ale zależy mi, aby nikt na tym nie ucierpiał. Nie możemy sobie na to pozwolić.
- Rozumiem. Czyli mam w ten dzień zadbać, aby nikt nie miał prawdziwych naboi?
- Taak tylko nie możemy sobie równocześnie pozwolić na osłabienie ochrony. Myślę że strzałki usypiające będą dobrym rozwiązaniem.
- Dobry pomysł. Będę czekał na dalsze instrukcje. A mogę wiedzieć kto przeprowadzi tą inspekcję?
- Powiedzmy że mamy wolnego strzelca który sam postanowił się podjąć tego zadania.
- Sam? Z całym szacunkiem książę, ale to niewykonalne.
- Wszystko jest możliwe... trzeba tylko wierzyć w cuda.


(437 słów)

Jesteś Moja (Część 1 i 2)Where stories live. Discover now