Rozdział 13

3.8K 194 4
                                    

Obudziły mnie hałasy które było chyba słychać w całym zamku. Wyszłam na korytarz i ruszyłam w tamtą stronę. Im byłam bliżej tym słyszałam więcej szczegółów. Kroś się kłócił... rozpoznałam głos Dymitra. Było także słychać warczenie. To pewnie Lucas, a to wskazuje na to że mamy gości.

Po cichu aby nie zdradzić się ze swojej obecności wróciłam szybko do pokoju i się przemieniłam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po cichu aby nie zdradzić się ze swojej obecności wróciłam szybko do pokoju i się przemieniłam. Drogę powrotną pokonałam dużo szybciej na czterech łapach. Sytuacja się zmieniła. Podeszłam bliżej i dostrzegłam czterech mięśniaków próbujących utrzymać Lucasa. Nie wyglądało to za dobrze. Musieli mu coś wstrzyknąć bo opadał z sił i robił się śpiący.

- I co Dymitrze, nie jesteś już taki odważny bez tego zwierzaka. Szczerze, to już znudziły mi się te gierki. Pójdziesz z nami.
Z tego co zauważyłam, to Lucas już się wybudzał, wiec tych czterech będzie miało zajęcie. Zostało ich trzech. Dwóch ruszyło w stronę Dymitra. Dobrze sobie radził. Odpierał wszystkie ciosy. Bez problemu dałby sobie radę, gdyby ten trzeci go nie rozproszył. Teraz leżał na ziemi a tych dwóch go trzymało.
- Jak przypuszczam, nie będziesz z nami współpracować więc będę musiał cię uśpić.
Ruszył w jego stronę z wielką strzykawką. Warknęłam cicho mając nadzieję, że Dymitr mnie usłyszy. Zastygł w bezruchu i kątem oka spojrzał w moją stronę. Ledwo zauważalnie kiwnął głową, że zrozumiał. Po cichu zmieniłam miejsce aby mieć lepszą pozycję do skoku. Kiedy był wystarczająco blisko skoczyłam przewracając go na ziemię. Z zaskoczenia wypadła mu strzykawka. Pazurami przytrzymywałam go za ramiona a kły trzymałam ledwie parę milimetrów od jego szyi. Czułam tak wielką satysfakcję jak w jego oczach widziałam strach a bicie serca przyśpieszyło do zawrotnej szybkości. Dymitr korzystając z sytuacji uwolnił się i nie wiadomo skąd wyciągnął dwa pistolety i teraz mierzył w dwóch pozostałych nieproszonych gości. Gościu pode mną się poruszył a ja warknęłam i instynktownie zacisnęłam trochę szczęki. Zaczął się szarpać co tylko bardziej mnie denerwowało. Ugryzłam go w ramię łamiąc też kość. Ciało ludzkie jest takie kruche... W całej sali echem rozległ się jego krzyk.
- Nie szarp się, bo cię rozszarpie na strzępy kawałek po kawałku. Wynoście się z stąd. Nie chcę was już więcej widzieć - odezwał się Dymitr nieprzyjemnym głosem.
Co? Ale przecież ja jeszcze nie skończyłam. Nie miałam najmniejszej ochoty aby z niego zejść. Wygodnie usiadłam sobie na jego brzuchu pozbawiając go tchu i szeroko ziewnęłam. Tak się przestraszył, że chyba popuścił do spodni. Wstałam i warknęłam na niego. Zwinął się w kłębek przyciskając do ciała zranioną rękę. Od niechcenia zaczęłam go okrążać od czasu do czasu potrącając go łapą. Trząsł się jak osika a ja z tego czerpałam satysfakcję.
- Już wystarczy.
Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do nas Dymitr. Warknęłam jeżąc sierść. Niepewnie zrobił jeden krok w tył.
- Na to wygląda, że cię polubił. Wybacz, ale koniec zabawy.
Tym razem odstąpiłam, ale nie odeszłam daleko. Odprowadziłam ich aż po drzwi, a wszyscy trzęśli portkami słysząc jak moje pazury dzwoniące o posadzkę. Nie zwlekali z opuszczeniem zamku. Czując triumf wróciłam do sali. Dymitr stał wciąż w tym samym miejscu. Zatrzymałam się przed nim parę metrów i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
- Dziękuję.
Powiedział to cicho. Pewnie nie za bardzo mi się podobało że potrzebował mojej pomocy. Mruknęłam cicho, że przyjęłam podziękowania i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Nigdzie jednak nie mogłam dostrzec Lucasa.


(548 słów)

Jesteś Moja (Część 1 i 2)Where stories live. Discover now