Rozdział 2.3

1.7K 107 1
                                    

KATE

Byłam Jonatanowi wdzięczna, że dał mi ten pokój, całą garderobę i w ogóle... ale zaczynałam się nudzić. Posiłki dostawałam do pokoju. Służba była tak cicha, że czasami nawet nie widziałam jak wchodziła do mojego pokoju. Na przykład szłam do łazienki wziąć rano odświeżający prysznic, a kiedy wracałam do pokoju na łóżku czekała na mnie taca ze śniadaniem.
Nie miałam jednak odwagi włóczyć się po tym zamku. Trochę mnie onieśmielał. Te wszystkie cienie, ciemne zaułki i długie korytarze przyprawiały mnie o dreszcze.
Od dwóch dni zbieram się w sobie, aby pójść do Jonatana. Raz już nawet byłam w połowie korytarza, w połowie drogi pomiędzy naszymi pokojami ale słysząc jakiś szmer nie tracąc czasu wróciłam do swojego pokoju.
A teraz powiedzmy sobie wprost - czy aby na pewno boje się cieni? A może jednak Jonatana?
Od kiedy w ogóle ja się czegoś boję?

Kiedy do pokoju weszła pokojówka postanowiłam działać. Nie zamierzam tu siedzieć do końca swoich dni...
- Przepraszam, czy mogłabyś poprosić Jo... to znaczy panicza Jonatana, aby mnie odwiedził?
- Pani wybaczy, ale panicz wyjechał i nie ma go w zamku.
- Ohh, nie wiedziałam.
Czemu nic mi nie powiedział?
- A czy znajduje się tu jakaś biblioteka? Trochę mi się tu nudzi i chciałabym sobie zapełnić jakoś czas.
- Naturalnie. Tylko nie wiem czy pan będzie zachwycony, że tam panią zaprowadzę...
- Biorę całą winę na siebie. Więc jak będzie?
- No dobrze, proszę za mną.

Szłyśmy w milczeniu. Starałam się jak najlepiej zapamiętać drogę, abym mogła sama wrócić do pokoju, bo pokojówka chyba zaczynała już żałować, że uległa mojej prośbie. No trudno.
- To te ostatnie drzwi po prawej. Przepraszam, ale muszę już wracać do pracy.
Zostawiła mnie na środku korytarza... tchórz. Dlaczego tak nagle zmieniła zdanie? Może Jonatan jest tak surowy? Muszę z nim porozmawiać... jak wróci.
Ruszyłam w stronę ostatnich drzwi. Były bardzo ciężkie, więc musiałam się trochę ponaciągać aby je otworzyć, jednak wysiłek był warty tego, co zobaczyłam w środku. Regały ciągnęły się bez końca, a półki sięgały aż sufitu... raj! Ciesząc się jak małe dziecko w podbiegłam do pierwszej z brzegu półki i przejechałam palcem po brzegach książek. Wyciągnęłam jedną i przewracając strony wdychałam zapach papieru. Każda książka ma swoją duszę, Nie są nią tylko zapisane w niej słowa. Ale także szorstkie kartki pod palcami i zapach.
Ruszyłam wgłąb tego królestwa, które w najbliższym czasie zamierzam odwiedzać baaardzo często...

 Ruszyłam wgłąb tego królestwa, które w najbliższym czasie zamierzam odwiedzać baaardzo często

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


JONATAN

Wcześnie rano dowiedziałem się, że północna część mojego królestwa została zaatakowana. Odparto atak, ale musiałem się tam zjawić i wszystko uporządkować.
Tak, rządzę królestwem, czyli jestem tak jakby księciem. Nie używam jednak tego tytułu. Mam swoje wojsko, służbę, zamek.... czego chcieć więcej? Mam jednak na głowie dużo obowiązków z których muszę się wzorowo wywiązywać aby nie z plamić honoru i pamięci ojca.
Jak byłem mały uwielbiałem przesiadywać u jego boku i przypatrywać się jego pracy. Zadziwiał mnie jego spokój, opanowanie i to, że potrafił wybrnąć z każdej sytuacji. To on nauczył mnie szermierki, choć w obecnych czasach jest ona tylko na pokaz, bo przecież wyparła wszytko broń palna i atomowa. Był, jest i będzie dla mnie wzorem do naśladowania i jestem dumny,  że zająłem jego miejsce. Mój brat podobnie jak matka nie podzielali naszych poglądów i to nas poróżniło. Dymitr praktycznie wyrzekł się rodziny, zamieszkał sobie w zamku po kuzynie i nic go nie obchodzi. Matka umarła jak miałem 15 lat. Nie potrafiłem nawet zapłakać na jej pogrzebie...
Ale wracając do chwili obecnej.
- Proszę o sprawozdanie kapitanie.
- Tak jest. Zaatakowano nas z dwóch stron - północnej i od rzeki. Odparliśmy atak, przywódcę wroga schwytaliśmy. Niestety ponieśliśmy straty w szeregach. Dziesięciu nie żyje, a z 30 jest rannych, ale się wyliże.
- Dobrze. Zaprowadźcie mnie do więźnia.
Zasalutował i ruszył przodem. W sumie schwytano sześciu jeńców. Byli związani i pilnowani przez straże.
- Czy zostali już przesłuchani?
- Żaden nie powiedział ani słowa.
- Hmm.
Wskazałem na pierwszego z brzegu.
- Przyprowadzić go.
Każdego przesłuchałem osobiście. Zakładam, że moja forma przesłuchania była bardziej brutalna niż kapitana, jednak okazała się skuteczna. Po odcięciu paru palców zaczęli śpiewać jak skowronki.
Na sam koniec zostawiłem sobie przywódcę. Kiedy jednak bliżej się mu przyjrzałem, rozpoznałem go.
- No proszę, kogo my tu mamy. A już myślałem, że nigdy nie będzie mi dane oglądać tej twojej szpetnej twarzyczki. Gabrielu.

Jego imię ledwo przecisnęło się się moje zaciśnięte szczęki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jego imię ledwo przecisnęło się się moje zaciśnięte szczęki. Zagotowałem się ze złości.
Ten sam Gabriel 7 lat temu sprzeciwił się mojemu ojcu. Zbuntował przeciwko niemu dużą część poddanych. Bunt stłumiono, jednak ojciec został ciężko ranny i po tygodniu zmarł. Zdrajca uciekł. Od tamtej pory go nie widziano, a jednak postanowił znowu zaatakować. Przez te 7 lat trochę się w królestwie zmieniło i zamierzam dać mu to odczuć na własnej skórze.
- Kapitanie, proszę go przewieść do zamku i zamknąć w lochach. Resztę ściąć.
Wykonano mój rozkaz bez zastrzeżeń.


(773 słów)

Jesteś Moja (Część 1 i 2)Where stories live. Discover now