Gdy cię poznałem - Namjin [2/2]

1K 123 6
                                    

Jin

  - Umówisz się ze mną? - spytałem nie zwarzając na ludzi wokół i Sunny,  która aż kipiała ze złości. 
  - Co...? Nie żartuj sobie ze mnie, dupku - odpowiedział szybko i skrępowany gapiami wcisnął mi w ręce mój strój i wyszedł bez słowa. 

Patrzyłem się na drzwi jeszcze chwilę po tym jak zniknął,  staff wrócił do swoich obowiązków, a Sunny wyglądała na gotową do rękoczynu.

  - Co to miało być? - jęknęła zdenerwowana.
  - Nie mam pojęcia - odparłem z lekkim uśmieszkiem,  przez co ta z impetem uderzyła mnie w głowę.

--------

Po tym incydencie trafialiśmy na siebie jeszcze dużo razy. Zawsze wyglądało to tak samo - on wysyłał mi to swoje mordercze i poirytowane spojrzenie,  a ja starałem się zagadywać,  podczas gdy ten mnie ignorował.

Z czasem jednak zaczęliśmy mówić sobie "cześć", jego groźny wzrok złagodniał, a na jego miejsce wskoczył lekki uśmiech.

Trudno w to uwierzyć,  ale tak właśnie minęło pół roku. Byłem zbyt zajęty by myśleć o czymś innym czy karierze,  toteż moja prośba o randkę odeszła w niepamięć. Nie znaczy to jednak,  że nie byłem kompletną przylepą.

- Nie masz czasem pracy? - spytał zdenerwowany,  mimo wszystko dotrzymując mi towarzystwa.
  - Mam mnóstwo pracy - westchnąłem cicho - Dlatego jestem w chuj zmęczony. Użycz mi swoich kolan.
  - O czym ty mówisz?
  - Chcę się zdrzemnąć,  a nie zasnę bez poduszki - oznajmiłem kładąc głowę na jego nogach. 

Wiedziałem, że był zażenowany tym,  że siedzieliśmy na ławce na korytarzu i co chwilę ktoś się na nas gapił,  ale z jakiegoś powodu mnie nie zrzucił. Cóż,  przynajmniej miałem coś miękkiego pod głową.

Skłamałbym mówiąc,  że takich oznak dobrości było dużo,  ale od czasu do czasu się zdarzały. Tak jak przystało na przyjaciół.

Był jednak moment,  w którym nasza przyjaźń dosłownie zawisła na włosku.

Chcąc odpłacić mu się za wszystkie miłe rzeczy które dla mnie zrobił, postanowiłem troszkę wykorzystać moje znajomości i dać mu najlepszy prezent o jakim mogłem pomyśleć. Rezultat był jednak inny niż się spodziewałem.

  - To ty stoisz za moim awansem? - spytał wyraźnie zdenerwowany.
  - Może - uśmiechnąłem się serdecznie,  czekając na jego podziękowanie.
  - Po co to zrobiłeś? Prosiłem cię?
 
Nie rozumiejąc do końca sytuacji spojrzałem na niego zdezorientowany.

  - Nie,  ale...
  - To czemu w ogóle pomyślałeś,  że to dobry pomysł?
  - Myślałem,  że się ucieszysz.
  - Kurwa... czy ty w ogóle wiesz co robisz? Mówiłem ci,  że nienawidzę ludzi,  którzy osiągają coś dzięki znajomością. Czemu chcesz zrobić ze mnie kogoś takiego?
  - To zabrzmiało jakbyś nienawidził mnie - prychnąlem chcąc rozładować atmosferę.
  - Między innymi. 

I w tym momencie poczułem jak ziemia pode mną się zawala. Wpatrywałam się w niego czekając na wyjaśnienie,  że to był tylko żart,  ale takowego nie otrzymałem.

  - Och... więc to tak. Wybacz,  że zrobiłem coś,  co cię uraziło. I wybacz,  że myślałem,  że jesteśmy przyjaciółmi. Jestem bardzo zajęty,  więc już pójdę - wymamrotałem zsuwając się z krzesła na którym siedziałem i wyminąłem stojącego w progu Namjoona.

Nie do końca pamiętam co się wtedy stało,  albo gdzie poszedłem. Pamiętam tylko, że nie mogłem przestać płakać.

- ------

Wtedy zaczął się trudny okres dla naszej relacji. Starałem się unikać Nam'a,  bo będąc z nim naprawdę czułem się tylko jak ciężar. Przez ten miesiąc dojrzałem i zauważyłem jakim problemem byłem dla niego. A przecież byłem w nim zakochany,  nie? Chciałem dla niego jak najlepiej nawet,  jeśli w tej sytuacji oznaczało by to kompletną izolacje od jego osoby.

Namjoon

Minął miesiąc od naszej sprzeczki. Chciałem go przeprosić,  ale wraz z awansem ilość mojej pracy wzrosła, przez co nie miałem na to czasu. Skoro on i ja oboje byliśmy zajęci,  trudno było mi tak po prostu go spotkać.

Mimo to,  wciąż o nim myślałem.

Nie mogłem usprawiedliwić tego, co wtedy powiedziałem. Nawet jeśli było to działanie w skutek złości, nie byłem w stanie wybaczyć sobie tego,  jak go zraniłem. W końcu był moim ważnym przyjacielem.

I wtedy minął kolejny miesiąc.

Targało mną wtedy mnóstwo uczuć. Nawet,  jeśli początkowo uważałem go za upierdliwego,  to kiedy zniknął z mojego życia czułwm ogromną pustkę.
I smutek. I tęsknotę. I gniew.

Wiedziałem,  że muszę go przeprosić.

Jin

Podczas tych dwóch miesięcy uporządkowałem swoje uczucia. Chciałem mu je wyznać,  ale wciąż był wściekły, a przynajmniej tak myślałem.

Im dłużej trwała nasza rozłąka tym trudniej było mi skupić się na pracy,  więc kiedy Namjoon wreszcie pojawił się przede mną, Sunny również poczuła cholernie wielką ulgę.

  - Przepraszam... za wszystko. Za to,  co powiedziałem. Za to, że przepraszam dopiero teraz... - przeprosił kiedy w końcu udało nam się spotkać (dzięki Sunny).
  - Ja też przepraszam - uśmiechnąłem się z ulgą.
  - Długo nam to zajęło,  co? - zażartował i chyba chciał już spytać jak minęły mi te dwa miesiące,  ale po prostu nie byłem w stanie czekać. 

W końcu chciałem wyznać mu miłość,  prawda? Tak więc, przyciągnąłem go do siebie wymuszając na nim pocałunek.

  - Co ty wyprawiasz? - odskoczył przerażony. 
  - Zawsze chciałem ci to powiedzieć,  więc... kocham cię.
  - Chyba zjebałeś kolejność,  najpierw się wyznaje a potem całuje,  kretynie! 
  - Więc nie miałbyś nic przeciwko pocałunkowi,  gdybym najpierw wyznał ci co czuję?
  - Nie o to chodzi,  po prostu...
  - Więc mnie kochasz?  - spytałem chwytając go za dłonie.
  - Nie!
  - Aha... no cóż,  trudno. W takim razie dopilnuję, żeby to się zmieniło. Wyczekuj tego~
  - Nie ma mowy,  jesteś obrzydliwy!

--------

I tak, w tej chwili, dwa lata po tym wydarzeniu leżę obok tego dupka, który tak bardzo klarował, że się we mnie nie zakocha.

I chyba jednak troszkę mnie kocha, skoro tyle razy wykrzykiwał to poprzedniej nocy, trzymając mnie w objęciach~

----------

Z serii: "Autorka umieściła 5cio rozdziałową fabułę w 900 słowach i wyszła kupa"
Wybaczcie XD

Yoonmin//Perfect MenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz