Dreszczyk emocji i stare znajomości

21 1 1
                                    

New Mobius City
11 czerwca 2017 11:00
Connor i Amy powoli zhodzili po schodach, jeż opowiadł jej o największej wpadce jaką przeżył.
-Rozumiesz wpadam do pokoju i wymierzona we mnie jest dwudziestka luf. To ja spadam wybiegam na korytarz i fanga w mordę, lądowanie twarde na rurze z gazem.
Amy zacząła chihotać.
-Kompletnie wściekły wstaję a jedynie co zobaczyłem to but w mordę, i znowu rura.
-Miałeś wielkiego pecha.
Powiedziała Amy słysząc przejścia jeża.
-Pecha? Pecha to miałem kiedy ten gaz pierdolniął, od razu ścianę nośną.
Amy uśmiechnęła się i odpowiedziała.
-No miałeś rację, naprawdę miałeś pecha.
Connor spojrzał na dziewczynę i miał coś powiedzieć kiedy wpadł na dziennikarza.
-Ej uważaj jak leziesz. Ooooo Kurwa. Mogę zrobić kilka zdjęć panie Richards?
Connor i Amy uśmiechnęli się i stanęli razem.
-Oczywiście.
Powiedzieli razem i fotograf zrobił kilka zdjęć.
-Przyjechali państwo na koncert i wyścig charytatywny?
-Tak.
Powiedzieli razem kiedy dało się usłyszeć.
-IDĄ?
Paparazzi oblegli wchodzących do budynku kilka jeży, ochrona hotelowa i prywatna starała się zrobić miejsce. W pewnym momencie dziennikarze minęli Connora i Amy odsłaniając sławy.
-A niech mnie.
Krzyknął błękity jeż ubrany na czerwono podchodząc do Connora.
-Pan Artur Richards, jeż który szepnął słówko kilku sposorą. Dzięki Panu spełniło się moje marzenie.
-Dziękuję Jack. Jednak że twoje nazwisko mówi samo za siebie Speed.
Obok zaraz pojawili się członkowie zespołu Star Angels.
-Panna Night, miło mi panią widzieć. Co u rodziców?
Fioletowa jeżyca uśmiechnęła się na widok jeża który pomógł jej ojcu kiedy otwierał wytwórnię.
-Dobrze panie Richards, wytwórnia ojca się rozwija a mama jest gotowa na nowe Tourne.
Connor słysząc jak za pomocą swojego alter ego pomógł wielu osobą. Connor postanowił zrobić coś szalonego, wiec powiedział zebranym.
-Od jutra zaczyna się praca dla potrzebujących, ale dzisiaj się zabawimy. Dziś wieczorem.
Jeże uśmiechnęły się na taką wiadomość, zrobią wieczorem coś na co zwykle nie zabardzo mają czas.

Dwie godziny później.
Wspomnienia Connora.

Biegł przez las, słońce było w zenicie. Przemierzył jar kiedy usłyszał trzask kilka metrów dalej, zatrzymał się i nasłuchiwał kolejne trzaski.
-Idą za mną, nie idą do niego.
Jeż jeszcze szybciej ruszył biegiem, do czasu kiedy natknął się na drwali.
-UWAGA!
Jedno z drzew zaliczyło glebę. Młody szary jeż powiedział.
-Ojcze dzieje się coś dziwnego Artur się spóźnia.
Wielki czarny jeż z długą brodą powiedział.
-Masz rację to dziwne zawsze dochodzi na czas.
-I tak jest!
Dobrze zbudowany niebieski jeż jechał wozem zaprzężonym w dwa konie. Zatrzymał się i zeskoczył stając przed przywódcą drwali, czarny jeż zaśmiał się i powiedział.
-Chłopcze przez te osiemnaście lat byłeś mi synem, i starasz się robić wszystko jak najlepiej. Jesteśmy dumni że mimo niedźwiedzi wilków i zbujów dostarczasz nam wszystko.
Niebieski trochę się zawstydził kiedy jeden z drwali krzyknął.
-Czarni rycerze!
Czarny jeż spojrzał tam i zakrzyknął.
-Łapać topory panowie!
Kilku czarnych rycerzy, wilk, lis, dwie kolczatki, orzeł, kot, koszatnica i dowódca jeż. Stali naprzeciw robotników, przywódca zawołał.
-Dawać tego niebieskiego chłopaka i nie stawiać oporu.
Drwalowie mocniej zaciskając dłonie na toporach nie odstępowali, jednak Artur wyszedł na przód i powiedział.
-Nie z mojego powodu nie pozwolę nikomu zginąć.
-Bracie nie.
Przyrodni brak złapał chłopaka za ramię i powiedział.
-Nie ryzykuj.
Poparł go ojciec.
-Arturze jesteś zbyt ważny by ryzykować.
W szeregu drwali przeszedł szept, a Connor postanowił w końcu coś zrobić. Wyszedł za drzewa i powiedział.
-Posłuchaj go chłopcze, bo w twoich żyłach płynie niezwykła krew.
Rycerze spojrzeli wściekli na pielgrzyma, wiedzieli że jego habit skrywa broń.
-Zabić go potem zajmiemy się chłopakiem.
Connor skoczył dobywając miecz z pochwy, sparował cięcia kolczatek i zkontował kota. Miecz weszedł gładko przebijając kolczugę, wyszarpał miecz odbił atak wilka i piruetem uciekł od toporu Lisa. Broń Lisa wbiła się w ziemię Connor to wykorzystał i odciął głowę, krew trysnęła na wszystkie strony brudząc też strój jeża. Orzeł wycelował z kuszy strzelił akurat kiedy kolczatka natarła, Connor zrobił unik i bełt wbił się w szyję. Jeż szybkim piruetem znalazł się za wilkiem i przebił go na wylot, kolejne litry krwi zaczęły się wylewać na ziemię. Koszatnica próbował ciąć od lewej, jeż był szybszy i poderznął gardło wiewiórce. Connor potem natarł na orła łapiąc w locie bełt zabił go jego własnym pociskiem. Druga kolczatka odrzuciła miecz i klęczała obok brata.
-Wstawaj i walcz.
Powiedział czarny Rycerz.
-Nie mój brat poległ, nie mogę przysięgłem na a... a...
Jeż przebił go mieczem na wylot przez serce.
-Honor to głupota nic nie daje.
-On go przyjemniej miał.
Connor natarł na czarnego rycerza.

Kiedy poczuł jak ktoś nim potrząsa, to była Amy.
-Co się stało?
Zapytał jeż siadając zaspany.
-Już wieczór idziemy?
Connor wstał i ubrał się odpowiednio, kiedy wychodzili Connor spojrzał na pałac królewski.
-Są tajemnice drodzy czytelnicy które was zaciekawią.
Connor uśmiechnął się i zamknął drzwi.

Mind game nie.
Dedykowane.
Luna18Night20
I
StaryOdkopywaczBajek
Narazie chyba nie macie pytań.
Prawda?

Strażnicy: Trzy Uciekające Jeże Where stories live. Discover now