Indiana Jones

117 2 1
                                    

8 Czerwiec 2017
Connor trzymł swój hełm stojąc nad klifem i spoglądał w dół, południe kraju to ogromne lasy i góry za nim stało dwóch praktykantów.
-Przywiązaliście dobrze?
Kaczka spojrzał na niego.
-Panie jestem członkiem rezerwy wiem jak węzeł zawiązać.
Czarny jeż powoli cofał się tyłem do urwiska.
-Skoro tak mówisz.
Connor podbiegł i skoczył, zacisnął nagle karabińczyk i poleciał na ścianę i delikatnie wylądował unginając kolana. Przechadzał się po ścianie by w pewnym momencie powiedział sobie pod nosem.
-Tysiąc lat temu rzeka była kilkaset metrów wyżej.
Jeż wyszedł wyżej by zobaczyć rysunek na skale wyglądający jak wizerunek smoka. Connor podniósł rękę do hełmu i aktywował kamerę po czym nacisnął guzik na krótkofalówce.
-Julie słychać mnie tam?
Seria trzasków i odpowiedź.
-Tak i co się stało że zajmujesz mój czas?
-Ano to.
Jeż podniósł głowę i skierował kamerę na piktogram.
-Po tych wszystkich latach nareszcie.
-Klucz do tajemnicy Avalonu w zasięgu ręki.
Connor stanął na równi z rysunkiem.
-Szkoda mnie tam nie ma.
-Jeszcze ciebie tu brakuje w twoim stanie dziękuję ale Knuckles by mnie zabił gdybym ci na to pozwolił.
Kolczatka pogładziła swój brzuch delikatnie i troskliwie.
-Wiesz może masz rację Knux tak się ucieszył.
Connor wciskając rękę w szczelinę odpowiedział.
-A nie mówiłem musisz o siebie dbać, masz na coś ochotę?
-Na na de volaja z serem.
-Mmmmm jamy.
Connor rozbawił wszystkich w namiocie do czasu jak nie miłosiernie wrzasnął.
-Connor co jest?
Jeż wyciągnął skorpiona z dziury i puścił go wolno, po czym ponownie wsadził rękę w otwór.
-Skorpion mnie dziabnął, uuuuuu.
Connor wyciągnął artefakt soczewkę podobną do oka.
-Julie mamy to czego potrzebujemy jeszcze tylko jedna żecz do odnalezienia.
Julie uśmiechnęła się i odpowiedziała.
-Laska Merlina.
Connor stanął na ścianie i zawołał.
-Wciągnąć mnie stąd lenie!
Dwóch pracowników wyciągało go dość szybko po kilku minutach wyszedł i stanął na przeciwko dwóch osób.
-Avalonie najwięksi Archeolodzy idą po ciebie.
Szczęk broni potwierdzał w przekonaniu że te bandziory nie odpuszczą. Nad głowami świstały pociski a karabin maszynowy idealnie grał swój równy marsz.
-Jaki tam jest arsenał?
Krzyknął Shadow ukryty za ścianą, Sonic i Amy czekali z drugiej strony drzwi dwa granaty potoczyły się pod nogi strażników kiedy już zamykali oczy do śmierci lecz eksplozji nie było, Shadow spojrzał na nie i ze zdumieniem stwierdził.
-Nie są odbespieczone.
Sonic i Amy weszli do środka gdzie nad trupami stał jakiś kot fioletowy w długim płaszczu trzymając w prawej dłoni pistolet, błękitna jeżyca w szarej kurtce i czarny spodniach trzymała karabin, plus jakiś zakapturzony osobnik w Zielonej bluzie i spodniach oraz okularach również z pistoletem.
(STOP TU NIE MA MIEJSCA NA KRADZIEŻ CUDZYCH POMYSŁÓW DLATEGO TEŻ. Decyzją sądu najwyższego składam dedykację z wyrazami szacunku dla tej dwójki:
MrSonicPL i AlexHedgehog
Za postacie które jako jedyne pasowały na miejsce najlepszej grupy łowców nagród na Mobius.)
Czarny jeż wycelował w nich mówiąc.
-Na ziemię i bez numerów.
Sonic jednak opuścił pistolet przyjaciela i zawołał.
-Alex zwana rewolwerowcem, nikt nie wyciągna pistoletu z kabury tak szybko jak ty.
-Sonic najszybciej biegający jeż na Mobius, nikt nie nakopał Eggmanowi tak dużo co ty.
Znajomi uściskali się na powitanie zaskoczony tym widokiem Shadow dostał małpiego rozumu.
-Zero zero przyślij nam techników. Cześć Szyszek.
Zielony przytulił Amy oboje zaczęli się śmiać. Shadow podszedł do kota i położył mu dłoń na ramieniu i zapytał.
-A ty coś za jeden?
Kot spojrzał na niego z uśmiechem i odpowiedział.
-Smart jeden z dwóch najlepszych najemników na Mobius.
Czarny jeż z podziwem zagwizdał i odpowiedział.
-Shadow drugi najszybciej biegający jeż na Mobius.
-Spotkały się dwa wielkie numery dwa.
-Tak, ile zarobiliście?
-Sześćdziesiąt tysięcy.
Shadow ze zdumienia podniósł brwi.

Strażnicy: Trzy Uciekające Jeże जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें