Rozdział 24

1K 105 88
                                    

***
*Marinette*

- Odrobiłeś chemię? - spytałam Adriena, wyjmując z szafki swój podręcznik.

Mruknął potwierdzająco pod nosem, lecz ja nie mogłam mu wierzyć. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego poirytowana.

- Odrobiłeś czy nie?

- Odrobiłem, odrobiłem... - podniósł wzrok. - Nawet gdybym nie odrobił, facetka nic by mi nie zrobiła. Jestem jej ulubionym uczniem.

- To wszystko przez to, że jesteś taki dobry z chemii! - prychnęłam i oparłam się o szafkę obok.

- Jestem też dobry z innej chemii... - podszedł do mnie bliżej i uśmiechnął zadziornie.

- Adrien, jesteśmy w szkole. - zachichotałam i odsunęłam dłonią jego twarz. Zrobił teatralną obrażoną minę dziecka. - Idź już do klasy, dogonię cię.

Na moje słowa ruszył w stronę klasy chemicznej zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami.

Czasami zastanawiałam się jakie to ja mam szczęście.
Najpierw zostaję superbohaterką, a potem mam chłopaka, sławnego modela! To niewiarygodne, że moje życie jest takie piękne, szczególnie kiedy u boku mam kogoś tak wspaniałego jak Adrien. Nie wiem za co ktoś może kochać takie niezdarne beztalencie jak ja, ale wiem jedno - Szczęściara ze mnie.

Zamknęłam szafkę, a nagle zza rogu wyszła sylwetka wysokiej brunetki,  której już dawno nie widziałam.

- No no, Marinette! Ładnie to tak kraść czyjegoś chłopaka?

- Odpuść, Lila. - wzruszyłam ramionami i miałam zamiar odejść, lecz w chwilę Lila złapała za mój nadgarstek.

- Nie wiem co on w tobie widzi. - prychnęła i uśmiechnęła się triumfalnie. Puściła mój nadgarstek, po tym jak go nieco przycisnęła wbijając w niego swoje paznokcie. - Jesteś śmieciem, Marinette. Cholernym śmieciem bez talentu! Nie wiem dlaczego Adrien z tobą jest, ale na pewno ma swoje powody. Na pewno cię nie kocha. Kto mógłby cię pokochać? Jesteś nikim.

Odwróciłam się, a łzy same zaczęły wypływać na zewnątrz.

- Pewnie to związek na pokaz, chociaż nawet nie wiem czym miałabyś imponować innym. - prychnęła, a ja ponownie się odwróciłam w jej stronę. - Zostawi cię prędzej czy później. Tylko się nie popłacz, jeśli się okaże, że miałam rację.

Stała oparta o szafkę, nie odrywając ode mnie wzroku. Widziałam, że nie miała zamiaru się ruszyć, więc zrobiłam to jako pierwsza. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam szybkim krokiem w stronę łazienki. Usłyszałam w tle dzwonek, ale miałam to gdzieś.

Łzy spływały po moich policzkach, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Po prostu szłam do łazienki, cała zapłakana z podręcznikiem pod pachą.

- Marinette! - usłyszałam głos Adriena.

Na ten dźwięk, przyśpieszyłam kroku. Ba, już biegłam do damskiej łazienki.
,,Pewnie widział, że rozmawiałam z Lilą..."
Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz, który był w zamku od drzwi. Słyszałam krzyki Adriena, wołające mnie abym wyszła. Jednak ja nadal siedziałam w łazience, sama i zapłakana.

- Marinette, co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał spokojnym głosem zza drzwi. - Widziałem jak rozmawiasz z Lilą. Coś ci powiedziała, mam rację?

Zsunęłam się na dół po drzwiach.

- Lila... Ona... - łkałam. - Ona ma rację...

- Nie ważne, co od niej usłyszałaś, nie słuchaj jej!

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz