XIII - A Fucked Up Family

393 32 4
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Profesor McGonagall należała do tego samego typu nauczycieli, co Snape: nigdy nie musiała podnosić głosu, żeby zostać wysłuchaną. Nie musiała też specjalnie walczyć o swój autorytet; on towarzyszył jej bowiem zawsze już z samej definicji bycia Minerwą McGonagall.

– Panno Hexwood! – Starsza czarownica podeszła żwawym krokiem do obydwu sióstr, które próbowały się wymknąć z pokoju za lustrem. Zamarły, przyłapane na gorącym uczynku. – Ach. I... Druga panna Hexwood. Czy też może powinnam powiedzieć: „pani DeWitt"?

Tatiana wyprostowała się nieco i ścisnęła mocniej rączkę swojego czarnego kufra.

– Nie, raczej nie – powiedziała, siląc się na spokój. Nie znosiła wracać do tematu swojej drugiej wielkiej pomyłki. Starsza czarownica zmarszczyła brwi, wbijając w siostry surowe spojrzenie pełne dezaprobaty.

– Rozumiem – odparła krótko. – Niemniej, pozostajecie wciąż bohaterkami z ostatniej chwili i bez potrzeby ściągacie na siebie uwagę. – Zawiesiła głos, w ten swój szczególny sposób, oczekując wyjaśnień.

– To znaczy? – zapytała podejrzliwie Anastazja.

– To znaczy, że ja nie będę więcej sprzątać po cudzych pochopnych decyzjach! – McGonagall zmrużyła oczy, próbując ją nastraszyć. Była niemal rozczarowana, że młodsza siostra pozostawała niewzruszona, a co więcej – nieco zbita z tropu tym, najwyraźniej wyrwanym z kontekstu, wyznaniem. Tym razem Tatiana zareagowała szybciej. Anastazja zaczynała czuć coraz większą sympatię do Ślizgonów.

– Pani profesor, nie mogłam dłużej znieść bycia tak daleko od mojej siostry! – Ruda wiedźma rzuciła się Anastazji w ramiona, a ta prawie straciła równowagę. – Ta ciągła samotność i niepewność, brak kontaktu ze światem, przecież to najbliższa mi osoba...! – Tatiana, sprytna aktoreczka, zaczęła udawać chlipanie i robiła to na tyle przekonująco, że McGonagall podała jej swoją staroświecką chusteczkę.

– Tak, cóż... Niemniej jednak, jak w ogóle trafiłaś do Hogwartu? Kto ci powiedział, gdzie jej szukać? – Anastazja i profesor transmutacji spotkały się znowu spojrzeniami. Coś jej mówiło, że wysoce nierozsądnym byłoby teraz wydać Snape'a. Uznała też, że nie będzie się zagłębiać w ślizgońskie pryncypia i fakt, że Dom Węża zawsze, ale to zawsze, spłaca swoje długi, a tak się złożyło, że on miał wobec niej dość spory. Minerwa McGonagall mogłaby tego nie widzieć w ten sposób.

– Sama się dowiedziałam.

– Ach tak? – Wyraźnie jej nie uwierzyła. Słusznie, to było kiepskie kłamstwo, a nauczycielka transmutacji nie była przecież głupia.

– Teleportowałam się do Hogsmeade. To było nieodpowiedzialne – powiedziała w końcu.

– Tak, panno Hexwood.

– Ale nie możecie nas trzymać osobno! Nie, kiedy ten szaleniec grasuje na wolności i... Nie wiem – pali cerkwie w Moskwie! Czy coś.

– Otóż to, panno Hexwood – nie w Moskwie, szukałabym raczej dużo bliżej wokół własnego podwórka. Dołohow jest w Londynie. – Profesor McGonagall ściszyła nieco głos i pociągnęła zdumione siostry za sobą w stronę schowka na miotły.

Siostry HexwoodWhere stories live. Discover now