Rozdział Dwudziesty Piąty

4.1K 395 94
                                    

Wyszedłem ze swojego tymczasowego pokoju dopiero, gdy nadszedł wieczór. Zszedłem na parter do salonu, gdzie, prócz Zayna, siedzieli wszyscy, którzy właśnie na mnie spojrzeli. Uśmiechnąłem się nieśmiało, podchodząc i siadając obok taty.

— Cześć — powiedziałem cicho, na co dwie blondynki jedynie skinęły, a chłopak od Harrego uśmiechnął się szeroko, odpowiadając tym samym — Zszedłem tu właściwe po to, żeby przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie... Chciałbym was poznać, tak myślę — położyłem dłonie na kolanach, patrząc na każdego po kolei. Miałem nadzieję, że nie domyślali się jak bardzo jestem zazdrosny o Zayna. Dziwnie było mi się do tego przyznawać samemu sobie, a co dopiero im.

— Och, jasne. Więc ja jestem Louis, omega Harrego. To jest Liam — szatyn wskazał na umięśnionego chłopaka o przyjemnych, sarnich oczach, który skinął do mnie z ciepłym uśmiechem — A te dwie zołzy to Gigi i Perrie. Byłe Zayna.

— Nie powiedziałabym, że byłe — chudsza odezwała się cicho pod nosem, pewnie myśląc, że nikt nie usłyszy. Albo chcąc bym wyłapał jej wypowiedź. Zastanawiałem się nad tą drugą wersją, ponieważ Gigi zaraz po wymówieniu tego zdania spojrzała na mnie z wyższoscią. Ja zaś udawałem, że jej słowa umknęły mojej uwadze, uśmiechałem się, zapewniając, że miło mi ich wszystkich poznać.

Tata wstał po chwili i udał się do kuchni, mówiąc uprzednio, że przyniesie coś do jedzenia i picia.

— Więc ja jestem Niall. Omega... Nikogo — uśmiechnąłem się lekko do Louisa, a wtedy rozległo się prychnięcie Perrie. Zerknąłem na nią pytająco, ponieważ naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi jej, jak i Gigi.

— Nie dziwie się — powiedziała i spojrzała na obrzydliwe ślady po żelasku na moim ciele.

Zmarkotniałem, czując jak powoli zaczyna zbierać mi się na płacz. Wiedziałem, że te dziewczyny muszą być wredne, bo na to wskazywał ich wygląd, jednak nie sądziłem, iż zaczną zachowywać się w ten sposób do mnie. Powoli sięgnąłem do rękawów bluzki, które następnie zsunąłem aż do palców u dłoni, po czym przekręciłem nieco głowę na bok, żeby nie było widać śladu na moim policzku i szyi — Brzydal. Kto by takiego chciał?

— Perrie — Liam warknął głosem alfy, jednak ta nawet nie zareagowała — Co ty odstawiasz? Zamknij się.

— Jest okej — odezwałem się cicho po chwili. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, a ja jedynie usmeichnąłem się z niepewnością — Nic się nie stało.

— Niall. Wiedz, że to, co mówią — Liam zaczął, jednak mu przerwałem.

— Jest bzdurą? — westchnąłem cicho, po czym wzruszyłem ramionami — Jasne.

— Niall — Louis szepnął smutno, kiedy patrzył jak wstaje.

— Hej, naprawdę jest w porządku — zapewniłem bez przekonania — Miło było was poznać. Teraz wrócę do siebie, wciąż nie wydobrzałem po ostatniej akcji, jeśli wiecie o czym mówię.

Liam skinął słabo.

— Zayn nam powiedział.

— No jasne, że tak — uśmiechnąłem się gorzko — Do zobaczenia tak myślę — mruknąłem cicho i odszedłem do schodów, po których wszedłem na górę do swojego pokoju.

Od autorki: Czeeeeeść wszystkim 😊 Jak tam spędzacie końcówkę świąt? Ja samotnie hah 👎

Alpha || ziall ✔Where stories live. Discover now