epilog

415 67 46
                                    

- Myślę, że to całkiem realne do zrobienia - powiedział Yoongi uśmiechając się złośliwie, co wywołało jeszcze większe zdziwienie.

- Co masz na myśli hyung? - Namjoon zmarszczył brwi nic z tego nie rozumiejąc.

- Ja jestem tym inwestorem.

Na sali zapadła głucha cisza. Wszyscy patrzyli na najstarszego przyjaciela, nie mając pojęcia, o czym on mówi.

- JF - powiedział w końcu Jimin. - Jeon Family. Hyung, ty kupowałeś wtedy ich akcje! - zawołał, przypominając sobie, jak razem z Min'em siedział przy komputerze i ekscytowali się tym, że być może uda im się zarobić dzięki tym transakcją tyle, by można było zamknąć klub i zacząć normalne życie, spełniając swoje marzenia.

- To po to ci była pożyczka. - Teraz także Hoseok załapał, co starszemu chodziło po głowie.

- Gra pan na giełdzie? - zapytał Seungho, marszcząc brwi.

- Tak, nie chciałem, by moi przyjaciele spędzili całe życie w klubie, opiekując się obcymi kobietami. Są naprawdę miłe i chętnie spędzam z nimi czas, ale zawsze miałem nieco inne aspiracje. - Yoongi uśmiechnął się do przyjaciół. - Nie sądziłem, że ta inwestycja może być dla nas dużo cenniejsza.

- Czyli mogę wybrać kogoś innego na swoje miejsce, a ty hyung mnie poprzesz? I to możesz być nawet ty? - zapytał niepewnie Jeongguk, nadal nie do końca wszystko to rozumiejąc.

- Tak. W sumie tak.

- Ta stara prukwa pożałuje, że zadarła z Bangtan Club - powiedział z satysfakcją Jimin, zaraz przepraszając maknae za obrażanie jego babci.

- I oby szybko zdechła - szepnął Taehyung tak, że tylko do uszu Jung'a doleciała ta cicho nadzieja. Objął swojego ukochanego i pocałował jego włosy, starając się nie rozważać tych słów.

Na salę wszedł Min Yoongi, zachowując powagę i poprawiając nowiutki garnitur, który pan Jeon zafundował mu specjalnie na tę okazję. W żaden sposób nie dał po sobie poznać, że zna mężczyznę i jego syna, nawet nie spoglądając w ich stronę. Ukłonił się CEO, a następnie całemu zarządowi, przedstawiając cicho, po czym zajął wolne miejsce. Starsi wymienili się spojrzeniami, widocznie zaskoczeni tak młodym osobnikiem w swoim gronie, jednak nikt nic głośno nie powiedział.

Pani Jeon z zadowoleniem patrzyła na Min'a. Dzisiaj rano dał jej potwierdzenie przyjęcia oferty, za co dostał niemałą sumę na swoje konto. Pieniądze zostały już jednak przelane na inny rachunek, trafiając do pana Jeon'a, który obiecał za nie spełnić marzenia każdego Bangtana. Ale teraz najważniejsze było to, by zagrać na nosie kobiecie, przez którą ich przyjaciel zginął, a dwóch było torturowanych.

Zebranie trwało wyjątkowo krótko, gdyż jego główny punkt miał mieć miejsce na końcu. A ponieważ pani Jeon nie lubiła czekać, kazała wszystko skracać do maksimum, byle jej syn mógł już ogłosić swoje odejście, a wnuk zrzekł się praw do stołka. Seungho wstał, a kobieta ledwo siedziała na miejscu, nie mogąc ukryć uśmiechu zadowolenia. Krótkie wyjaśnienie, przeprosiny i już wszystko mogło się powoli rozwiązać.

- Oczywiste jest to, że mój wnuk jest teraz twoim następcą - powiedziała, gdy pan Jeon zajął znów swój fotel. - Jeongguk, czy mógłbyś wstać i przedstawić się?

Chłopak podniósł się powoli z miejsca. Jego przefarbowane na brąz włosy przylizane żelem prezentowały się równie nienagannie co cały strój. Jimin miał z niego niezły ubaw, gdy się ubierał.

- Dzień dobry panowie - zaczął niepewnie, ale wystarczyło, że skupił wzrok na znudzonym Yoongi'm, by zaraz nabrał pewności siebie. Tak, jak mu podpowiedział starszy, wyobraził sobie, że mówi tylko do niego i jak zawsze chce go wkurzyć. Podziałało. - Zgodnie z wolą mojego przodka, który zapisał zasady dziedziczenia pozycji CEO w naszej rodzinnej firmie, stawiłem się w tym miejscu, aby ogłosić moją decyzję w tej sprawie. Otóż nie mam najmniejszego zamiaru dziedziczyć tej przeklętej firmy, przez którą moja rodzina stała się podłym, gotowym odebrać życie dla władzy stadem dzikich, nieludzkich stworzeń.

Bangtan ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz