Jestem Dipper

1.3K 116 46
                                    

Mystery Shack ukazało się moim oczom, gdy słońce już całkowicie skryło się za wierzchołkami wysokich drzew. Nad drzwiami wysiało już rozciągnięte płótno z dość koślawym napisem "Witajcie z powrotem w domu, wujku Stanie i wujku Fordzie", a wokoło zwisała masa kolorowych balonów. Może wydawało się to trochę oklepane, jednak sam gest sprawiał, że poczułem miłą nostalgię. Dojrzałem również zapalone światło w salonie, a otwarte okno pozwoliło mi dosłyszeć odgłos ożywionej rozmowy. 

Wnet przestraszyłem się, że może nie zjawiłem się na czas przyjazdu wujków. Obym się mylił... Natychmiast pognałem w kierunku chaty i szybko wpadłem do pokoju w którym wszyscy się zebrali. Ku mojej uldze przed telewizorem usadowiły się jedynie dziewczyny i Soos. Wszyscy byli pochłonięci jakąś rozmową i moją obecność zauważyli dopiero kiedy dla pewności zapytałem:

-Wujkowie nadal nie przyjechali?

Rozmowa umilkła, a pięcioro par oczu od razu zwróciło się w moim kierunku. Tak jak przypuszczałem, nikt nie zwrócił uwagi na to, że w końcu wróciłem po długim czasie. Prawdę mówiąc było mi to na rękę, ale ciekawe co by się stało gdyby pewnego razu nie wrócił na noc.

-Nie, ale dzwonili, że będą dopiero pojutrze - odrzekł Soos opychając się wielką kanapką - Podobno zamknęli autostradę, a do tego zaczęły się wakacje i sam wiesz co się teraz dzieje na drogach, dude.

Ech, trochę szkoda. Ale nie ma co, przynajmniej jutro bez obaw będę mógł się spotkać z Shumą... A co się jej tyczy, potwornie korciło mnie, ażeby powiedzieć o nimfie Mabel. W końcu byliśmy nie tylko rodzeństwem, ale również najlepszymi przyjaciółmi i ukrywanie przed nią prawdy strasznie mi ciążyło. Jednakże obiecałem, że nikomu się nie wygadam... Meh, lepiej po prostu zajmę się czymś innym, by o tym nie myśleć.

-W każdym razie - przysiadłem na podłodze przed telewizorem, tuż obok Mabel - O czym ciekawym rozmawialiście wcześniej?

-Ogólnie co słychać w miasteczku - odpowiedziała Candy, bawiąc się kosmykiem swoich włosów. 

-Uwierzyłbyś, że minotaury założyły własną siłownię? - od razu wypaliła Mabel, przekrzywiając głowę w moją stronę.

-Serio? - spytałem szczerze zaskoczony. Co prawda minotaury były świetnymi trenerami, ale nie potrafiłem wyobrazić ich sobie wśród nowoczesnych maszyn do ćwiczeń - Ciekawe czy swoich klientów też wysyłają z wizytą do multi miśka - dodałem rozbawiony, wspominając moją dawną przygodę.

-Do multi miśka...? - Wendy uniosła brew ku górze.

Machnąłem zrezygnowany ręką. Całkiem zapomniałem, że nikt z tutaj obecnych nie poznał mojej historii stawania się prawdziwym facetem.

Z ćwierćwiekowego telewizora doszedł nas dźwięk zaczynającego się filmu. Soos uciszył nas pomimo, że i tak wszyscy zamilkli chwilę wcześniej. Po tytule oraz pierwszych scenach filmu doszedłem do wniosku, że załapałem się na kino akcji. Nie za bardzo przepadałem za tym gatunkiem, zwykle preferuje horrory, bądź thrillery. Ale dzisiaj zdecydowałem się zignorować mój gust domagający się zagadek oraz dreszczy i wygodnie oparłem się o podłokietnik fotelu w którym zasiadał Soos.

Sam nigdy nie pokusiłbym się na oglądnięcie takiego gniotu, jednak w towarzystwie było to całkiem zabawne. Co chwila któreś z nas wtrącało jakąś uwagę, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Przybijaliśmy sobie piątki, gdy nasza ulubiona postać pozbyła się swojego wroga oraz rzucaliśmy garściami popcornu w telewizor, kiedy w filmie coś szło nie po naszej myśli. Ogólnie świetnie się bawiłem.

Po skończonym seansie posprzątaliśmy oznaki naszego niezadowolenia i dziewczyny pognały na górę. Candy, Grenda oraz Wendy zdecydowały się dzisiaj nocować w chacie, więc uznałem, że lepiej dla mnie będzie jeżeli zostawię je same na swoim babskim wieczorze. Zapytałem Soos'a czy pokój na dole jest otwarty i znacząco spojrzałem na schody prowadzące na górę. Przytaknął i przeprosił, że nie może ze mną dzisiaj posiedzieć, ale jutro musi wcześnie wstać. Nie miałem mu tego za złe, a z resztą sam padałem z nóg. Szybko przygotowałem się do spania i ciężko opadłem na łóżko.

Las tonął w wszechogarniającej ciszy. Nie było słychać nic, nawet buczenia przelatującej pojedynczo muchy. Towarzyszyło mi jedynie to nieznośnie dzwonienie w uszach. Wydawało się jakby wszystko wokoło zamarło w jednej chwili. To było przytłaczające. Chciałem przerwać tą ciszę, stworzyć jakikolwiek dźwięk. Zbliżyłem dłoń do gałęzi najbliższego świerku z zamiarem jej potrząśnięcia, ale gdy tylko moje palce musnęły igły, stało się coś niesamowitego. Nie tylko pobliskie drzewa, lecz cały las w ułamku sekundy przemieniły się w miliony kolorowych motyli, które pośpiesznie zaczęły odlatywać ku górze. Trzepot ich skrzydeł wywołał nieznośny hałas przez który zmuszony byłem zasłonić uszy. W kolejnej minucie już ich nie było, a w miejscu w którym przed chwilą znajdował się bujny las, widniało rozciągające się po horyzont pustkowie. Zacząłem oglądać się na wszystkie strony, gdy nagle za swoimi plecami usłyszałem beznamiętny, dobrze mi znany głos.

-Czemu wyglądasz jak ja?

Całkowicie zdezorientowany obróciłem się do Mabel, która pojawiła się tu znikąd. Wpatrywała się w mnie mętnym wzrokiem, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji.

Podszedłem do siostry niepewnie z narastającym napięciem i chwyciłem ją za oba ramiona.

- Mabel, to ja Dipper. Twój brat bliźniak - podniosłem głos, by mieć pewność, że moje słowa do niej dotarły.

Nie doczekałem się jednak jej odpowiedzi, gdyż ponownie za mną posłyszałem kolejny, tak bliski mi głos.

- Kim jesteś, młody?

Wujek Stan również pojawił się niespodziewanie i wyglądał podobnie jak Mabel. Martwe spojrzenie, niewzruszona niczym twarz, obojętny ton głosu.

Podbiegłem także i do niego, chwytając za jego garnitur i mocno nim potrząsając.

- Co z wami nie tak?! To ja! Dipper! - krzyknąłem przestraszony.

I znów sytuacja się powtórzyła. Tym razem po mojej lewej pojawił się wujek Ford.

- Nie przypominam sobie bym widział cię wcześniej.

Do niego już nie podszedłem. Odsunąłem się od Stana cofając się do tyłu tak, że znalazłem się na środku okręgu tworzonego przez moich przyjaciół, których z każdą chwilą przybywało. Wszyscy wyglądali tak samo niepokojąco i zadawali te same pytania.

- Kim jesteś?
-Skąd jesteś?
-Jesteś tu nowy?

Z przerażeniem i zagubieniem obserwowałem cała tą scenę. Nie wiedziałem co się dzieje. Przez te liczne oraz nakładające się na siebie pytania sam zacząłem się zastanawiać nad swoim jestestwem. Czułem zakradającą się do mojego umysłu wątpliwość. Wiedziałem, że jeśli sam przed sobą nie przyznam się kim jestem, zaraz utracę samego siebie.

- Jestem Dipper! - Wykrzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem - Naprawdę mnie nie poznajecie?

Głosy moich przyjaciół natychmiast umilkły. Znów usłyszałem to nie znośne dzwonienie. Wszyscy wciąż wpatrywali się we mnie tym wzrokiem martwej ryby, gdy nagle jak na niemą komendę wybuchli śmiechem. Jednak nie był to serdeczny śmiech jakim obdarowują  cię znajomi po udanym żarcie. Był to niepohamowany, cierpki śmiech z kryjącym się w nim szaleństwem.

Moje przerażenie osiągało zenit. Chciałem jak najszybciej stąd uciec, byle nie słyszeć tego okropnego harmidru. Jednakże byłem otoczony i tylko to powstrzymywało mnie od ucieczki. Starałem się wyszukać najmniejszej szczeliny przez którą mógłbym się przecisnąć, lecz bez skutku.

Wszyscy ponownie zamilkli w jednym momencie, jednak wciąż zachowując na twarzach swe groteskowe uśmiechy. Niespodziewanie ich oczy przeszły potworną transformację. Białka stały się żółte, a źrenice zwęziły się i wydłużyły jak u kota. Odezwali się wtórnie, tym razem jednak ich głosy zlały się w jeden, upiory również mi nieobcy głos.

- Oczywiście, że cię pamiętam. Ale czy ty pamiętasz mnie... Pinetree?

Obudziłem się ciężko oddychając, lecz ku mojej uldze znajdując się w pokoju. Zaczerpnąłem kilka głębokich wdechów próbując uspokoić moje rozszalałe serce.

"To był tylko sen. Nic więcej", starałem sobie wmówić chcąc przezwyciężyć wciąż oplatający mnie strach. Jednakże aż za dobrze wiedziałem, że w tym miasteczku nic nie dzieje się przypadkiem i niczego nie można lekceważyć.

A w szczególności Bill'a Cipher'a.

Do następnego razu || Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz