Akashi poznał diabła <3

416 5 7
                                    

Cześć tu autorka :3 pierwszy łan szot z Akaszim :3 Zapraszam :3

Jestem [Reader] i tak jakby jestem kopią pana absoluta. No... Tylko ze młodszą (tylko o rok) i uśmiechniętą (uśmiech zabójcy...). A poza tymi szczegółami to dosłownie wyglądam jak on. Tak jak on mam czerwone włosy i oczy. A i tez jestem niska... Chcialam zawsze go spotkać i tu bach. Przenoszę sie do Rakuzan. Czemu? Długa historia... W dużym skrócie ojciec dostał awansu. Oczywiście po długich moich prośbach do jego szefa o których tata nie ma pojęcia.

Jestem własnie w limuzynie jadąc w stronę szkoły. Wysiadając przyciągnęłam sporą uwagę. Nie zarażona spojrzeniem ich szłam przed siebie dumnym krokiem. Ciekawe jak to jest jak ktoś ciebie rozstawia po kątach. Heh. Tylko gdzie on jest? Mówili że gra w kosza więc może ma trening... Czemu ja mam go szukać to on ma być moim "opiekunem" i to bez mojej ingerencji nim został. Miał na mnie czekać pod szkołą no ale go nie ma. Czekam na niego już pięć minut nie do pomyślenia. Wtem zobaczyłam czerwoną czupryne.

 - Wybacz że musiałaś czekać. - odezwał sie, wygarne mu jak tylko przestane sie patrzeć  w te jego piękne dwukolorowe oczy... eee co?

- To nie do pomyślenia żebym musiała czekać. - fuknęłam

- Nie do pomyślenia jest to ze musze niańczyć jakąś dziewuche... - powiedział niby do mnie ale patrząc gdzieś w bok. O! W końcu spojrzał na mnie. Jego wzrok jest nie przenikniony, hmm, ciekawe o czym mysli. Pewnie o tym ze chce mnie zabić jak zresztą pewnie i resztę ludzkości.

**Akashi**

Intrygująca osoba z niej jest, a do tego jeszcze ładna. Czekaj ja pomyślałem ze jest ładna? Co sie ze mną dzieje. To przez nią, ale nie mogę przestać sie patrzeć w jej czerwone oczy niczym szkarłat. To chyba nazywają miłością? Nie ja nie moge byc zakochany. Jestem absolutem i to ona powinna sie we mnie zakochać. Tak. Właśnie. 

**Reader**

Patrzy sie na mnie jakby sie zakochał... No trzeba go obudzić bo nigdzie nie dojdziemy. A tym bardziej ja do klasy.

- Hej obudź sie no. Wiesz chciałabym dojść do klasy jeszcze dziś... Eee... Mam do ciebie mówić Akashi-senpai?

- Akashi wystarczy. - powiedział po odchrząknięciu

- Hmm... inaczej będę mówić ale to później.

- Inaczej czyli jak? - spytał kiedy byliśmy w drodze pod moją klase.

*miesiąc później*

- Jestem absolutem i nakazuje ci powiedzieć o co ci chodziło z tym ze będziesz do mnie inaczej mówić. - ups chyba go zdenerwowałam. zacznę lepiej uciekać

- Emm... nie złapiesz mnie... Sei-chan!!! - krzyknęłam przez korytarz no i sie zdenerwował i może troche zarumienił... nie to musiały być zwidy 

**Akashi**

Powiedziała Sei-chan!!! Mam nadzieje ze nikt nie zauważył malej czerwonej zmiany na mojej twarzy. nieważne teraz musze ją złapać. Nie ma szans mi uciec.

**Reader**

Biegłam ile sił w nogach aż dobiegłam na dach. Kiedy myślałam ze już mu uciekłam nagle drzwi otworzyły sie z hukiem a w nich stał diabeł... A nie to tylko Akashi. Podchodził do mnie powoli a ja tak samo powoli sie cofałam z uśmiechem na ustach. Nie często Akash jest tak zdenerwowany.

- Myślałaś że mi uciekniesz [Reader]? - powiedział spokojnie - To jest niemożliwe.

- Wszystko jest możliwe... - ...nawet zakochanie sie w tobie

- Czemu czuje ze to nie wszystko co chciałaś powiedzieć? - niezły

Przybliżył sie do mnie na odległość chyba z dwóch kroków. Tak że za moimi plecami była tylko wysoka siatka metalowa. No i o to własnie mi chodziło... Ciekawe czy sie uda... Marze o tym od samego początku.

- Hmm. może dobrze czujesz może nie... - przybliżył sie jeszcze bardziej, ja już nie mam sie gdzie cofnąć. Dobra zaczynamy zabawe. Złapałam go za bluzkę i zamieniliśmy sie miejscami. Już chciał coś powiedzieć ale uniemożliwiłam mu to bo jeszcze by zepsuł chwile. Od razu wpiłam sie w jego usta.  Wbrew pozorom całował delikatnie jakby nie robił tego wiele razy i co najciekawsze bardzo czule. po chwili poczułam jego dłoń w swoich włosach drugą w talii którą przyciskał mnie do siebie. Puściłam jego bluzkę i zaplotłam ramiona wokół jego szyi. Kiedy już oderwaliśmy od siebie brakowało nam tchu.

- Świetnie całujesz Sei-chan... -  po tych słowach słodko sie zarumienił

- Ty również [Reader]... - teraz to ja czuje ze to nie wszystko

- I...? - jeszcze bardziej sie zarumienił i odwrócił wzrok

- I... i chyba cie kocham... - mówiąc to spojrzał mi w oczy

- Ja ciebie też kocham Seijuro... - w odpowiedzi mnie pocałował

Na następny dzień już wszyscy wiedzieli o tym ciekawe skąd. Ale po minie Sei-chana wnioskuje ze już wie i planuje morderstwo. Czekał na mnie przy drzwiach. Przywitałam sie z nim i powoli weszłam do środka. On szedł w ślad za mną. Zastanawiałam sie jakich tortur użyć na tym plotkarzu co wygadał wszystkim o mnie i  Sei-chanie. rozmyślania przerwał mi właśnie czerwono włosy z niepokojem na twarzy. 

- Wszystko dobrze [Reader]? - spytał ostrożnie

- Eee... tak czemu pytasz? - wyglądał jakby starannie dobierał słowa

- Wiesz bo tak jakby... na twarzy miałaś uśmiech... który by pasował jedynie do jakiegoś psychopaty mordercy. Już nie licząc żądzy mordu w twoich oczach. - aż tak to widać?

- Nie martw sie ty nie masz sie czego obawiać tyko osoba która rozpowiedziała o nas wszystkim. Nie lubie jak ktoś papla na prawo i lewo tego typu rzeczy związane ze mną. - usmiechnełam sie do niego

- Rozumiem. - też sie uśmiechnął tylko teraz to on wyglądał jak psychopata - w takim razie choć ze mną

Doszliśmy do sali gdzie zazwyczaj ćwiczy ze swoją drużyną. Ze środka było słychać typowe dla tego miejsca pisk butów i odbijanie piłki, ale kiedy on wkroczył do środka zapadła całkowita cisza. Niezły jest, żeby nie być gorsza weszłam i stanęłam obok niego. Rozejrzałam sie nie dostrzegłam nikogo wartego uwagi wiec spojrzałam na Sei-chana. Stał ze spokojnym wyrazem twarzy lustrując wszystkich zgromadzonych. Po chwili spokój w jego oczach na moment zmienił sie w czysta żądze mordu. Zadrżałam lekko. Czyli teraz czekać aż sie rozkręci zabawa.

- Kotaro! Do mnie! - krzyknął 

- H-hai! - zachichotałam, jak on sie go boi

- Ode mnie dostajesz dodatkowy trening. Dziesięć razy gorszy od codziennego. A to tylko ode mnie. Co ci zrobi [Reader] wole nie wnikać także sie przygotuj--- - nie dokończył bo wtrąciłam swoje małe jedno słówko z grozą w głosie i zabójczym wzrokiem

- Na śmierć. - przysięgam że widziałam jak Sei-chan zadrżał jak to usłyszał

- Coooo?!  Nie prosze! Litości! - padł na kolana przede mną - Nie wiedziałem ze jesteś straszniejsza od Akashiego!!! PRZEPRA--- - nie dokończył bo uderzyłam go w głowę

- nie jestem głucha! To po pierwsze. - pochyliłam sie lekko - A po drugie teraz nie masz prawa prosić o litość. Zadarłeś nie z tą co trzeba... - powiedziałam ściszonym głosem - A i chyba logiczne że kobieta jest straszniejsza od mężczyzny... -  przekazałam już normalnie

*time skip*

Kotaro przeżył trening Akasha i moje tortury. Wbrew pozorom nie byłam aż tak brutalna bo przecież tortury psychiczne nie są brutalne. Teraz siedziałam i przyglądałam sie jak reszta drużyny gada cos do blondyna. Co najciekawsze mój Sei-chan też z nimi gadał. Ta rozmowa była prawdopodobnie o mnie bo zerkano w moją strone. Znudziło mi sie to a poza tym musze iść do domu. Hmm może mój chłopak mnie odprowadzi...

- Sei-chan! - odezwałam sie żeby na mnie zwrócił  uwage - odprowadź mnie do domu. 

- Hai! - podbiegł do mnie i pocałował w policzek - jesteś niesamowita [Reader]-chan. Kocham cie.

- Ja ciebie tez mój Absolucie. - i poszliśmy razem w strone mojego domu

One shotyWhere stories live. Discover now