~22~

2.6K 196 26
                                    

  Esme przytrzymała drzwi windy, by te się nie zamknęły, gdy mierzyła mnie nienawistnym wzrokiem. Czułam, jak płonie ze złości, bólu i zazdrości, a ja wiedziałam, że zasłużyłam sobie na to, by wydrapała mi oczy. Bo przecież ja teoretycznie uwiodłam jej narzeczonego. Zrobiłam coś okropnego, złamałam jej serce, złamałam sobie serce i jeszcze wpakowałam Blake'a w niezłe kłopoty. Z każdą chwilą czułam, jak rośnie we mnie rozpacz i poczucie winy. Co ja zrobiłam? Co ja do cholery jasnej zrobiłam?

  Blake nadal trzymał mnie w ramionach, a ja, mimo że to była ostatnia rzecz, której chciałam, wyrwałam się z nich gwałtownie i zwróciłam się w stronę Esme, która miała coraz bardziej czerwoną twarz i szkliste oczy.

  - Co to ma znaczyć, do cholery jasnej?! - krzyknęła, a ja byłam niemal stuprocentowo pewna, że jej głos poniósł się echem po każdym piętrze tego apartamentowca. - Ty go... co?!

  Kochałam go. I powiedziałam to na głos.

  Nie spuściłam głowy. Spojrzałam jej prosto w oczy. Czułam, że nie powinnam spuszczać wzroku, tylko uczciwie stawić jej czoła, bo wiedziałam, że to, co zrobiłam, było okropne. I chociaż naprawdę w tamtym momencie najchętniej powiedziałabym jej coś w stylu: „i dobrze ci tak", to nie umiałam jej tego zrobić. Bo rozumiałam, jak się czuła. Wiedziałam, jak się czuje osoba zdradzona. Przecież niedawno sama taka byłam. Zdradzona przez nią.

  Starałam się przybrać niedbałą pozę, zbagatelizować tę napiękniejszą chwilę w moim życiu, która kilka minut temu przysłoniła mi logiczne myślenie, choć to była ostatnia rzecz, której pragnęłam. Nie chciałam przyznawać, że to był błąd - z mojej perspektywy wyglądało to przecież zupełnie inaczej. Nie jak pomyłka, czy coś, co nie powinno się zdarzyć. Czekałam na tę chwilę tyle czasu, że teraz byłam nią tak zamroczona i zachwycona, iż nie mogłam pozbierać myśli w jedno. Wzrok Esme palił mnie jednak jak języki ognia. Oczekiwała tego, co powiem, a ja czułam, że nie wyjdę z tego cało, jeżeli nie skłamię.

  Spojrzałam kątem oka na Blake'a, który wydawał się być zdezorientowany i wyglądał tak, jakby szukał w głowie odpowiednich słów, które wyjaśniłyby jego zachowanie, ale nic nie mógł znaleźć. Wiedziałam, jak się czuł - jeszcze chwilę temu, gdy mnie tak zachłannie całował, też nie umiałam skleić tych wszystkich liter i znaków interpunkcyjnych w jedno, bo mój umysł chłonął tylko informacje dotyczące miękkiej i chłodnej skóry Blake'a, jego zapachu i smaku.

  Wzięłam się pod boki, by jego narzeczona nie widziała drżenia moich rąk. Moje serce biło mocno i głośno, chwilami miałam wrażenie, że Esme je usłyszy i nabierze ochoty, by mi je wyrwać. Szybko się opanowałam i zapytałam:

  - Esme, co usłyszałaś?

  Co za głupie pytanie. Usłyszała wszystko, co do niego powiedziałam - głośno i wyraźnie.

  Mój głos był spokojny, co rozjuszyło moją byłą przyjaciółkę.

  Esme zrobiła się czerwona na twarzy.

  - Co usłyszałam?! Ty dziwko! - Weszła do windy, która lekko się zakołysała, gdy mocno uderzyła piętami o podłogę. - Ty... wiedziałam, że się wokół niego kręcisz, ale nie sądziłam, że... że zrobisz mi takie świństwo. Nie sądziłam... ty... - Zwróciła oczy na Blake'a. - A ty? Ty... cholerny dziwkarzu! - wrzasnęła i dopadła do niego, wcześniej mnie odpychając na bok. Zaczęła okładać go pięściami po klatce piersiowej i krzyczeć: - Mówiłam ci, że jeżeli ją tkniesz, możesz się pożegnać ze ślubem! Mówiłam ci! A ty jak zawsze mnie zdradzasz!

  Miałam wrażenie, że słyszał nas już nie tylko cały apartamentowiec, ale też cały świat.

  Gdy Esme tak krzyczała i się na nim wyżywała, uderzyła we mnie naga prawda: Blake często zdradzał moją byłą przyjaciółkę. Sama przecież o tym wiedziałam. Ba, ja przecież kiedyś to nawet widziałam. Czemu więc pomyślałam sobie, że to, co zdarzyło się między nami, miało dla niego jakiekolwiek znaczenie? Czy to dlatego, że wierzyłam, że on też do mnie coś czuł? Że widziałam w jego oczach coś dziwnego, co widywałam czasem w swoich oczach, gdy patrzyłam w lustro i myślałam o nim? Dlaczego od razu założyłam, że Halloway traktował mnie poważnie, a nie tak jak inne swoje dziewczyny? Do tej pory udawało mi się jakoś chować przed jego urokiem i zainteresowaniem, ale dziś... Kiedy stanął tak blisko mnie, straciłam głowę, a on to wykorzystał.

Śpiew ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz