~16~

3.1K 220 17
                                    

  Dzień już na początku zapowiadał się źle, choć miałam szczerą nadzieję, że później zrobi się lepiej. Ech, niepotrzebnie się łudziłam - wraz ze wspinającym się po niebie słońcem przybywało problemów, a ja powoli traciłam cierpliwość do siebie i ludzi, którzy mnie otaczali. Po tym, czego dowiedziałam się tej nocy, byłam wyjątkowo drażliwa i byłam gotowa oderwać głowę każdemu, kto odważy się stanąć mi na drodze.

  Zasnęłam późno w nocy, gdzieś około czwartej. Byłam wyczerpana i nie dałam rady już myśleć o tym, czego się dowiedziałam. Mimo że mój mózg tonął od nadmiaru czarnych myśli i różnych wizji. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że Blake uwiązany był do ducha jakiejś elfki. To było dla mnie niepojęte. Jak tak... sympatyczny, rezolutny i wyluzowany facet mógł się z nią użerać? Przecież można było odejść od zmysłów, patrząc na tego dziwnego, gadającego kota, który od czasu do czasu sprzedawał komuś porządną reprymendę. Ja osobiście nie umiałam patrzeć na tę kotkę, wiedząc, że tak naprawdę umie wydać z siebie coś więcej niż zwykłe miauknięcie.

  Rozbudził mnie dzwonek mojego telefonu. Ktoś do mnie dzwonił. Natychmiast pomyślałam o Liamie, który kilka dni wcześniej obudził mnie z rana i sprowadził mi na głowę same kłopoty. Niechętnie więc odebrałam, nie patrząc nawet, kto dzwonił.

  - Hmm? - wymamrotałam, pocierając dłonią oczy. - Kto tam?

  Byłam półprzytomna i nie kontaktowałam. Za oknami pojawiło się już słońce, ale z racji tego, że miałam zasunięte rolety, nie mogłam jeszcze doświadczyć jego promieni na mojej skórze. Usiadłam na łóżku, drżąc z zimna panującego w pokoju. W nocy tak rozkopałam pościel, że ledwo ją rozpoznawałam.

  Po drugiej stronie rozległo się przeciągłe westchnienie, a po chwili usłyszałam:

  - Alice, czemu nie odbierałaś wczoraj?

  Natychmiast pojęłam, z kim miałam do czynienia.

  - Dean? - zapytałam nieco żywszym tonem, choć nadal czułam się tak, jakby ktoś kazał mi przebiec cały maraton bez żadnych przerw. - Czemu dzwonisz do mnie o takiej porze?

  - A kiedy mam dzwonić? - W jego głosie wyczułam złość. - Al, obiecałaś, że będziesz odbierać.

  Kilka sekund później powoli zaczęło do mnie docierać, co się dokładnie stało i czemu Dean ciągle wypytywał mnie o te nieodbieranie telefonów. Zaraz przypomniał mi się Liam, jego smutny wyraz twarzy, wściekłość, która zawładnęła jego umysłem. W ciągu kilku chwil powróciło do mnie tyle wspomnień, że już wiedziałam, jak powinnam zareagować na ton brata.

  Byłam zła.

  - Tak, obiecałam - powiedziałam mocnym głosem, wyzbywając się zmęczenia przynajmniej na chwilę. - A ty przysiągłeś, że nikomu nie powiesz o tym, co czuję. I czego się wczoraj dowiedziałam od Liama? Że podkochuję się w cholernym Hallowayu - rzuciłam szeptem, bojąc się, że może Blake już nie śpi i doskonale słyszy, o czym rozmawiam z Deanem. - Jak mogłeś? Jak mogłeś mu powiedzieć?

  - Alice... - westchnął. - Nie rozumiesz.

  - To mi wytłumacz - rzuciłam wyzywająco. - Jakim prawem zwierzyłeś się z tego Liamowi?

  Przełknął ślinę, słyszałam to przez telefon.

  - Lee... wydaje mi się... że on... on... no, może być trochę w tobie... zakochany...

  - Wiem - wypaliłam - ale to nadal cię nie usprawiedliwia, wiesz? Wkurwiłeś mnie, braciszku. Porządnie.

  - Czekaj, co? - Dean wydawał się być zaskoczony. - Jak to - wiesz? Powiedział ci o tym?

Śpiew ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz