10

99 10 9
                                    

Polecam cały rozdział słuchać piosenki dodanej w mediach. Wybaczcie za krótki rozdział po tak długim czasie :( Miłego czytania!

Wychodząc z samochodu upadłam na ziemię. Zasłabłam, a z nosa puściła mi się krew. Dom z Kianem od razu rzucili się aby mi pomóc.

- Dom biegnij po lekarza! - Krzyknął spanikowany blondyn. Lekko podniosłam głowę i widziałam biegnącego przyjaciela w stronę kliniki.

Obudziłam się w gabinecie. Zemdlałam. Nade mną stał lekarz i biały jak ściana Kian. Chciałam się podnieść ale lekarz mi zabronił. Powtarzałam mu, że czuję się dobrze ale on wiedział swoje.

- Masz przy sobie spakowaną torbę na pobyt w szpitalu? - Spytał lekarz.
- Nie... Oczywiście, że nie bo operacje mam dopiero za dwa dni. - Odpowiedziałam, nie wiedząc kompletnie co mam myśleć.
- Musimy przyspieszyć operację i wykonać ją dziś w nocy lub jutro z samego rana. - Oboje z Kianem patrzeliśmy na siebie nie dowierzając w to co własnie powiedział Doktor Mitchell.
Kian wysłał do Dominica wiadomość, by pojechał po moje rzeczy i powiedział reszcie jak wygląda sytuacja. Ogarnęło mnie przerażenie, strach i wszystkie najgorsze możliwe emocje. Bałam się. Nie wiedziałam nawet czy się obudzę.

Gdy poprawiło mi się, poszłam na konsultację z anestezjologiem odnośnie znieczulenia podczas dosyć długiej operacji. W mojej głowie tak się mieszało, że ledwo kontaktowałam ze światem zewnętrznym. Przez moją głowę przechodziły różne myśli: 'A co jeśli coś pójdzie nie tak?' 'Jeśli będę musiała mieć chemioterapię, stracę włosy, będę wyglądać jak trup i Kian już mnie nie będzie chciał?' 'Co będzie jeśli umrę?' 'Co będzie jeśli przeżyję?' 'Czy boję się śmierci?'.

Targało mną mnóstwo emocji. Koło godziny 18:00 przyjechał Dom z moimi rzeczami. Razem z nim pojawili się Jc i Sam. Padła decyzja o tym, że operacja zacznie się o 21:00.

- Chłopaki jedźcie do domu... Nie możecie tu tak siedzieć i czekać. - Zwróciłam się do przyjaciół stojących przy moim łóżku.

- Bailey, kochanie. Nie zostawimy Cię. - Odpowiedział mi Kian łapiąc mnie za rękę.

- Będziemy tu czekać aż skończy się operacja. - Dodał Jc. - I aż się obudzisz. - Odrzekł Sam. Po jego słowach dosłownie zalałam się łzami. Chłopcy podeszli do mnie i zbiorowo przytulili. Następnie cierpliwie czekali ze mną na operację. Oczywiście odkąd przyjechaliśmy do kliniki mieli stały kontakt z moją mamą. Na bieżąco ją informowali.

Nastała godzina 21:00. Przyszła po mnie ta sama praktykantka co kilka tygodni temu. Siadłam do tego samego wózka inwalidzkiego i dostałam te same leki uspokajające. Po przyjechaniu na sale, położyłam się na stół operacyjny. Tam dostałam znieczulenie i zasnęłam. Została ciemność.

*Kian's POV*

Siedzieliśmy z chłopakami w poczekalni. Czekały nas długie godziny wyczekiwań i stresu. Bałem się strasznie o swoją dziewczynę, ale byłem dobrej myśli. Liczyłem na to, że operacja się uda. Godziny ciągnęły się niesamowicie. Mijała dopiero pierwsza godzina. Sam i Jc zdążyli już zasnąć na kanapie, a ja postanowiłem przejść się po oddziale. Po 15 minutach spaceru znalazłem automat ze smakołykami. Wyciągnąłem ostatnie drobne jakie miałem i wrzuciłem do maszyny. Na ekranie pokazała się akceptacja zapłaty i prośba o wybór produktu. Spędziłem przy urządzeniu dobre 15 minut. Wróciłem do chłopaków, którzy wciąż spali. Podziwiałem ich, że byli w stanie to robić. Wziąłem swoje batoniki, żelki i picie w puszce i zacząłem zajadać stres.

Kolejna godzina minęła mi na patrzeniu się w przestrzeń. Dosłownie nic innego nie robiłem. Wyglądało to jakbym widział coś fascynującego tam gdzie nikt inny tego nie widzi. Chłopcy w międzyczasie się przebudzili, ale od razu zasnęli. Lekarze i pielęgniarki wiele razy pytali czy czegoś mi nie trzeba. Odmawiałem za każdym razem.

Było po 23:00 kiedy mojemu telefonowi zaczynało brakować energii. Wyciągnąłem z plecaka ładowarkę i znalazłem kontakt. Usiadłem przy ścianie i po chwili zasnąłem. Obudziły mnie krzyki Justina i Sama. Byli bardzo zdenerwowani i przekrzykiwali się nawzajem. Ocknąłem się do końca i roztrzęsiony zapytałem:
- Co się dzieje?! Mówcie pojedynczo i w ogóle, która jest godzina?
- Kian jest 1 w nocy leci czwarta godzina, a stan Bailey jest krytyczny. Lekarze walczą aby się nie wykrwawiła. - Odpowiedział Jc, a Samowi aż łzy spłynęły po policzkach.
- Już zadzwoniliśmy do mamy od B. - Dodał Sam. Wziąłem ładowarkę oraz telefon i pobiegłem znaleźć jakiegokolwiek lekarza, który będzie coś wiedział na temat stanu operowanej. Byłem przerażony, nie chciałem jej tracić.

Nikt mi więcej niż moi przyjaciele nie powiedział. Byłem załamany. Minuty ciągnęły mi się niezmiernie. Chłopcy przynieśli mi kawę i starali się uspokoić. Postanowiłem napisać do Mer, bo w końcu była moją przyjaciółką - liczyłem na jej wsparcie. Po napisaniu sms'a zadzwoniła do mnie i spytała się czemu piszę do niej w środku nocy i gdzie byłem cały dzień. Wytłumaczyłem jej jak wygląda sytuacja, na co ona odparła mi, że nie wie co ma mi powiedzieć, bo nigdy nie lubiła mojej ukochanej i dodała również, tu cytuję: "Niech ta kurwa zdechnie". Totalnie mnie zatkało. Moja najlepsza przyjaciółka okazała się być jędzą. Okłamywała mnie codziennie. Bawiła się moim zaufaniem. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że jak Meredith zwyzywała B, to nie odezwałem się słowem na ten temat. Spierdoliłem sprawę. Ogarnęła mnie ślepota. Byłem załamany, nie wiedziałem czy wytrzymam kolejne godziny czekania.

Najbliżsi przyjaciele Bailey dostali wiadomość o jej stanie, ale niestety odczytają to, jak się obudzą. Pozostawało czekać. Na korytarzach było pusto i cicho. Żadnej żywej duszy. Było po drugiej, a my wciąż nic nie wiedzieliśmy. Zero informacji. Zero jakiegokolwiek lekarza czy też pielęgniarki. Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy...

Nastał moment, w którym lekarze wyszli z sali operacyjnej. Mijali nas kiwając lekko głowami w naszą stronę. Na samym końcu szedł Doktor Mitchell. Podszedł do nas by porozmawiać.
- Chłopcy... Słuchajcie... Bailey była dzielna. Starała się walczyć i możliwe, że robiła to nawet nie wiedząc o tym. Muszę was poinformować o tym, że Bailey...

DEEP BREATH // KIAN & JC FFWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu