15. Noc

2K 113 1
                                    

Kiedy wróciłam do domu, Londyn znów budził się do życia. A ja? Byłam zmęczona, przemoczona i cholernie rozbita. Całą noc spacerowałam, zastanawiając się co mam zrobić, jednak nie znalazłam sensownego rozwiązania. Po raz kolejny dałam się zranić Damonowi. Tyle raz przeszliśmy, a on potrafił to spieprzyć zaledwie jednym słowem. Myślałam, że etap kiedy ciągle coś nas rozdziela mamy już za sobą, ale chyba jak widać nie. Z resztą na co ja ilczyłam. Dla niego byliśmy tylko przyjaciółmi, po za tym przynosiłam mu tylko wstyd. Kate miała racje.

Wygrzebałam z torebki klucze, a następnie pchnęłam drewniane drzwi wchodząc do środka. Zzrzuciłam mokre buty gdzieś w korytarzu i wolnym krokiem ruszyłam do salonu. Omal nie dostałam zawału, gdy zobaczyłam siedzącego w fotelu Blaquella. Miał chłodny wyraz twarzy, zaciśnięte usta i lekko podkrążone oczy.
Mój Boże
-Czyś ty upadła na głowę do cholery?!-krzyknął podrywając się z miejsca. Wzdrgnęłam się na jego ostry ton. Musiał być naprawdę wściekły.
-Ja-Sama nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Czułam się zmęczona i było mi obojętne dosłownie wszystko.
-Martwiłem się. Czemu uciekłaś-jego głos złagodniał, gdy podszedł do mnie, zdecydowanie zbyt blisko. Mimo wszystko czułam się jak totalne gówno, moja sukienka była przemoczona, makijaż zapewne rozmazany a włosy rozwalone we wszystkie strony. Damon zaś prezentował się nienagannie. Miał na sobie czarne rurki, granatową koszulę zawinętą do łokci, tak że widziałam jego tatutaże i idealnie podburzoną fryzurę. Idiotkami były by te, które nie rozpływały się na jego widok.
-Wszystko w porządku?-spytał troskliwie, gdy nie uzyskał mojej odpowiedzi. Zadziwiało mnie to jak szybko porafi zmieniać swoje nastawienie.
-Damonie ja, wybacz ale ja nie potrafię-powiedziałam, wymijając go i ruszając do łazienki.
Zamknęłam się w niej i dopiero wtedy uleciały ze mnie emocje. Nie wiem jak długo płakałam. Chyba do momentu, aż brakło mi sił.
Wzięłam gorącą kąpiel, po czym narzuciłam na siebie szlafrok dopiero po tym w końcu odważyłam się opuścić łazienkę.

Damon stał do mnie tyłem, jedną ręką podpierając się na zimnej szybie, druga zaś spoczywała w spodniach. Nie potrafiłam stwierdzić, co aktualnie czuł. W pewnym momencie dotarło to mnie, to co powiedział Kate. Miał racje, byłam nikim wśród nich.
-Stałaś tam-powiedział, a ja zmarszczyłam brwi w dezorientacji.
-Twoja twarz odbijała się w szybie-dodał. Poczułam nieprzyjemny skurcz żołądka. Wiedział, że ich podsłuchiwałam.
-Dlaczego powiedziałeś Kate, o moim ojcu?-spytałam odbijąc pałeczkę. Nie chciałam być jedyną winną w tym wszystkim.
-To nie tak, ona po prostu taka jest. Zawsze chce znać każdy szczegół. Pytała o Ciebie i jakoś tak wyszło-wyjaśnił, odwracając się w końcu w moją stronę. Zaśmiałam się ironicznie.
-Jakoś wyszło-prychnęłam. Zaczęło mnie denerwować to rzucanie w siebie błotem.
-Ness-
Nie Damon. Prawda jest taka, że nigdy nie będę taka jaką, chcesz żebym była-stwierdziłam. Chciał coś powiedzieć, ale zmienił zdanie i po prostu się poddał.
-Masz racje-odparł posyłając mi jeszcze kwaśne spojrzenie, nim wyszedł głośno trzaskając drzwiami.

Kiedy już uznałam, że nie zasnę. Wstałam, a następnie odbyłam wszystkie poranne czynności łącznie z gorącym prysznicem, który i tak nie pomógł bo czułam się jak totalne gówno.
Ta noc nie była dla mnie łatwa. Czułam się zraniona i roczarowana. Sama nie wiedziałam co myśleć. Bolało mnie to całe mijanie się i kłótnie. Kurcze przecież do niedawna nie widzieliśmy po za sobą świata, a teraz. Jakby ktoś nas podmienił. Jeszcze do tego ta cała Kate, nie dość że Victoria która ciągle gdzieś się pałętała, to doszedł mi kolejny problem w postaci przyjaciółeczki z dzieciństwa.Pieprzona żmija. Miałam tego wszystkiego po dziurki w nosie, dlatego aby przestać o tym myśleć zabrałam się za pisanie mojej "niespodzianki" dla rodziny Damona. Może i było to dosyć okrutne i brutalne, ale nie czułam żalu. W końcu coś szło po mojej racji.

Nim się spostrzegłam wybiła 10 rano i usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Nie musiałam się długo zastanawiać, ponieważ chwilę poźniej w salonie pojawił się Damon. Nie wyglądał wcale lepiej odmnie i podjrzewam, że podobnie się czuł.
-Zrobiłem zakupy-mruknął, kładąc dwie duże papierowe torby na stół. Nawet nie wiem kiedy moje nogi powędrowały do blatu, skąd unosił się zapach świeżo pieczonych bułeczek.
-Damon-
-Ness-powiedzieliśmy w tym samym czasie, chwilę poźniej wybuchając gromkim śmiechem, co rozluźniło trochę adomosferę.

-Damon--Ness-powiedzieliśmy w tym samym czasie, chwilę poźniej wybuchając gromkim śmiechem, co rozluźniło trochę adomosferę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Zabierzmy się za to śniadanie-zaproponowałam, na co chłopak przytaknął posyłając mi swój czarujący uśmiech.

Ten ranek był jednym z przyjemniejszych jakie przyszło mi przeżyć do tej pory. Swobodna rozmowa, śmiech i on. Mężczyzna, który mógłby być mój gdyby nie moja głupota. Tak naprawdę niedawno przyznalam się do tego, że popełniłam straszny błąd, rzucając go rok temu. Powinniśmy wtedy spokojnie porozmawiać, wysłuchać się ale nie ja zawsze działam pochopnie. Niestety dziś na to płace.
-Zawiesilaś się-zachrypnięty głos bruneta sprowadził mnie na ziemie.
-Och wybacz, o co pytałeś?
-Pomyślałem sobie, że fajnie będzie spędzić trochę czasu razem. Rozumiem, że może nie czujesz się jeszcze za dobrze, ale chciałbym pokazac Ci jedno miejsce-wyjaśnił,unikając mojego wzroku. Coś ukrywał, widziałam to w jego spojrzeniu.
-Jest w porządku. O której?-zapytałam wprost. Musiałam sie dowiedzieć prawdy.
-Przyjade o 19-oznajmił krótko, spoglądając na swój telefon.
-Przepraszam muszę już lecieć. Ubierz coś wygodnego-dodał podrywając się z kanapy. Złożył tylko szybki pocałunek na moich czole i tyle go widzieli. Drań jeden.

Skarby wiem, że czekacie na rozdział
Staram się dodawać jak mam czas
Mam nadzieje, że zrozumiecie
Ciekawi co Damon ukrywa??
Aa i ps. Skręciłam kostkę
Rada dla wszystkich
Patrzcie pod nogii :)
Bau Bau
Misie
Kc
M.M

Crown||(book two)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz