10.Niebo

2.1K 131 4
                                    

Ogarnęła mnie niepewność i panika, kiedy zajęłam swoje miejsce obok Damona w sali konferencyjnej. Póki co było kompletnie pusto, ale wiedziałam że gdy tylko otworzą drzwi zaroi się tu od dziennikarzy z oślepiającymi fleszami. Kiedy już w miarę się uspokoiłam i byłam gotowa przeciwstawić się temu wszystkiemu, drzwi po prawej stronie się otworzyły i weszły przeznie osoby, dzięki którym ciśnienie mojej krwi drastycznie wzrosło. Bry miała na sobie idealnie skrojony brązowy garnitur, natomiast John czarny smoking z białą butonierką na piersi. Oboje szli dumnie, wyprostowani jakby co najmniej byli rodziną królewską. Kobieta zmierzyła mnie zimnym spojrzeniem czym zresztą zawtórował jej towarzysz. Postanowiłam ich zignorować, nie chciałam wyprowadzać się z równowagi w momencie. Damon spojrzał na zegarek, a następnie posłał mi ciepłe spojrzenie. Skinął głową na stojącego przy drzwiach mężczyznę, natomiast ten ruszył aby je otworzyć. W kilka sekund sala zapełniła się dziennikarzami. Teraz już nie było odwrotu. Zauważyłam, że mikrofon przejęła elegancka nieznana mi kobieta z kodyfikatorem na szyji. Podejrzewam, że była od organizacji tego wszystkiego.

-Witam państwa, na konferencji prasowej zorganizowanej przez rodzinę królewską. Zebraliśmy się tutaj aby rozwiać wszelkie powstałe wątpliwości na temat jego wysokości księcia Damona oraz pani Wilson. Proszę także, aby się nie zagłuszać i pytać pojedynczo- oświadczyła blondynka, po czym zajęła miejsce obok Johna, któremu chyba się to nie podobało ponieważ się skrzywił.

 Proszę także, aby się nie zagłuszać i pytać pojedynczo- oświadczyła blondynka, po czym zajęła miejsce obok Johna, któremu chyba się to nie podobało ponieważ się skrzywił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-David Groy. Gazeta brytyjska.Czy to prawda, że jest pani uzależniona od używek?- spytał wysoki mężczyzna, wyciągając przed siebie mikrofon. Spojrzałam niepewnie na bruneta siedzącego obok mnie. Postanowiłam nie tchórzyć, a tym bardziej nie dać satysfakcji mediom.

-Owszem, jednakże przeszłam leczenie-odpowiedziałam, przypomniając sobie pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Po tym wszystkim co tam przeszłam, już nigdy nie miałam zamiaru tknąć narkotyków czy alkoholu.

-Eva Morgan.Dziennik Świat. Wasza wysokość co z plotkami na temat księżnej Margaret, ktore rozpoczęła panna Wilson ?-spytala kobieta z rudymi włosami, mierząc mnie zjadliwym spojrzeniem. Kolejny raz poczułam, jakby coś kopnęło mnie w żołądek i dobrze wiedziałam co to było. Poczucie winy i wyrzuty sumienia.

-Nie jest to temat dzisiejszego spotkania jak sądze. Jednak aby rozwiać wszelkie wątpilwości prasy oraz mediów nie jest to prawda. Jak każdy z nas wie przez ostatnie miesiące panna Wilson znajdowała się w głębokim stanie nieświadomości spowodowanym narkotykami, dlatego też nie można wierzyć w jej słowa- wtrąciła się Bry, a mnie zamurowało. Jak ona śmiała obrażać mnie w ten sposób? Zacisnęłam pięści ze złości, posyłając kobiecie gromiące spojrzenie. Jeżeli chciala dolac oliwy do ognia, to chyba sie jej udalo, poniewaz dziennikarze,zaczeli krzyczec jeden przez drugiego.
-Proszę się uspokoić- w sali rozgrzmial głos blondynki czyli organizatorki konferencji.
-Steven Morgan. Telewizja TV Channel. W takim razie co z zaręczynami i planowanym ślubem. Czy naród moze liczyć na royal baby?- spytal mężczyzna, podsuwajac nam mikrofon. Szczerze nie mialam pojęcia co powiedziec. Żałowalam ze nie omówiłam tego tematu z Damonem wcześniej. Z reszta sama nie wiedzialam na czym stoje. Niby bylismy przyjaciolmi, ale oboje zdawalismy sobie sprawe ze to długo nie potrwa. Między nami wciąż cos bylo i nawet gdybysmy chcieli zaprzeczyć bylo by to kłamstwo.
-Ja oraz Vanessa jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Skoro mam ku temu okazję, moge potwierdzić, że spotykam się obecnie z Veronicą Holder. Nie planuje więc małżeństwa, a tym bardziej dziecka- oznajmił brunet. Nie potrafie powiedzieć, co czułam kiedy to usłyszałam. Myśle, że najpierw zawód, a potem cholerny ból. On i ta pieprzona modelka. Do tego jeszcze przed konferencją mówił mi te wszystkie rzeczy, a teraz? Z całych sił powstrzymałam napływające mi do oczu łzy.Do tego te pytania, które każdy z nich starał się przekczyczeć.
-Wasza wysokość mierzy wyżej niż zwykła pani weterynarz?
-Jak wasza wysokośc ocenia związek z panna Wilson?
-Czy to panna Wilsom i jej problemy zdrowotne przyczyniły się do zerwania zaręczyn?
-Czy zależało pani tylko na królewskich pieniądzach oraz sławie?
-Sądzi pani, że pani zmarli rodzice pochwalili by pani egoistyczne zachowanie?
-Jak pani myśli? Proszę odpowiedzieć?
Nie mogłam już tego wytrzymać, w momencie w którym wspomnieli o mamie i tacie, pękłam. Natychmiast podniosłam się z miejsca, a następnie ruszyłam do wyjścia. Nie obchodziły mnie ciskane we mnie flesze ani pytania, które wciąż padały obrażając mnie i moją rodzinę. Przesadzili, a ja nie miałam siły walczyc. Po prostu uciekłam jak tchórz. Trzasnęłam drzwiami od garderoby, po czym usiadłam na kanapie chowając zalaną łzami twarz w dłonie. Miałam dosyć. Ta konferencja miała sprawić, że będzie lepiej, a było tysiąc razy gorzej. Nie sądziłam, że to wszystko sie tak potoczy.

Moje serce przyspieszyło, gdy drzwi ponownie się otworzyły. Nie musiałam podnosić głowy żeby wiedzieć kto wszedł. Doskonale znane mi perfumy pomieszane z dymem tytoniowym, rozpoznałabym zawsze.
-Hej wszystko w porządku?- jego głos brzmiał tak troskliwie, że ponownie złamało mi to serce.
Otarłam mokre policzki, po czym spojrzałam na chłopaka.Jego idealne brązowe włosy były zmierzwione co oznaczało, że zbyt często przeczesywał je z nerwów , natomiast linia szczęki mocno ściśnięta co również wskazywało na to, że ta sytuacja wyprowadziła go z równowagii.
-Oni nie powinni tego mówić-rzekł, wyciągając z kieszeni spodni chusteczki. Wyciągnął jedną z nich, po czym starł mój rozmazany makijaż.
-Nie mówiłeś, że spotykasz się z Veronicą-stwierdziłam cicho, zmieniając temat. Zauważyłam jak się krzywi, na co zmarszczyłam brwi.
-Nie spotykam. To pożywka dla mediów, aby dali nam trochę spokoju-wyjaśnił, a ja poczułam jak kamień spada mi z serca. Sama nie wiem dlaczego, ogarnęło mnie uczucie ulgi. Byliśmy w końcu przyjaciółmi.
-Um ja myślałam-teraz to się na serio zaczerwieniłam.
-Doskonale wiesz co myśle, o nas i nie zrezygnuje. Ciągle mam nadzieje, że kiedyś..
-Damon ja.
-Po prostu się zamknij-syknął, łapiąc moją twarz w swoje duże dłonie. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a potem brunet złączył nasze usta.Poczułam przyjemne motylki w brzuchu. Mój oddech był nierówny i z trudem udało mi się go złapać, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-Nadal jesteśmy przyjaciółmi-stwierdziłam, uśmiechając się kwaśno.

MAMY KOLEJNY. TROCHE TU NUDNO. JAK BYM TAK CHCIALA SZYBBKO ALE TRZA PRZEJSC PRZEZ TE ROZDZIAŁY, NO CÓŻ.
DZIĘKUJE OGROMNIE ZA WSZYSTKO
ZA WYŚWIETLENIA
KOMENTRAZE
ORAZ GWIAZDKI
NAPRAWDĘ NIE UMIEM WAM SIĘ ODWDZIĘCZYĆ
WITAM WSZYSTKICH NOWYCH CZYTELNIKÓW
TAK WAS MAM NA MYŚLI MOJE DROGIE-SAME WIECIE O KOGO
CHODZI
KOCHAM
WAS MOJE MISIE
M.

Crown||(book two)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz