Part 19 | Chyba nie zgwałcisz mnie w łazience!

173 20 6
                                    

Lilly P.O.V. (lotnisko, wieczór, Sydney)

- Harry?!- krzyknęłam, gdy zobaczyłam bruneta stojącego obok mojego brata. Szybko rzuciłam moją walizkę na podłogę i podbiegłam do nich...

Szczęśliwa wskoczyłam w ramiona Harry'ego. Poczułam jak łapie mnie za plecy i lekko za tyłek, upijałam się zapachem jego, drogich perfum z Chanel.

- I jak tęskniłaś, kocico?- zapytał się. Boże, jak ja tęskniłam za tym jego wypindżonym głosem i stylem! 
- Nawet nie wiesz jak... Nigdy już nie wyjeżdzasz z Australii, pedale!- powiedziałam szybko i usłyszałam tylko cichy śmiech.

- HARRY!- usłyszałam podniesiony ton Alex, a po chwili poczułam jak coś wskakuje na dalej ściskających się mnie i Styles'a. Przywróciliśmy się i zaczęliśmy się śmiać dalej trwając w uścisku.
- A ty jesteś pewna, że nie jesteś jednak w ciąży?- spytałam i uszczypnęłam ja w brzuch.
- Właśnie coś ci się przytyło!-powiedział Harry patrząc na nią ze złośliwym uśmieszkiem. Spojrzałam na Ashton'a, który miał przerażona minę i patrzył się na nas z szeroko otwartymi oczami. Złapałam się za usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Johnson spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami i wystawiła w moją stronę swój język. Pokazałam jej tylko środkowy palec i wstałam. Chwile tak jeszcze leżeliśmy i gawędziliśmy o różnych głupotach.

Kiedy na chwile odwróciłam głowę... Zauważyłam, że Austin rozmawiał z Calum'em i Mike'iem. Blisko nich stał Luke i Irwin, wyglądali na lekko złych i zdenerwowanych. Nie pytam...

Po cichu zakradłam się za plecy mojego brata i potarłam ręce jak robią to zazwyczaj ludzie, którzy mają zamiar zrobić coś złego. Calum patrzył się na mnie jak na idiotkę, ale nie mówił nic...

Wskoczyłam na mojego brata i potargałam mu włosy. Chłopak chwycił mnie za ręce, które miałam na jego torsie.
- Hejka, blondasie!- powiedziałam i polizałam jego policzek.
- Fuuuj, Lilly! Kurwa jesteś ohydna.
- Ty też, dzieciaku.- odpowiedziałam mu wcale nie myśląc, byłam zmęczona po podróży. Moje ciało było nabuzowane hormonami szczęścia, smutne emocje jakby wyparowały. Niesamowite co przyjaciele i rodzina mogą zrobić z człowiekiem...
- To ty tu jesteś dzieciakiem.- odpowiedział odstawiając mnie na podłogę i wycierając policzek.
- Jeszcze pięć dni...- wypowiedziałam te słowa z ekscytacją. Jeszcze te cholerne pięć dni...
- Co będzie za pięć dni?- zapytał zdziwiony Clifford.
- Wtedy są jej osiemnaste urodziny.- odpowiedział na luzie Austin, obejmując mnie jedną ręką. W drugiej miał zaś moja walizkę.
- No chyba zaprosisz nas na jakąś imprezkę!- powiedział od razu szczęśliwy Mike.
- No jasne, a teraz przepraszam muszę odpocząć i jechać do domu.- powiedziałam i spojrzałam na mojego brata, a potem na Harry'ego.- A ty kochaniutki, jedziesz z nami i będziesz się tłumaczyć co robiłeś przez te kilka tygodni.
- My też musimy się zacząć zbierać, jest późno- powiedział Irwin. Patrząc na Alex i chłopaków.

Chłopak podniósł swoje dłonie w geście obronnym. Następnie podeszłam do Alex i przytuliłam się, w tym czasie reszta także się żegnała.
- To do zobaczenia w szkole...- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło do moich przyjaciół.

Odwracając się spojrzałam na Luke'a miał ten dziwny błysk w oku, który zawsze mu towarzyszy kiedy ma jakiś porąbany plan. Z jego twarzy tylko oczy były "żywe", reszta bez wyrazu. Zero uśmiechu... Stał z rękami w kieszeniach spodni.

Co on znowu kombinuje?

Wsiedliśmy do samochodu, ja z Austin'em z przodu, zaś mój, kochany gej z tyłu i przeglądał facebook'a. Panowała nudna cisza, ugh jak ja jej nienawidzę!
- To... Co robiliście beze mnie?- zapytałam po chwili.
- Zobaczysz, narazie bądź cicho i skup się na drodze.- powiedział mój brat posyłając mi oczko.

Friends or Lovers? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz