Part 11 | Gdzie on jest?

161 26 1
                                    

Lilly P.O.V.
- Alex do chuja! Chodź wreszcie!- krzyczę na przyjaciółkę, która od 15 minut siedzi w łazience by "przypudrować nosek".- No rusz tu swoje cztery litery, żelazna dziewico!

Jest 20:30, a my musimy już wychodzić by zdążyć na autobus, który zawiezie nas pod lotnisko. Na miejscu jest zbiórka na szkolną wycieczkę.

Po chwili przyszła Alex ze swoją walizką w rękach. Ja także miałam swoją. Moja przyjaciółka siedziała w kiblu 15 minut, co ona tam robiła?

- Chodź bo się spóźnimy, a i nie jestem dziewicą.- powiedziała i wyszła z mieszkania. Mruknęłam tylko ciche "mhhhm", dobrze wiem, że jaw dziewicą. To od razu widać, ale to słodkie... Zrobiłam to samo co ona i zamknęłam drzwi oddałam klucze dziewczynie.
- Jestem mega podekscytowana!- pisnęłam. Jedyne czego się obawiam to to, że zrobię coś głupiego przy Luke'u, ale wcześniej sobie jakoś radziłam. Dam radę!
- Zero lekcji, zero nauki, fajni chłopcy... Tak to ja mogę żyć...- odpowiedziała. Zaśmiałam się na jej słowa.

Właśnie rozmawiałyśmy, gdy nagle przyjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego i zaczęłyśmy odliczać przystanki.

- Właśnie... Jak tam z Irwinem?- zapytałam i poruszałam sugestywnie brwiami. Ta się zarumieniła i odwróciła wzrok.
- Wiesz, gdy Ciebie nie było często z nim gadałam. Zaprzyjaźniłam się z nim... Chyba. Ja na serio coś do niego czuje. Może nawet jestem w nim zakochana? Sama nie wiem, gdy widzę go, moje serce zaczyna mocniej bić. Gdy pośle mi jeden z tych idealnych uśmiechów, mój dzień staje się tak jakby pełniejszy, niezapomniany.- powiedziała rozmarzona brunetka. Jestem pewna, że Ash też coś do niej czuje. No błagam wszyscy tak sądzimy. Ale jestem w stu procentach pewna, że gdy przybędziemy na    miejsce zbiórki, Ash nie będzie mógł oderwać od niej dzisiaj wzroku. Dziewczyna wyglądała dziś cudownie i świeżo. Miała na sobie białe, dopasowane spodnie z przetarciami na kolanach, szary, luźny sweter oraz czarne vans' y. Jej  długie, piękne włosy były zaplecione w warkocza, który spadał na jej prawe ramie. Makijaż miała bardzo delikatny, jedynie balsam na usta oraz kreski przy oczach. Kurde, szczerze, gdybym była chłopakiem ruchałabym ją.

- To troszeczkę jest straszne, Lilly.- powiedziała moja przyjaciółka wpatrując się we mnie.
- Ale co?- byłam zdezorientowana. O co chodzi?
- To o czym myślałaś wcześniej... Powiedziałaś to wszytko na głos. Na serio wiem, że jestem sexy ale błagam nie wypieprz mnie.- powiedziała po czym zaczęła się śmiać. Kurwa, jaka ja jestem głupia. Serio powiedziałam to wszystko na głos. Gdy  usłyszałam nasilający się śmiech Alex, domyśliłam się, że muszę śmiesznie wyglądać ze zdezorientowaniem i strachem na twarzy.
- Przestań- powiedziałam po czasie, gdy zamiast moich wcześniejszych emocji pojawiło się zażenowanie. Alex ponownie się zaśmiała a później objęła mnie swoim drobnym ciałkiem.

Nie ogarnęłam jak szybko czas leci a my już wychodziłyśmy z autobusu by wejść do Australijskiego lotniska. W ciszy podeszłyśmy do grupki młodzieży stojącej w oddali. Tak, to byli nastolatkowie z naszej klasy. Stanęłyśmy gdzie kolwiek, oczywiście zupełnie "przypadkiem" Alex wybrała miejce obok naszych zawodników szkolnej koszykówki. Stali tam Luke, Ash, Calum oraz jak zwykle  zaspany  Michael. Biedny...

Nastolatkowie zawzięcie rozmawiali o zbliżającym się meczu koszykówki. Jest to najważniejszy mecz w tym roku szkolnym, drużyna reprezentacji szkolnej oraz ich cheerleaderki ma obowiązek na niego jechać. No w końcu tu chodzi czy wygramy finały czy nie. Na śmierć o tym zapomniałam. Z rozmyśleń wyrwał mnie widocznie zdenerwowany głos mojej przyjaciółki...

- Lilly, chodź się z nimi przywitać. Sama nie dam rady.
- Jasne. Nie denerwuj się- posłałam jej pocieszający uśmiech i objęłam ją ramieniem, gdy zaczęłyśmy iść.

Friends or Lovers? Where stories live. Discover now