Part 3 | Proszę, ja, nie ona!

216 32 3
                                    

Lilly P.O.V.

Gdy zobaczyłam treść kartki szybko wybiegłam z domu, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam pod wyznaczony adres.

Łzy spływały mi po policzkach litrami. Telefon nadal miałam rozładowany więc nie mogłam zadzwonić do brata.

Bardzo kocham ciocię Alice i nie chcę by coś jej się stało. Żałuję, że ostatnio nie znalazłam czasu na spędzenie go z ciocią. Gdy wyzdrowieje i wyjdzie ze szpitala zrobimy sobie  babski dzień, pójdziemy ba zakupy! Jeżeli wyzdrowieje~ dodała moja podświadomość.

Gdy byłam na miejscu szybko zapłaciłam taksówkarzowi, wybiegłam z taksówki i znalazłam się w szpitalu.

Dobrze, że nałożyłam dzisiaj makijażu bo pewnie wyglądałabym jeszcze gorzej niż teraz... Podeszłam do recepcjonistki i powiedziałam niepewnym, pełnym cierpienia i smutku głosem głosem:
-Dzie...dzień dobry. Czy mogłaby mi pani powiedzieć gdzie leży Alice Smith? Jestem jej siostrzenicą.- spytałam kobieta spojrzała na mnie troskliwym i współczującym wzrokiem. To nie oznaczało nic dobrego...
- proszę pójść pod salę 137 pod salą powinien stać tam lekarz i wyjaśnić w jakim stanie znajduje się pani ciocia.- uśmiechnęłam się  słabo i odeszłam szybkim krokiem by znaleźć odpowiedni pokój. 134,135,136... JEST POKÓJ 137!

Spojrzałam na duże szklane drzwi na których był wielki, czerwony napis "ojom". O nie, nie, nie, nie,nie... NIE!!! Ciocia nie zasługuje na to aby ona tam była tylko ja. To ona przygarnęła mnie i Austin'a, to ona karmiła nas codziennie, to ona pokazała nam co to znaczy kochający i pełny miłości, troski dom...

Pchnęłam ciężkie drzwi i podbiegłam do zapłakanego brata. Ostatni raz widziałam go w takim stanie po porzuceniu nas przez moich rodziców. Mój brat jest twardym facetem i rzadko  płacze pomimo, że sporo w życiu przeszedł. Gdy był mały jego przyjaciel utopił się w rzece dzień przed tym jak miał u niego nocować. Miał wtedy 9 lat, cieżko to przeżył... Blondasek spojrzał na mnie i nic nie mówiąc wtulił się we mnie.

- Przepraszam, miałam rozładowany telefon... Co... Co z nią?- spytałam. Ja też płakałam jak mała dziewczynka, której zabrano ukochaną lalkę...

- Ma za sobą reanimacje. Przeszła ciężką operację, w ciagu najbliższej doby wszystko się Okaże. Albo umrze albo przeżyje...- rozpłakał sie jeszcze bardziej niż wcześniej. Zamarłam. Jak to może umrzeć?! NNIE TYLKO NIE TO! Proszę, ja nie ona!!!!

Wtuliłam się w ciało mojego brata i pozwoliłam łzom spływać po moich policzkach... Nawet nie zauważyliśmy gdy zasnęłyśmy w swoich objęciach...
----------------------------------
Gdy się obudziłam Austin rozmawiał właśnie z lekarze. Podeszłam do nich i przerwałam ich wymianę zdań. Byłam załamana...

- Co się stało? W jakim stanie jest Alice?- zapisałam ze łzami w oczach.

Mike objął mnie ramieniem by dodać mi otuchy. Nie pomogło.

- Pańska ciotka miła przedwczoraj wypadek. Jechała samochodem i wjechał w nią  pijany kierowca. Alice jechała zgodnie z prawem, wiec konsekwencji uniknie. Gorzej było  z jej stanem zdrowia, gdy do nas dotarła. Była w stanie krytycznym nie będę obijał w bawełnę. W nocy przeszła operacje przy, której musiała zostać reanimowana. Operacja powiodła się, ale wprowadziliśmy pańską ciocię w stan śpiączki. Jej organizm jest osłabiony i stracił dużo krwi. Musi się zregenerować. Jej życiu nie zagraża już nie bezpieczeństwo. Będzie musiała zostać u nas na poderwanie przez miesiąc.- powiedział i odszedł.

Chuj jebany.

Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko na słowa tego debila. Ciocia żyje i będzie żyć, ale jest w śpiączce. Przez miesiąc nie będzie  jej w domu, przez miesiąc będzie spać...

Wtuliłam  się w ciepłe ciało Austin'a i wdychałam jego zapach. Walił jak żul ze śmietnika...
- Umyłbyś się, pizdo grochowa z dziada pradziada.- powiedziałam do śmierdzącego blondaska.
- Dzięki siora, umiesz poprawić człowiekowi humor. Po za tym umalowałabyś się i uczesała, brzydalu.- prychnęłam i wystawiłam w jego stronę język. Ten tylko się zaśmiał i poczochrał mnie po włosach. Chciałam wejść do pokoju, w którym leżała ciocia Alice ale...

- Nie wolno tam wchodzić. Choć wracajmy do domu, odpoczniemy trochę i odpuścimy sobie dzisiaj szkoły. Ja się umyję a ty uczeszesz...- zaśmiałem się i ruszyłam z bratem w stronę wyjścia.zamówiliśmy taksówkę i już po piętnastu minutach byliśmy juz w domu.

Poszłam do mojego pokoju wzięłam jasną bieliznę, czarne rurki z wysokim stanem oraz przetarciami na kolanach i koronkową bluzkę na ramiączkach i poszłam do łazienki.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ustawiłam gorącą wodę i pozwoliłam kroplom wody spływać po moim ciele. Wzięłam jeżynowy płyn żel pod prysznic i dokładnie umyłam nim moje, smukłe ciało. Włosy zaś umyłam szamponem i odżywka o zapachu kwiatów. Wyszłam z spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam wcześniej przygotowany strój i wysuszyłam  włosy zostawiając je rozpuszczone. Nałożyłam małą warstwę podkładu,  tuszu do rzęs i podkreśliłam lekko brwi.

Wyszłam z toalety i zadzwoniłam po Alex, Mie i Harrego. Chciałam spędzić trochę czasu z przyjaciółmi.

Wróciłam do pokoju. Mike zaprosił swoich kumpli, moi przyjaciele będą za 20 minut. Postanowiłam wziąć się za sprzątanie pokoju. Puściłam muzykę, aktualnie leci piosenka "Boom- Major Lazer", którą kocham. Słyszałam śmiechy chłopaków na dole i dzwonek do drzwi. Usłyszałam głos brata z dołu:

- Brzydalu ktoś do ciebie.- zabije gnoju
- Lepiej spróbuj się schować Mike bo idę ci  przypierdolić- krzyknęłam i zeszłam na dół, pobiegłam szybko by otworzyć przyjaciołom.

Przywitałam ich krótkimi i szybkimi całusami w policzki i wspólnie poszliśmy do salonu... Wyobraźcie sobie moje zdziwienie jak i pozostałych, gdy zobaczyłam mojego brata, jakieś kolesia w jego wieku i Luka, Asha, Caluma oraz Michaela. Jako pierwszy odezwał się Austin:
- No a to jest właśnie moja siostra- tu wskazał na mnie- Lilly a to jej przyjaciele Harry, Alex oraz Mia- dokończył
- Hej- odpowiedziałam ja i moi przyjaciele. Troszkę dziwnie się czuje, ponieważ Luke i jego koledzy lustrują mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Siema- odezwał się wysoki brunet z kilkudniowym zarostem. Wyglądał na 20 lat.- jestem bratem Ashton'a a ta banda małolatów- tu wykazał na już nieźle wkurwionych chłopaków.

Dopiero teraz zorientowałam się, że Mikey przefarbował się na czerwono. Nawet dobrze mu w tym kolorze, ale przyzwyczaiłam się do jego zielonych włosów.- Czerwonowłosym to Mikey, Calum to ten...- nie dokończył, ponieważ Hemmings mu przerwał.
- Tak jakby się już znamy- podrapał się po karku ze zdenerwowania. Przypomniała mi się sytuacja kiedy przyprowadzałam go do domu po pijaku. Zachichotałam cichutku na to wspomnienie. Luke spojrzał na mnie i na jego twarz wpłynął lekki uśmiech.
Nagle do rozmowy wtrąciła się Alex.
- To co oglądamy jakiś film? Bo nie to, że coś ale mi się nudzi.-wywróciłam tylko oczami na jej komentarz
- Jasne- powiedzieli wszyscy chórem.
- Dobra, to wy weźcie wybierzcie jakiś film a ja idę po jakieś żarcie.- powiedziałam  i odwróciłam się by dojść do kuchni
- A dupa ci tylko rośnie- powiedział mój brat na co ja nie odwracając się pokazałam mu tylko środkowy palec i poszłam dalej.

Usłyszałam za sobą śmiechy i warknięcia Austin. Podeszłam do szafki ze słodyczami i wyjęłam z niej paczkę chipsów, żelki haribo, czekoladę oraz ciastka. Z lodówki wzięłam colę i sok pomarańczowy. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność.

- Pomóc Ci?- odwróciłam się i zobaczyłam szczerzącego się  Luka. Nie czekając na moją odpowiedź zabrał mi polowe rzeczy z rąk...
- Jeju przestraszyłeś mnie, już miałam zacząć krzyczeć...- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Możesz krzyczeć, jęczeć, piszczeć... Co chcesz- powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Wywróciłem tylko oczami na jego komentarz. Razem weszliśmy do salonu i usiedliśmy obok siebie. Reszta rozsiadły się na kanapie i fotelach.
- Co wybraliście?- zapytałam
- Horror- odpowiedział mi mój, kochany braciszek. Specjalnie wybrał horror, wie, że się ich boję i często w trakcie ich oglądania drę się jak mała dziewczynka i przytulam się do najbliższej osoby obok mnie.

Spojrzałam tylko na wpatrującego się we mnie Luka i uśmiechnęłam się niepewnie. Współczuje Ci Hemmings...

Friends or Lovers? Where stories live. Discover now