16

6.9K 340 8
                                    

Nie no tego to już za dużo.
Nie dość, że był nie wiadomo gdzie to jeszcze jje MÓJ obiad.
-Łapy precz od mojego obiadu
-Nie widziałem żeby było podpisane- nie no teraz to przecholował, mam go po dziurki w nosie. Jeszcze ten jego chamski uśmieszek. Ughh jak ja go nienawidzę. Ludzie trzymajcie mnie bo zaraz coś mu zrobię
-Słuchaj jeżeli myślisz że będziesz bezkarnie zjadał moje obiady to się grubo mylisz.
Zła ruszyłam na górę i zamknęłam się w pokoju. Siedziałam w nim chyba z godzinę, albo półtorej, sama nie wiem. Przez mojego kochanego braciszka - wyczujcie ten sarkazm - nie jadłam nic od 5 godzin. Ja go kiedyś zamorduje.
Postanowiłam że zamówię sobie średnią pizzę. Wyszukałam w internecie numer i zamówiłam pizzę z dużą porcją sera i z dodatkiem jakichś warzyw, szczerze jestem tak głodna, że zjadłabym dosłownie wszystko. Po 30 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wypadłam z pokoju w takim tempie, że huk trzaśnięych drzwi  było słychać na całym osiedlu.
Otworzyłam z impentem drzwi i spojrzałam głodnym wzrokiem na dostawcę pizzy. Dosłownie wyrwałam mu pudełko z moim "obiadem" i wręczyłam banknoty zamykając za sobą drzwi.
Udałam się do kuchni w celu wzięcia z lodówki kechupu, bo przez mój głód zapomniałam dodać go do zamówienia.
Na moje nieszczęście przy kuchennej wyspie siedział nie kto inny jak Adam. Że też musiał się akurat teraz napatoczyć.
Kiedy ujrzał co trzymam w ręku zrobił oczy kota ze Shreka. To było chyba najsłodsze w jego osobie. Choć miał prawie 19 lat, wciąż zachowywał się jak dziecko.
-Jeżeli myślisz, że się z tobą podzielę to się grubo mylisz.
-Ale przecież ty tyle nie zjesz
Ehh i tu mnie miał, sama chyba nie zjadłabym tej pizzy, choćbym nie wiem jak była głodna. Nie zjem i tyle. Mój żołądek nie jedt przyzwyczajony do przejadania się. Jjem tyle ile potrzebuję.
Koniec końców zgodziłam się i zaniosłam mój "obiadek" do salonu, a Adam wziął sok pomarańczowy i szklanki i również podążył do salonu.
W telewizji o dziwo bie było straszne nic ciekawego, więc byłam skazana na jego towarzystwo.
Niezręczna cisza, która trwała już od kilku minut zaczęła mnie strasznie denerwować, dlatego postanowiłam zacząć jakoś naszą rozmowę.
-Jak tam w szkole?
-Bardzo oryginalne pytanie- na jego słowa lekko się zaśmiałam.
-Ale jeśli już pytasz to nawet dobrze, wiesz jak to w szkole. Raz lepiej raz gorzej, zwłaszcza jak nie ma się najlepszych kontaktów z chemiczką - na jego słowa wybuchłam głośnym śmiechem. U nas w szkole jeśli choć raz podpadłeś bauczycielce od chemii to potrafiła nękać cię przez całe trzy lata. A biedny Adaś niestety dostał ten zaszczyt i podpadł jej w drugiej klasie.
-Tak ty coś o tym wiesz-  nie mogłam opanować śmiechu. Po paru minutach jednak się ogarnęłam, a Adam patrzył tylko na mnie ze wzrokiem mówiącym serio?.
Może jakoś za bardzo się przed sobą nie otworzyliśmy, ale sądzę, że jesteśmy na bardzo dobrej drodze.
Była już 21, nawet nie wiem kiedy ren czas zleciał. Wstałam z kanapy i wzięłam brufne szklanki i poszłam je umyć, a Adam posprzątał pudełko po pizzy i karton po soku.
Postanowiłam iść już spać, bo co jak co ale jutro jest szkoła, a nie za bardzo chcę się spóźnić.
Jejku sama siebie nie poznaję. Ja nie chce się spóźnić na lekcje? JA?
To naprawdę coś nowego, nawet dla mnie.
Nie myśląc dłużej poszłam wziąść szybki prysznic i przebrana już w piżamkę wskoczyłam do łóżka.

----------------------------------------
I jest następny rozdział :)
Nastepny ukaże się najpóźniej w niedzielę ;)
Pamiętajcie
Komentujesz/ Gwiazdkujesz =Motywujesz

Moja Pasja...Where stories live. Discover now