[24] Noc pełna radości

2.1K 156 91
                                    

Nathalie P.O.V

Obudziłam się w swoim pokoju odwrócona w stronę ściany. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się najciekawiej. Nic specjalnego. Pomijając fakt, że po raz pierwszy obudziłam się z wielkim rumieńcem na twarzy. Moje codzienne myśli przyćmiły wspomnienia z wczorajszego wieczora. Trudno było mi uwierzyć w to, co miało miejsce zaledwie kilka godzin temu.
Uderzyłam się lekko w oba policzki nie wiedząc jak pozbyć się tylu myśli na raz. Miałam wrażenie, że to wszystko dzieje się za szybko, ale z drugiej strony nie przeszkadzało mi to. Podniosłam się z łóżka, otarłam zaspane oczy i spojrzałam przed siebie. Wzięłam swoje codzienne ubranie, po czym skierowałam się do łazienki załatwić swoje sprawy i się przebrać. Gdy wróciłam do pokoju czekała na mnie miła niespodzianka. 

- Dzień dobry, przyniosłem ci śniadanie. - powiedział trzymając niewielką tace w dłoniach.

Popatrzyłam na Levi'a z lekkim zdziwieniem, gdyż nie spodziewałam się czegoś takiego z jego strony. Pomimo tego miło się uśmiechnęłam tym samym dziękując za miły gest. Fakt, nie przyniósł mi śniadania pierwszy raz, jednak teraz wydawało mi się to bardziej... kochane. Oczywiście sobie przyniósł herbatę - żeby nie czuł się dziwnie. 

- Podobno dzisiaj macie mieć jakieś przymiarki. Wiesz coś o tym? - powiedział biorąc łyka gorącej herbaty.

Ulokowałam się w wygodniejszej pozycji na łóżku biorąc do ręki talerz z kanapkami, jednocześnie zastanawiając się nad odpowiedzią. Przez myśli o tych wszystkich wydarzeniach kompletnie zapomniałam o szykującej się uroczystości. 

- Podobno załatwiono nam suknie i garnitury na uroczystość w stolicy. Tak przynajmniej mówiła mi Hange. - odpowiedziałam biorąc gryza kanapki. - Myślę, że dadzą nam jakiś wybór jeśli chodzi o stroje, jednak będąc szczerą mało mnie obchodzi w jakiej sukni pójdę. - dodałam po chwili.

- W jakiej byś nie poszła i tak będziesz wyglądać pięknie. Jestem tego pewny - powiedział z obojętnością wymalowaną na twarzy. Bądź co bądź miło mi było to od niego usłyszeć. 

Uśmiechnęłam się do niego po czym ponownie wróciłam do śniadania. Gdy je skończyliśmy, wyszedł z pokoju żegnając mnie lekkim, acz czułym pocałunkiem. Nie wiedząc co dokładnie ze sobą zrobić, udałam się do dziewczyn. Głęboko gdzieś czułam, że potrzebuję szczerej rozmowy. Też przydałyby mi się jakieś szczegóły dotyczące całej tej przymiarki. Idąc tak po krótkim czasie natknęłam się na biegnącą Julie.

- Natii! Choć idziemy po suknie! - zawołała w tym samym czasie wpadając na mnie. 

- No dobrze już dobrze, spokojnie - uspokajałam zafascynowaną rudowłosą. 

I tak idąc po drodze po resztę dziewczyn - w tym Petrę, gdyż chciała sobie przy okazji kupić nową sukienkę - zastanawiałam się czy podzielić się z resztą wspomnieniami z zeszłego wieczora. W końcu zdecydowałam, że będę siedzieć cicho, przynajmniej przez jakiś czas. 
Po prawie godzinie spędzonej w wozie, wszystkie dziewczyny z korpusu zwiadowczego Jeonsy wraz z Petrą były już na miejscu. Męskie grono zaś pojechało w inne miejsce, gdzie mieli dostać swoje garnitury. Wszystko miało zostać opłacone z pieniędzy zwiadowców, więc mogłyśmy wybierać do woli, lecz z pewnym umiarem. Szwaczki pomagały nam dopierać materiały jak i kolory tkanin pasujące jak najlepiej do nas, a przyznaję, było tego dosyć sporo.
Stojąc tak na korytarzu przyglądając się tym wszystkim materiałom, miałam ciche wrażenie, że robią z tego straszne halo, przecież to tylko jedna mała uroczystość. No ale jak korzystać, to korzystać. Nie ma co marudzić.
Na pierwszy ogień poszła Julie. Muszę przyznać, że tutejszy zakład krawiecki jest naprawdę niesamowity. Po zobaczeniu sukienki rudowłosej czułam większe zainteresowanie całą sytuacją. Sukienka Julie, na jej życzenie była w kolorze pudrowego różu. Nie była szeroka, raczej bardziej wąska i długa. Posiadała liczne zdobienia w okolicach dekoltu oraz talii no i krótkie rękawy. Podkreślało to jej jasną cerę jak i słodkawą naturę.
Następna była Magda i pomimo braku zainteresowania całą sytuacją można było stwierdzić, że była zadowolona ze swojego stroju. Jej sukienka była jasno niebieska, również długa i lekko wąska jak suknia rudowłosej. Oprócz tego miała jeden rękaw usadowiony na jej prawym ramieniu, za to drugie było odkryte. W pasie umiejscowiona była biała wstążka z niewielką kokardą. Wyglądała równie pięknie, chodź trudno było mi jak i reszcie wyobrazić sobie blondynkę w pełnym makijażu w jakiejś fikuśnej fryzurze. Cóż, byłby to dość niecodzienny widok. Przez resztę czasu swoją kolej miały inne zwiadowczynie, aż po kilku męczących minutach przyszedł czas na Tarę. Ja musiałam jeszcze poczekać, gdyż specjalnie zapisałam się na samym końcu.
Suknia Tary była czerwona, długa oraz równie wąska co Julie i Magdy. Była zawieszona na szyi oraz posiadała srebrną ozdobę pod biustem. Muszę przyznać, że kolor sukni idealnie pasował do jej urody. Wyglądała w niej naprawdę dobrze.
Minęło dobre pół godziny zanim krawcowe doszły na koniec listy. Nadeszła moja kolej. Przyznaję, że roboty było dosyć sporo, mało co mi się podobało i w wielu sukniach nie czułam się komfortowo. Ostatecznie znalazłam trzy dobre sukienki, musiałam tylko podjąć decyzję, w której pomagały mi dziewczyny. Pierwsza suknia była ciemno zielona, dość długa ale szeroka. Posiadała bufiaste rękawy oraz czarną wstążkę zawieszoną na biodrach. Kolejna była beżowa, zwykła, prosta. Nie wyróżniała się czymś niezwykłym, była naturalna. Za to trzecia była granatowa, bez ramiączek, długa oraz szeroka. Wszystkie mi się bardzo podobały, jednak ostatecznie wybrałam granatową. Ostatecznie każdej z nas była zadowolona ze swojego wyboru, nawet Magda, która wydawała się być bardziej podekscytowana nadchodzącym wydarzeniem. Petra została jeszcze w sklepie by zastanowić się na spokojnie, którą suknie ma kupić. 

Attack on Titan | HopeWhere stories live. Discover now