-Myślisz, że starczy mi ubrań?- zapytałam po raz kolejny Nathan'a, na co przewrócił oczami.
-Pakowanie się z Tobą jest najgorszą rzeczą, jaką mogłem sobie wymarzyć.
-Nie pierdol. O czymś zapomniałam.- zamyśliłam się, przymykając oczy.- Bielizna!
-Spakowałem.
-Żel pod prysznic?
-W czarnej reklamówce, razem z odżywką, maseczką, szamponem i pilingiem. Wszystko w prawej stronie walizki przy ręcznikach i butach.-Pasta do zębów i szczoteczka?
-Jezu kobieto, wszystko masz!- wydarł się, a gdy chciałam coś powiedzieć, gestem ręki mnie uciszył.- Albo za chwilę zapakujesz tą dupkę do mojego samochodu albo nie pojedziesz.
-Ale...
-Zamknij się już i idź! Zniosę Twoją walizkę!- znowu podniósł głos.- Na komodzie są klucze od auta.
-Dzięki ciulu.- mruknęłam, ubierając buty. Zabrałam torebkę i klucze z jego Aston'a Martin'a. Zobaczyłam, jak Bella wchodzi do swojego mieszkania, przeklinając.- Izabella!
-Kathrine!- uśmiechnęła się szeroko na mój widok. Miała na sobie czarne jeansy i krótką bluzkę.- Czemu masz minę, jakbyś właśnie zaliczyła podwójnego anala?
-Co kurwa?- parsknęłam, wykrzywiając usta w grymasie.
-Dobra, nie ważne.- machnęła lekceważąco ręką.- Kobieto! Lecisz do Rio! Uśmiechnij się, bo wyglądasz, jakby mieli Cię tam ściąć!
-Cieszę się.- uśmiechnęłam się sztucznie, na co obdarzyła mnie złośliwym spojrzeniem.
-Masz okres?
-Końcówkę.
-Oh, to nie ma tak źle. Zawsze mogłaś dostać sraki na środku plaży. I pod żadnym pozorem nie jedz owoców morza. Są ohydne i serdecznie kurwa nie polecam.- skrzywiła się, a następnie ciasno objęła moje ciało.- Będę tak bardzo tęsknić!!!!!
-Kochanie, to tylko 11 dni. Tyle chyba dasz radę wytrzymać. Dean dotrzyma Ci towarzystwa.- poruszałam znacząco brwiami, a na jej twarz wpłynął uroczy rumieniec.- Podoba Ci się.
-Jest gorący i.. Pieprzyłabym go.- przyznała, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Uśmiechnęłam się, ponieważ to było słodkie. Dean oraz Bella spotkali się raz w galerii, a potem poszli na kawę, wymienili się numerami i teraz ze sobą sms'ują.
Z tego, co czytałam, nie tylko grzeczne sms'y.
Drzwi mojego mieszkania otworzyły się, a z nich wyszedł rozbawiony Nathan z moją wielką walizką. Przełknęłam ślinę, ponieważ pewnie znowu będzie zirytowany.
-Pa, Kate. Nie zaciąż mi tam.- Bella wyszczerzyła się do mnie, składając małego całusa na moim policzku. W rękę wsadziła mi pudełko, owinięte folią. No tak, prezerwatywy.
-Spadnij ze schodów.- pokazałam jej język, a winda dla nas się otworzyła.- Gdybym nie miała faceta, lizałabym się z Tobą na pożegnanie, ale jestem zajęta, lesbo.
-Sama jesteś lesbą, heteryczko.- zaśmiała się. Z wnętrza windy posłałam jej środkowy palec- Przywieź mi piasek!
-Wy naprawdę jesteście dziwne.- mruknął Nat, przechylając głowę na lewo. Miał na sobie jeansowe spodenki do kolan, zwykły T-shirt i białe air max. Podobał mi się w takim wydaniu. W jakim Ci się on nie podoba?
-Nikt nie mówił, że ta przyjaźń jest normalna.- wzruszyłam ramionami. O nie, nasza relacja z Izą nie była normalna.
Lubiłyśmy się razem napić, patrzeć na głupie komedie romantyczne, oglądać pornole (tylko gejowskie z Camil'em na czele), wpierdalać słodycze i pieprzyć się (oczywiście nie ze sobą. Jestem hetero i wolę facetów) .
-Nie jesteś zły o to, że nie poszłam do samochodu?
-Wiedziałem, że nie pójdziesz, więc poczekałem, aż księżniczka pożegna się ze swoją przyjaciółeczką - mruknął, a na jego twarz wpłynął cwany uśmieszek.- Wiesz o tym, że Dean leci na Bellę? Z tego co słyszałem, to z wzajemnością.
-Racja.- powiedziałam, rozmyślając. Byliśmy już w drodze na lotnisko.- Ich relacja nie wygląda jak kolega/koleżanka.
-Skąd wiesz?- Nat spokrzał na mnie przez chwilę, a następnie wrócił wzrokiem na drogę.
-Proszę Cię, kto do koleżanki pisze, że ma na nią ochotę i wymyśla scenki erotyczne z nimi w roli głównej?
-My też mamy takie sms'y.- mruknął niewzruszony.
-Ale nas łączy kawałek metalu na palcu.- powiedziałam, na co parsknął śmiechem.
-Wiesz, że to jest złoto? Jest wart więcej, niż mój samochód i mieszkanie razem. Pochodzi z 1808 roku.- powiedział, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy.
Nosiłam na palcu pierścionek sprzed dwóch wieków?!
-Pierścionek ten zawsze był tym zaręczynowym od strony taty. Następnie przeszedł do mnie i tak się składa, że Twój palec ma zaszczyt nosić 400 000 funtów.
-Wow.- tylko tyle byłam w stanie wydusić. Bawiłam się obrączką, zastanawiając się, ile kobiet musiało ją nosić. I ona wyglądała na nówkę, sztukę, nie śmiganą, a tu... Wow!
Godzinę później byliśmy na lotnisku, zabraliśmy swoje walizki, a samochód zostawiliśmy na strzeżonym, lotniskowym parkingu.
-Czyli czeka nas 12 godzin lotu w powietrzu, Katie. Cieszysz się?- zapytał mój narzyczony, poruszając sugestywnie brwiami.- Mamy czas na oznaczenie naszej kabiny.
-Co?
-Czytałaś bilety? Lecimy pierwszą klasą, kochanie.- Nathan puścił mi oczko, wciąż się cwanie uśmiechając.
-Moim zdaniem to bez różnicy, bo skoro spadnie samolot, to i tak wszyscy zginiemy.- wzruszyłam ramionami.
-Dla mnie to też bez sensu, ale bilety były rezerwowane przez moją sekretarkę, a ona chyba nie wie, co oznacza normalne loty. Pytała mnie, czy ma zamawiać prywatny samolot ojca, ale oczywiście się nie zgodziłem.- prychnął, rozglądając się.
Ja zrobiłam to samo. Masa ludzi czekała tylko, aż wywołają ich lot. Pewnie też chcieli uciec od tego wiecznie płaczącego miasta do ciepłych krajów. Mimo wszystko i tak wiem, że zawsze będę wracać do Londynu, ze względu na przyzwyczajenie i przyszłość.
Trzy godziny później, nasz lot został wywołany, więc udaliśmy się do bramek. Bez problemu dostaliśmy się na pokład samolotu, gdzie zajęliśmy miejsca w dwuosobowej kabinie, gdzie znajdywał się fotel do leżenia i siedzenia dla dwóch osób, trzy kontakty, z ściany można było wyciągnąć sobie stolik, a malutki, płaski telewizor wisiał naprzeciwko fotela.
Ściągnęłam forsy, ponieważ przez całe dwanaście godzin będzie mi w nich nie wygodnie. Usiadłam na miękkiej kanapie i wcisnęłam przycisk, a ta zaczęła się obniżać. Przytuliłam się do poduszki, którą ze sobą wzięłam, a Nathan okrył mnie kocem, który był w malutkiej szafce.
Położył się obok mnie i objął od tyłu, przybierając pozycję "na łyżeczkę". Położył ręce na moim brzuchu i zaczął delikatnie masować spięte mięśnie.
-To bardzo boli?- zapytał nagle, nie zaprzestając swoich poczynań.
-Co?- mruknęłam zadowolona, ponieważ ból był mniejszy.
-No miesiączka.- mruknął, jakby zawstydzony. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Okres. Po prostu okres.- powiedziałam.- Boli, ale nie jest to jakiś ból, którego nie da się wytrzymać.
-Nie śmiej się ze mnie. Nigdy nie opiekowałem się laską z czerwonym morzem.
-Jesteś słodki Nat.- odwróciłam się na chwilę w jego stronę i musnęłam jego pełne, malinowe usta.- Chodźmy spać.
CZYTASZ
Bad Friends ✔
Romance-Nie przywitasz się ze swoim ulubionym mężczyzną? -Gdybyś jeszcze nim był.- parsknęłam, a następnie dałam mu całusa w policzek. -Liczyłem na szybki numerek na tylnych siedzeniach, kochanie.- Nathan ułożył usta w dzióbek. -Przeliczyłeś się Thomson...