#1 -To ty patrz, na kogo wpadasz, kretynko.

80.9K 1.7K 910
                                    

-Całkiem niezła chata.- powiedział mój przyjaciel, rozwalając się na mojej nowej kanapie.

Tak się składa, że ostatni rok studiów nieźle daje mi w kość i wywalili mnie z akademika. Moja współlokatorka sprowadziła sobie jakiegoś durnego psa, przez którego wyrzucili nas na zbity pysk.

Oczywiście moi rodzice od razu bronili się rękami i nogami żebym nie wracała do rodzinnego domu i kupili mi apartament w centrum Londynu. Kochani w chuj.

-Dzięki.- mruknęłam, stawiając ostatnie zdjęcie na meblościance w salonie. Camil przez chwilę przyglądał mi się, ale wzruszył ramionami i wrócił do przewijania kanałów płaskiego telewizora.

Westchnęłam zrezygnowana i poszłam do swojej sypialni, gdzie były jeszcze nierozpakowane pudła. Ogólnie całe mieszkanie miało dwie sypialnie, salon połączony z kuchnią, średnią łazienkę i wszystko było w ciemno-szarych kolorach i bieli, tak jak sobie wymarzyłam.

-Kitty, Rick napisał mi, że idziemy na imprezę, więc weź dupę w troki i przebieraj się.- oznajmił Campbell z szerokim uśmiechem, patrząc na to, jak rozkładałam rzeczy.

-Nigdzie nie idę.- wymamrotałam, wkładając ubrania do szafy.

-No ej, misiu! Tam będą takie ciasteczka! Może kogoś w końcu wyrwiesz!- zaczął mnie namawiać, a ja wiedziałam, że już po mnie.

Tak, on zdecydowanie był typem imprezowicza i trudno mu się przeciwstawić, gdy miał okazję zarywania do zajętych facetów. No i był gejem.

-Ostatni raz.- mruknęłam, wyciągając z szafy moją małą, czarną do połowy uda i czerwone szpilki z ćwiekami na platformie. Zwykle miałam problem z wyborem ubrań na imprezy, ale dziś zdecydowanie miałam gdzieś dobieranie idealnych dodatków. Wzięłam stary, sprawdzony przepis na to by w kilkanaście minut wyglądać dobrze na imprezie.

-Ta, jasne.- prychnął ze śmiechem, puszczając mi oczko.- Ostatnio też tak mi mówiłaś.

Po godzinie byliśmy gotowi do wyjścia. Było około dziewiątej wieczorem, a mieliśmy koniec lutego, więc ściemniło się. Zjechaliśmy z dziesiątego piętra windą na parter, gdzie czekała na nas zamówiona taksówka, ponieważ żadne z nas nie miało zamiaru być dzisiaj trzeźwe.

Nie jechaliśmy długo, bo jakieś piętnaście minut i byliśmy pod umówionym klubem. Cam od razu ruszył do wejścia, ciągnąc mnie za rękę, co spotkało się z wyzwiskami ludzi stojącymi w kolejce, na co posłałam im ostrzegawcze spojrzenie.

Chłopak pokazał ochroniarzowi swoją kartę VIP, a ten bez żadnych przeszkód puścił nas dalej. Dudniąca muzyka, nawaleni ludzie, smród alkoholu i fajek. Zamówiliśmy sobie po pięć shotów na start i ruszyliśmy w stronę naszego stolika, gdzie była reszta naszych znajomych.

-Ricki!- Cam pisnął zabawnie, co było trochę dziecinne, ale tak właśnie wyglądały ich szczeniackie przywitania.

-Camcam!- oh, to przezwisko. Camil Campbell, inaczej nazywany Camcam. Dorośle, bardzo. W naszym towarzystwie była również Diana, która była dziewczyną Rick'a, miała długie kręcone, blond włosy i zielone oczy. Lucas to uroczy brunet, często chłopaki go zawstydzają, przez co zazwyczaj ma czerwoną twarz. Jest nieśmiały, ale w naszej paczce świetnie się dogaduje.

Nina jest chyba najbardziej suchą osobą jaką znam. Znaczy to nie tak, że nigdy nie miała wody w piwnicy czy się nie myje tylko zawsze trzyma ludzi na dystans i ma zasady, które są dla niej świętością. To nie tak, że jej nie lubię, tylko mogłaby się czasem wyluzować.

Tom był blondynem i bratem Diany. Był śmieszkiem, tak samo jak Cam i Rick. Oni wszyscy są kochani i poznaliśmy się na studiach. Nie wiedziałam, że znajdę sobie taką zajebistą paczkę, która może dla innych nie jest normalna, ale dla nas tak.

-Laski, idziecie tańczyć?-zapytała z entuzjazmem Di, na co szybciej dokończyłam serię shotów i wstałam równo z Niną. Dziwne.

Poszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć w trójkę. Po jakimś czasie poczułam, że muszę do ubikacji, więc bez słowa opuściłam dziewczyny i poszłam załatwić swoje potrzeby.

Kiedy wyszłam z toalety chciałam iść do baru po kolejne trunki, ale przez przypadek wpadłam na jakąś laskę. Zmierzyła mnie od góry do dołu, ja nie zostałam jej dłużna. Miała na sobie kieckę, która ledwo zakrywała jej tyłek i wysokie szpilki.

-Patrz, jak łazisz idiotko.- warknęła blondynka, a jej głos był nasączony jadem. O dziwo, jej włosy nie wyglądały na farbowane. Normalnie to bym sobie poszła, ale nazwała mnie idiotką.

-To ty patrz, na kogo wpadasz, kretynko.- syknęłam w jej kierunku, a jej twarz zrobiła się czerwona. Podeszła do mnie, a ja niewzruszona patrzyłam na jej wściekłą twarz.

-Uważaj do kogo mówisz.- wysyczała, a ja prychnęłam i uśmiechnęłam się kpiąco.

-Podrapiesz mnie tymi swoimi szponami?- pokazałam na jej paznokcie, które swoją drogą były nawet ładne, ale jej tego nie powiem. W tym momencie poczułam pieczący policzek. Ona mnie uderzyła.

-Uu, boli cię?- zaśmiała się, a ja tylko się uśmiechnęłam, na co popatrzyła na mnie zdezorientowana. Zacisnęłam pięść, która po chwili wylądowała na jej nosie.

Potem wszystko się szybko potoczyło, zaczęłyśmy się bić i żadna z nas nie dawała za wygraną. Wokół nas zebrała się ogromna publiczność, a co chwilę padały dopingi dla każdej z nas albo teksty typu "Gorące". Pierdolone zboczeńce.

Kiedy siedziałam na niej, obijając jej twarz pięściami, jakaś siła wyższa podniosła mnie do góry. Szarpałam się, ale ten ktoś wyszedł ze mną na zewnątrz.

-Oszalałaś?!- usłyszałam znajomy głos Camcam'a. Poczułam jak krew spływa z mojego nosa, więc wytarłam ją wierzchem ręki, prawdopodobnie bardziej rozmazując. Wierzgałam się w jej kierunku by dalej ją bić.

-Nazwała mnie idiotką!- broniłam się, a on pokręcił głową zrezygnowany. Znam go najdłużej z naszej paczki, bo od ostatniej klasy liceum i razem dostaliśmy się na uczelnię.

-To nie znaczy, że masz się na nią rzucić.- krzyknął, na co posłałam mu srogie spojrzenie.

-Jebła mi z liścia.- warknęłam, na co spojrzał na mnie zdziwiony. No tak, to ja zawsze zaczynałam swoje bójki.

-Dobrze jej zajebałaś, a teraz spierdalamy stąd, zanim pozna Twoje nazwisko, Shelvin!- pisnął i pobiegł do pierwszej, lepszej taksówki. Niechętnie ruszyłam za nim, kiedy przypomniałam sobie, że mój telefon i kasa jest w staniku i nie zostawiłam nic w klubie.

Wsiadłam do czarnego pojazdu i podałam adres mojego apartamentu. Gdy byliśmy w mieszkaniu od razu poszłam do łazienki, gdzie ściągnęłam niewygodną sukienkę. Letni prysznic dobrze mi zrobił, ale co chwilę syczałam z bólu.

Po kąpieli wytarłam się ręcznikiem i przyjrzałam się sobie w lustrze. Mokre, brązowe włosy spięłam w kucyk i zmyłam resztki makijażu. Zauważyłam, że miałam opuchnięty policzek i nos, a na dodatek rozciętą wargę zaraz przy miejscu kolczyka.

-Suka.- warknęłam, ubierając szlafrok.- Śpisz w gościnnym.- powiedziałam przyjacieliwi, a ten fuknął coś i poszedł pod prysznic. Przebrałam się w moją ulubioną piżamę myszki miki, którą dostałam od brata na moje osiemnaste urodziny.

Może byłoby to dziecinne, gdyby bajkowa postać nie trzymała ręce wibratora i kajdanek. Tak, mój starszy brat to kretyn, ale bardzo za nim tęsknię. Wyjechał do Manchesteru zajmować się częścią firmy ojca. Ja za kilka miesięcy mam przejąć jego obowiązki tutaj, w Londynie.

Położyłam się, a sen nadszedł szybko i zanim się nie obejrzałam, wpadłam w krainę Morfeusza.

Bad Friends ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz