Rozdział XI

199 18 1
                                    

Złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął gdzieś w las, biorąc uprzednio czerwony koc. Szliśmy cały czas w ciszy, Tehyng szedł na ślepo przez las a ja roglądałam się na boki podziwiając prześliczny widok lasu w chwili zmierzchu. Po paru krokach Taehyng nagle się  zatrzymał, rozglądając się na wszystkie strony.

- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona

- Chyba się zgubiliśmy... - złapał się za kark.

Po jego słowach poczułam jak ogarnia mnie złość.

- Ty sobie chyba ze mnie żartujesz?! - byłam zła niedość, że tylko on zna ten las i nagle nie wie gdzie jesteśmy to do tego zaczynało się ściemniać coraz bardziej.

Zaczęłam się rozglądać, jednak nie za wiele było widać. Wyjęłam telefon i tak jak przypuszczałam nie było ani jednej kresko zasięgu. Zrezygnowana usiadłam na jakimś kamieniu, miałam wielką ochotę wrzeszczeć gdy usłyszałam śmiech chłopaka.

- Przepraszam już nie mogę! - wybuchnął śmiechem.

I kropla przelała misę. Jak ja chciałam go w tamtym momencie złapać za tą jego długą szyję i go udusić. Każdy by mi przyznał rację, że to była zbrodnia w afekcie.

- Czy Ciebie już do końca pojebało?! To nie jest zabawne! - wydarłam się i miałam zamiar się wrócić jednaknie miałam pojęcia jak .

- Przepraszam już nie będę, słowo harcerza -ułożył dłonie do przysięgi na co ja wywróciłam oczami.

- No chodź pokażę Ci coś, nie będziesz żałowała - zrobił smutną minę.

Wyglądał słodko.... Chwila nie nie nie on wcale nie jest słodki on jest samolubny i wredny.

- No dobra - westchnęłam.

Chłopak uśmiechnął się, pokazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby.

*******

- To już niedaleko - złapał mnie za rękę.

Szliśmy przez kilkanaście metrów a Tae zakrył mi oczy jakąś durnowatą przepaską. Przecież i tak było ciemno więc nie za bardzo rozumiałam jego postępowanie, jednak nie chciałam znów się kłócić i przystałam na jego prośbę.

- Jesteśmy na miejscu! - odsłonił mi oczy.

Moim oczom ukazała się przepiękna łąka wokoło  porośnięta fioletowymi irysami, które muskało światło księżyca. Cykady grały swoją melodię, ogłuszając swpoim pięknem.

- Ale tu jest ślicznie... - rozglądałam się, nie mogąc się napatrzeć. 

- Chodź usiądziemy - rozłożył koc.

Siedzieliśmy w tym pięknym miejscu dobre 2 godziny, cały czas się śmialiśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się sporo o nim, a on o mnie. W tamtej chwili to był zupełnie inny chłopak niż ten, którego  poznałam w pierwszych dniach szkoły.

Tae pov.

Sądzę, że mam coraz lepszy kontakt z Hyuną, chociaż nadaldo końca się do mnie nie przekonała. Na ognisku byłem cholernie o nią zazdrosny. Cały czas siedziała z chłopakami, a ja musiałem się użerać z Taeyeon. Ubzdurało sie jej, że jesteśmy razem.

Zaprowadziłem Hyunę w moje ulubione miejsce miałem nadzieję, że się jej spodoba i miałem rację. Leżeliśmy wpatrując się w gwieździste niebo. Sprawdziłem godzinę była 23:32, usłyszałem jakiś szelest niedaleko nas, poderwałem się szybko i rozejrzałem się jednak było zbyt ciemno aby cokolwiek zobaczyć.

- Hyuna musimy się.... - nie dokończyłem, ponieważ ujrzałem najsłodszy widok na całym świecie.

Hyuna spała, miała lekko uchylone usta, po których spływała stróżka śliny.  Nie miałem serca jej budzić więc ostrożnie wziąłem moją księżniczkę na ręce. Ona jest taka delikatna, piękna i zarazem nie uchwytna, niczym motylek.

Przeszedłem ostrożnie przez las . Otworzyłem drzwi od samochodu, delikatnie ją posadziłem i zapiąłem pasami. Na drodze nie było ruchu więc przyspieszyłem, przez chwilę miałem taką myśl żeby zabrać Hyunę do siebie, jednak po przemyśleniu za i przeciw zrezygnowałem z tego pomysłu. Po 40 minutach byliśmy już pod jej domem.

- Hyuna wstawaj - szepnąłem jej na ucho i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem.

Hyuna pov.

Obudził mnie głos Tae, przeciągnęłam się ale od razu tego pożałowałam, czując ból rozchodzący się po mojej czaszce.

- Boże Hyuna nic ci nie jest?! - spojrzał się na mnie najwidoczniej wystraszony.

- Spokojnie jestem cała. Gdzie jesteśmy?- złapałam się za bolące miejsce.

- Pod twoim domem - uśmiechnął się.

Wysiedliśmy. Oczywiście odprowadził mnie pod same drzwi, pomimo mojego protestowania.

- Dzięki i przepraszam za to, że na ciebie nawrzeszczałam - było mi trochę głupio.

- Nie masz mnie za co przepraszać. Dziękuję za dzisiaj - nachylił się nade mną, chyba chciał mnie pocałować.

- Do jutra - rzuciłam i szybko zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam nie zbyt zadowolonego Tae, kopnął jeszcze w drzewo i pojechał. Uśmiechnęłam się i poszłam do siebie.

Byłam wykończona więc bezpośrednio poszłam do łazieńki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam gorącą wodę, lubię uczucie gdy woda parzy lekko moją skórę. Włosy umyłam kokosowym szamponem a ciało karmelowym żelem. Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Wytarłam ciało oraz włosy i przebrałam się. Poszłam od razu do łóżka z zamiarem zaśnięcia, jednak mój telefon postanowił się zbuntować, nie dawał mi spokoju co chwila przychodziło jakieś powiadomienie. Miałam dużo sms'ów głównie od Kiko i Jennie. Postanowiłam napisać do Tae.

Do Tae

Aż tak bardzo nie lubisz drzew?

Od Tae

Nie mam pojęcia o co ci chodzi 😂

Do Tae

Mhm...

Od Tae

Przeproszę je gdy będę u ciebie następnym razem

Do Tae

Nie wiem czy będzie taka okazja

Od Tae

Będzie i to jeszcze prędzej niż Ci się wydaje😏

Do Tae

Jesteś już w domu ?

Od Tae

Tak już dawno.

Do Tae

Jeszcze raz dzięki za dzisiaj😀

Od Tae

To ja ci dziękuję. A teraz idź już spać bo jest późno, a jutro szkoła

Do Tae

Ale ty marudzisz... Tak jak moja mama

Od Tae

Wcale nie! Po prostu nie chcę abyś była nieprzytomna w szkole

Do Tae

Dobra, dobra... Dobranoc

Od Tae

Dobranoc😘

Połączyłam telefon pod ładowarkę i ustawiłam budzik, odłożyłam telefon na szafkę i zgasiłam światło. Położyłam się i po chwili odpłynęłam do krainy snów, śniąc o irysowej łące wypełnionej muzyką cykad.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 22, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Butterfly |BTS| Where stories live. Discover now