Rozdział V (Taeś?)

233 25 2
                                    


Zbiegłam po schodach i wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie mama.

- Hyuna pomóż mi z torbami - powiedziała, podając mi dwie dość masywne torby. Spojrzałam do bagażnika gdzie było jeszcze 5 takich samych toreb.

- Cały supermarket wykupiłaś - zaśmiałam się a ona spojrzała na mnie z ironią.

- Dobra, dobra już idę... - zaniosłam zakupy i położyłam w kuchni. Wróciłam się jeszcze po pozostałe torby, które ustawiłam na stole.

- Po co tyle nakupowałaś?- zapytałam, zaglądając do każdej torby z osobna.

- Aaa... Zapomniałam ci powiedzieć, że jutro o 19 przychodzi do nas szef taty wraz z rodziną na kolację - rzuciła, rozpakowywując zakupy.

- Mhm. Mamo bo ja ci nie zdążyłam powiedzieć ale umówiłam się do kina z przyjaciółmi i nie wiem czy się wyrobię... - nie przejmowałam się tym czy mi pozwoli bo i tak pójdę.

- Dobrze, tylko skarbie proszę nie spóźnij się bo ta kolacja jest dla nas bardzo ważna - pokiwałam głową.

- Spoko, postaram się - podeszłam do mamy i pomogłam jej.
Gdy skończyłyśmy była 22:13.

- Zrobić ci cherbaty?-zaproponowała.

- Ta popro... - nie dokończyłam.

- Zieloną z sokiem malinowym, wiem jaką cherbatę pije moja córeczka - uśmiechnęłam się. Nalała wody do kubków, podała mi jeden z nich i usiadła koło mnie.

- No to opowiadaj co tam u ciebie? Poznałaś kogoś fajnego? - zdziwiłam się tym pytaniem i to bardzo. Mama nie rozmawiała ze mna za czesto. Znaczy jak tylko miała czas to chciała się dowiedzieć o wszystkim. Ale to było w podstawówce. Jak byłam coraz starsza nie chciałam z nikim rozmawiać na żaden temat. Po prostu nie widziałam potrzeby w tym.

- Chyba zaprzyjaźniłam się z Niko i Jennie, nie wiem dlaczego ale czuję jakbym znała ich od zawsze -  upiłam łyk cherbaty.

- To cudownie a opowiesz mi coś o nich więcej?

- Pewnie - zaczęłam opowiadać.

Gadałyśmy chyba z dwie godziny. O wszystkim i o niczym. Znowu poczułam się jakbym miała 9 lat. Chyba mi tego brakowało. Ostatnimi czasy nie rozmawiałyśmy ze sobą prawie w ogóle nie licząc przywitań i odpowiedzi na pytanie jak się czuję. Rozmowę przerwało nam skrzypienie drzwi.

- Cześć, nie przeszkadzam? - zza ściany wyłonił się tata z szerokim uśmiechem.

- Nie no co ty - powiedziała mama. Tata wszedł i pocałował mamę w policzek a mnie w czoło.

- Tato - wytarłam czoło i spojrzałam na niego z wyrzutem.

- No co? Zawsze będziesz moją małą dziewczynką - poczochrał mnie po głowie.
Spojrzałam na zegar 00:33.

- Dobra ja idę do siebie a wy sobie pogadajcie - wstałam od stołu i poszłam w stronę schodów.

- Dobranoc - powiedzieli jednocześnie rodzice.

- Dobranoc - krzyknęłam z góry i weszłam do pokoju. Szybko zabrałam piżamę i poszłam się umyć.

Gdy już skończyłam wyszłam i zgasiłam światło. Położyłam się na łóżku i przykryłam szczelnie kołdrą. Jednak jak na złość nie mogłam zasnąć. Podniosłam się z łóżka jednak  po chwili znowu opadłam na jasną pościel. Trochę zakręciło mi się w głowie. Zakryłam twarz swoimi dłońmi nie nie ruszając się przez kilka sekund. Westchnęłam i oparłam się o wezgłowie łóżka. Popatrzyłam w okno w moim pokoju. Widzę jedynie wiele gwiazd w towarzystwie nadzwyczaj jasnego księżyca. Chciałabym być taka spokojna jak była ta noc. I piękna. Zapomniałam kiedy moje życie było tak spokojne jak te, które teraz widzę.

Obudziłam się około 7. Wzięłam telefon. 4 nieodebrane połączenia. Wszystkie od Niko. Nie chciało mi się gadać więc napisałam.

Do Nikuś 😘
Hej co chciałeś?

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czekałam chyba z 6 minut i nic. Odłożyłam telefon spowrotem na biurko i przetarłam zmęczoną twarz dłońmi. Zwlokłam się z łóżka i poszłam wsiąść prysznic. Ubrałam się, spakowałam do plecaka aparat, słuchawki i zbiegłam na dół.

W kuchni mama gotowała jakieś potrawy, nie wiem jakie ale zapach był cudny.

- Cześć, co tam pichcisz? - zapytałam wyjmując mleko z lodówki.

- Przecież wiesz, że dzisiaj jest ważna kolacja - nawet na mnie nie spojrzała.

W ciszy zjadłam swoje płatki owsiane z malinami. Gdy skończyłam postawiłam miskę koło innych brudnych naczyń. Zabrałam swój plecak, założyłam swoje ulubione czarne trampki i zaraz nie było po mnie śladu. Spacerowałam poboczem miasta. Zawsze lubiłam spacerować po piaszczystych plażach Pusan i słuchać muzyki. Chociaż nie ma co Pusan porównywać do stolicy, jednak do mojego starego miasta miałam sentyment. Robiłam zdjęcia. Lustrowałam każdy kwiat i źdźbło trawy. Niczym zaczarowana robiłam kolejne niezłe zdjęcia.

Dobra jest 12:51, mam jeszcze sporo czasu – powiedziałam pod nosem, wzięłam słuchawki i słuchałam muzyki.

Czas bardzo szybko mi minął. Wzięłam czarną bluzę i wyszłam z domu. Przeszłam przez las prawie biegnąc, ponieważ zbyt późno wyszłam. Na miejscu czekała na mnie Jennie wraz z Niko.

– Cześć, sory za spóźnienie – wydyszałam.

– Spoko nic się nie stało – uśmiechnęła się szeroko Jenny.

– Nie no, najwyższej spóźnimy się na autobus – powiedział sarkastycznie Niko.

– Maruda – powiedziałyśmy równo z Jennie. Poszliśmy na przystanek autobusowy.

– Następny autobus jest za 8 minut – sprawdził Niko. Czas minął nam na wygłupach. W końcu przyjechał autobus, weszliśmy i od razu zajęliśmy miejsca. Pierwszy raz od dawna czułam się tak dobrze. Może ta przeprowadzka nie była taka zła....

Butterfly |BTS| Where stories live. Discover now