Lilly P.O.V.
22. 06. 2008r. (Lilly 12 lat, Austin 15 lat),,- Wypierdalajcie, małe gówniarze!- wrzasnął ojciec łapiąc bardzo mocno mnie i Austin'a za ręce i dosłownie wyrzucił za drzwi naszego domu.- I żebym was tu więcej nie widział! Wreszcie będzie cisza, spokój no i pieniądze...- wrzasnął i zatrzasnął przed nami drzwi.
- Trzeba tylko zabrać kasę Alice z jej konta i jesteśmy wolni!- usłyszałam szczęśliwy głos mamy, który dochodził z wnętrza nasze... Domu?Przez chwile leżeliśmy bez słowa na wycieraczce stającej przy mieszkaniu, łzy cisnęły mi się do oczu.
- Chodź idziemy...- wyszeptał załamanym głosem Austin. Spojrzałam na niego i bez słowa wstałam.
Wyszliśmy z naszego bloku i ruszyliśmy w stronę ulicy. Byłam cały czas cicho, dosłownie bałam się cokolwiek powiedzieć. Nie docierały do mnie żadne dźwięki, nie słyszałam nic, lecz wszytko widziałam i czułam. Czułam ten straszny ból w klatce piersiowej i widziałam przejeżdzające samochody. ALE NIC, A NIC NIE SŁYSZAŁAM.
Mój, dzielny braciszek podszedł do jakiegoś starszego pana i właśnie rozmawia z kimś przez telefon nieznajomego. Podeszłam do niego i... Nagle wszystkie dźwięki wróciły. Szum aut, rozmawiających ze sobą ludzi i mój, ciężki, głośny oddech. Zamknęłam na chwile oczy, aby się uspokoić i wyciszyć.
- Ciotka Alice przyjedzie po nas za dwie minut.- poczułam uścisk na ramieniu i usłyszałam beznamiętny głos Austin'a, mówiąca to miał łzy w oczach.
- Oookej...- odpowiedziałam łamiącym się głosem, po czym wzięłam głęboki oddech.Mój brat przytulił mnie i zaczął głaskać po głowie, wiedział, że to mnie uspokaja. Niestety, nie tym razem... Nie pomogło.
W tym czasie, kiedy my czekaliśmy myślałam o rodzicach? Po co to wszystko, dlaczego? Przed tym wydarzeniem wydawało mi się, że jesteśmy w miarę szczęśliwą rodziną. Oczywiście były kłótnie, bicie, ale tylko czasami i w ramach kary, kiedy przeskrobaliśmy coś grubszego.
- Dzieci kochane, co się stało?- krzyczała biegnąc do nas ciocia Alice.
- Błagam zabierz nas stąd!- powiedział mój, kochany braciszek..."- Lilly, co się stało?! Czemu krzyczałaś?!- powiedział Austin szarpiąc moje ramie, siedział na rogu mojego łóżka.
Spojrzałam na niego i poczułam, że moje policzki są całe mokre od łez. Pisnęłam tylko i dosłownie rzuciłam się na niego. Wtuliłam się w jego umięśnione, pachnące kąpielą ciało, a głowę schowałam w załamaniu jego szyi i zaczęłam przeraźliwie głośno łkać.
- Dzieci, co się stało?- spytała zasypanym głosem ciocia, która dopiero co stanęła w drzwiach mojego pokoju. Przetarła lekko podkrążone oczy.
- Nie wiem, ciociu. Lilka krzyczała, a teraz płacze.- powiedział blondasek, spojrzałam na nią porozumiewawczo.
- Zostaw nas same, Austin.- odpowiedziała spokojnie i położyła się obok, mnie na moim łóżku, kiedy nastolatek postanowił wyjść.[Często, gdy miałam problem przychodziłam z nim do cioci, często siedziałyśmy długimi godzinami gadając oraz rozwiązując go. Znając życie pomyślała, że to taki dzień i potrzebuje pomocy.]
- Co się stało?- zapytała spokojnie po chwili, a następnie ziewnęła. Rozumiem ją, ma prawo być zmęczona, kiedy ktoś budzi ją w środku nocy...
- Śniło mi się czasy, kiedy rodzice wywalili nas z domu i zabrali kasę tylko dla siebie.- powiedziałam szczerze.
- Lilly, to było pięć lat temu... Jutro zaczynamy, wszyscy, nowy rozdział w naszym życiu. Pamiętasz? Nowy dom, restauracja po babci. Nie pozwól, aby kilka lat walki z depresją... Aby ona mogła wrócić, dobrze?- usłyszałam jej ciepły głos składający nie całkiem logiczne zdania, przez który od razu się uspokoiłam.
- Masz rację, ciociu. Dziękuje! A teraz chodźmy spać jutro czeka nas długi lot.- powiedziałam już w miarę uspokojona i przytuliłam zaspaną Alice.Tak, Lilly to ten czas. Wreszcie się stąd wydostaniesz, uwolnisz się od tych ludzi, od wszystkich przykrych wspomnień, od tych miejsc. Od szkoły i tych potworów!
Jeżeli przeżyje lot to będzie jeden z lepszych dni w moim życiu. Wspominałam już, że panicznie boje się samolotów? Nie, to właśnie ten moment. Strasznie boje się latać samolotami!
Kobieta po niedługim czasie pocałowała mnie w czubek głowy, jak to robiła kiedyś, abym miała cudowne sny i poszła do swojej sypialni. Zasnęłam dosyć szybko...
CZYTASZ
Friends or Lovers?
RomanceDRUGA CZĘŚĆ "ENEMIES OR LOVERS?" Chyba każdy z nas ma swoje problemy. Ty też je masz, prawda? Bywają takie, z którymi uporamy się stosunkowo szybko, ale zdążają się takie, które doprowadzą niektórych do śmierci, samobójstwa, depresji, cięcia się i w...