- Merlin, rudzielec się obudził. - poinformował mnie opierając się plecami o jedną z belek.

Świetnie, na to właśnie czekałam. Żołnierze nadal się nie pojawili, ale jestem pewna, że za jakieś pół godziny powinni tu dotrzeć, a wtedy rozpocznie się bitwa, którą z pewnością wygram ja. Niestety nie wiem ile oddziałów wzięli ze sobą. Kto wie? Może nawet cały korpus. Podeszłam do Rossel i zaczęłam się jej przyglądać. Do jakich czynów doprowadza mnie ten brak mocy... 

- Gdzie ja jestem? - zapytała pól-przytomnym głosem.

Kucnęłam tak aby nasze oczy były na tym samym poziomie. Przyglądała mi się tak przez parę sekund, póki nie doszła do siebie i zaczęła sobie przypominać, co tu w ogóle się wydarzyło. 

- To ty! Czego ode mnie chcesz?! - zaczęła krzyczeć.

- Spokojnie, dojdziemy jakoś do porozumienia. Póki co nic ci nie zrobię. 

Wstałam i przyglądałam się jej z góry. Czułam na sobie wzrok Carey'a, co lekko mnie denerwowało. Aby pozbyć się tego dziwnego uczucia, kazałam mu stać na czatach, aby sprawdzić czy nic się do nas nie zbliża. 

- No, więc. Może już się domyślasz o co chodzi? - zaczęłam dyskusję. 

- Wiem tylko, że chcesz coś od Magdy. Nie pozwolę ci nic jej zrobić! 

- No tak, ale wiesz może po co mi jest potrzebna? - znów kucnęłam. 

Rossel pokręciła stanowczo głową wyrażając to, że nic o tym nie wie. Postanowiłam trochę jej to uświadomić. 

- Widzisz, dzięki pewnym źródłom informacji wiem co nie co o przeszłości twojej jak i Dabrowskiej. Wiem, że żyła poza murami w tajemniczej wiosce chronionej przez pewną aurę. Jednak potem pojawił się naprawdę niebezpieczny tytan, który przebił się przez aurę i zabił jej rodzinę. Od tamtego czasu żywi gigantyczną urazę do tych stworzeń. Jest też zamknięta na innych ludzi. Taką nienawiścią żywię się ja, dostarcza mi ona moc. Ta, którą wydobędę od twojej przyjaciółki da mi jej mnóstwo. Dzięki temu spełnię swoje marzenie. 

- Jaki jest haczyk? - zapytała ze złością w oczach.

- Haczyk jest taki, że Dabrowska straci swoją nienawiść. Tobie zostawiam przemyślenie czy to dobre czy złe. - po tym wstałam i znów zabrałam się za swoją lekturę. 

Julie P.O.V

Nie wiem co o tym myśleć. Straci swoją nienawiść. To dobrze czy źle? W zasadzie gdyby pomyśleć, dzięki tej nienawiści wstąpiła do zwiadowców i dąży do tego by po ziemi nie chodził już żaden tytan. Ta nienawiść jest jej sensem życia. Więc gdyby ją straciła... Nie wiedziałaby, co ze sobą zrobić. Nie miałaby po co żyć. Przestałaby być sobą, a może i popełniłaby samobójstwo. Czyli wszystko jasne. Nie mogę do tego doprowadzić. Muszę ją chronić! Pytanie tylko, co zrobić by uratować też siebie. Ta cała Merlin ma dużo mocy, którą może kontrolować tytanów. Wiem, że prędzej czy później po mnie przyjadą, jednak wtedy rozpęta się bitwa. Bitwa, w której Merlin może schwytać Magdę, gdy ta będzie zajęta. Jeśli chcę jakoś tego uniknąć, muszę działać. A żeby działać, muszę myśleć. Dlatego postanowiłam, że spróbuję rozwiązać to pokojowo. 

- Merlin, tak? Mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam spokojnie.

Dziewczyna wstała kładąc książkę na półce obok i podeszła do mnie. Uznałam, że jest zainteresowana, więc nie czekając na żadną odpowiedź z jej strony, zaczęłam dalej mówić.

- Skoro robisz to dla marzenia, to jak bardzo jest złe to marzenie skoro to wszystko jest ci potrzebne? 

Merlin przez chwilę nie odpowiadała, mogłam się tylko domyślać, że się zastanawiała, czy mi mówić czy nie. W końcu zdecydowała się coś powiedzieć.

Attack on Titan | HopeМесто, где живут истории. Откройте их для себя