Rozdział 22 - Mam złe przeczucia...

338 37 26
                                    

- Oj przestań! - roześmiała się Anka, ciągnąc Nikolę w stronę lasu. Strażniczka opierała się lekko, bo z opowiadań, które wcześniej słyszała, nie wolno było herosom wchodzić do lasu.

Co i tak połowa obozowiczów oczywiście ignorowała. No bo czy istnieje wspanialsza śmierć niż bycie rozerwanym na strzępy przez potwory? Dla niektórych widocznie nie. Wilk podczas drogi zdążyła przyuważyć dwójkę herosów i jednego samego krążących w poszukiwaniu wyzwań.

- Anka, to nie jest najlepszy pomysł, żeby się tu tak szwendać... tu są potwory - argumentowała kolorowowłosa, rozglądając się niepewnie

- Dlatego nie powinnaś robić scen w środku lasu, tylko iść ze mną, żeby się stąd szybko wydostać - heroska pokazała jej język i pociągnęła mocniej, przyśpieszając. Ta dziewczyna większość słów potrafiła obrócić na swoją korzyść.

Nagle Polka zatrzymała się przed ogromną skałą z wapienia. Elsa przyjrzała się jej sceptycznie.

- Przyprowadziłaś mnie tu po to, żebym zobaczyła jakąś skałę? - westchnęła, kręcąc głową. Jednak blondynka zaklaskała podekscytowana w dłonie i zbliżyła się do kamienia. Zapukała w niego rytmicznie.

Strażniczka z zaskoczeniem zdała sobie sprawę, że wie co oznacza to stukanie. Widocznie jej zdolności językowe obejmowały też alfabet Morse'a.

- Bóg Leo? - spytała zdziwiona.

- Cichaj, to on wymyślił to hasło - towarzyszka machnęła na nią ręką. Dziewczyna była tak podekscytowana, że Frozenchild dziwiła się, iż jeszcze nie zaczęła podskakiwać jak mała piłeczka. W tym momencie była tak bardzo podobna do Anna, że zakuło ją to w serce.

"Zapomnij o tym. Po prostu zapomnij. I tak już nigdy jej nie zobaczysz", pomyślała. Cokolwiek by się nie działo, nie miała zamiaru wracać do Arendell.

Nagle w kamieniu pojawiła się sylwetka ogromnych drzwi, których skrzydła rozwarły się powoli. Za nimi stał Latynos, którego Nikola spotkała podczas jednego ze swoich napadów paniki.

- Witam drogie panie w Bunkrze dziewiątym - wyszczerzył się chłopak.

- No chodź! - zawołała Anka, wciągając ją do wnętrza. Tam Strażniczka nie zdołała powstrzymać pełnego zachwytu "łał" na widok tego co tam się znajdowało. Był to ogromniasty warsztat, pełen narzędzi, różnorakich planów, schematów, broni i map.

- To wygląda jak jakieś centrum dowodzenia... - stwierdziła wciąż nieco oszołomiona. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Od razu przyszło jej na myśl, że North zzieleniałby z zazdrości na widok owego Bunkra, ale zaraz odepchnęła to od siebie. Mikołaj nie jest już dla niej ważny. Ani jakiekolwiek inny Strażnik. To tylko przeszłość.

- Loca, mam dla ciebie niespodziankę - brązowowłosy zatarł ręce w uciesze. Wyciągnął ze swojego pasa wisiorek z zawieszką w kształcie sowy.

- Dzięki! Uwielbiam takie sówki - ucieszyła się Polka, wyciągając do niego rękę. Jednak w tej samej sekundzie, w której jej palce zetknęły się z biżuterią, nad jej głową zajaśniał symbol bogini mądrości - głowa sowy.

- Witaj w Obozie Herosów, córko Ateny - uśmiech Latynosa stał się jeszcze szerszy, choć wydawało się to niemożliwe.

- Jak ty to... - zszokowana Polka urwała wpół zdania.

- Ma się swoje sposoby, Loca - syn Hefajstosa poruszył zabawnie brwiami, wywołując u dziewczyny napad śmiechu. Blondynka w przypływie emocji objęła chłopaka, omal nie łamiąc mu żeber - Dusisz - stęknął brązowowłosy. Nowouznana córka Ateny błyskawicznie od niego odskoczyła, chowając ręce za plecami - A ty, Nik? Gotowa poznać swojego boskiego rodzica? - Wilk z trudem powstrzymała się od panicznego krzyku. Nie miała pojęcia jak działał ten wisior, ale nie chciała zwracać na siebie uwagi bogów. Szczególnie, że Anka ostrzegała ją, iż ci jej poszukują.

Why did you do this?«zawieszone na wieki»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz