Rozdział 12 - To postacie z bajek?!

449 53 3
                                    

 - Wzięłaś ten blok i kredki? - Rita westchnęła i przewróciła oczami, po czym pokazała owe przedmioty w swoich rękach - Nie wzdychaj tak. Musimy sprawdzić jak reaguje na poszczególne elementy Obozu, żebyśmy wiedzieli nad czym pracować - Córka Hebe na te słowa wyrzuciła ręce w górę w niemym geście "No przecież wiem!". Ewentualnie wołała o pomstę do nieba - Nie jęcz tak. I tak byś poszła, nawet jakbym cię nie prosiła. - Czarnooka zacisnęła lekko usta i wskazała obiema rękami na idącą obok nich Elsę, która szkicowała coś ołówkiem. Strażniczka w ogóle nie zwracała uwagi na to co się dzieje. Mel już nic nie powiedziała tylko zaprowadziła je przed zbrojownię - Nikola, co ci się z tym kojarzy?

Wybranka księżyca jak na komendę przewróciła kartkę i w niezwykłym tempie zaczęła pokrywać białe tło kolorami. Melanie przyglądała się jej uważnie, analizując każdy jej gest. Elsa używała tylko odcieni niebieskiego, szarości, czerni, bieli i jasnego beżu.

Większość kartki pokryła szarym, a pozostałą część błękitem i beżem. Wzięła do ręki czarną kredkę i zaczęła coś nią szkicować. Bezładne plamy nagle nabrały sensu. Była to dziewczyna - wyglądała jak Nikola, ale miała inny kolor oczu, włosów, była blada... Córka Ateny z podziwem patrzyła jak w ciągu kilku minut Strażniczka stworzyła tak niezwykle realistyczny obraz.

Była pod tym względem utalentowana. Kobieta z rysunku wręcz promieniała zdecydowaniem i zacięciem. W smukłej dłoni miała miecz wykonany z kryształu bądź lodu, który przeszywał dziwnego stwora... wyglądał jak koń, który właśnie się rozpadał od miejsca, w którym jego ciało stykało się z ostrzem.

Mel zmarszczyła brwi. Nie rozumiała dlaczego dziewczyna nie rysuje siebie tylko innych. Kobieta z rysuku wygląda jak jej kopia i to dosłownie, ale... Nikola ma złote oczy i brązowe włosa, a jej pobladła skóra nadal nosi ślady opalenizny. I coś jej się w tym nie zgadzało, bardzo nie zgadzało...

***

Melanie spędziła już którąś z kolei godzinę przy książkach. Wcześniej jeszcze wyprosiła od Chejrona możliwość posiedzenia chwilę przy komputerze, jednak nie mogła znaleźć tego, czego szukała.

Nicole była siostrą królowej, a więc jej nazwisko musiało gdzieś się pojawić, ale córka Ateny nawet nie potrafiła namierzyć tej władczyni. To było conajmniej dezorientujące. Na świecie pozostało jeszcze trochę monarchii, jednak większość albo nie posiadała koron, albo wygląd kobiet nie pasował.

- Tęskniłaś, Sowiogłowa? - Mel podskoczyła na krześle, słysząc znikąd szept przy uchu. Odwróciła się i jej wzrok padł na zwijającego się ze śmiechu Valdeza. Tak, ten syn Hefajstosa nadzwyczaj uwielbiał żartować z ludzi.

- Mniej niż się spodziewałam - burknęła. Latynos zajrzał jej przez ramię.

- Ty, skąd ty masz takie realistyczne rysunki Jacka i Anny? - córka Ateny obróciła gwałtownie głowę na te słowa, o mały włos nie nokautując go.

- Wiesz kto to jest?! - wykrzyknęła zaskoczona. Ona się męczy nad tym od kilku godzin, a on to tak po prostu wie?

- Czy wy w ogóle bajek nie oglądacie? - uniósł brwi Leo - No jak można tego nie znać! Ja musiałem nie raz to obejrzeć w zastępczych rodzinach z młodszymi dzieciakami. Przecież to Jack Mróz ze Strażników Marzeń, a to Anna z Krainy Lodu - wskazał na odpowiednie szkice - O! A ta tutaj to Elsa! - dźgnął palcem obrazek białowłosej dziewczyny - Nie no, Riley byłaby wniebowzięta, gdyby miała takie rysunki...

- To postacie z bajek?!

- No przecież mówię - chłopak przewrócił oczami - Ankę pamiętam najlepiej, bo Rayli zmusiła mnie do przebrania się za nią. No i szalała na punkcie tego ducha zimy. A czemu tak właściwie ich szukasz?

- Nicole ciągle rysuje te postacie. Ale byłam pewna, że to prawdziwi ludzie - zasępiła się córka Ateny. Przywykła do łatwych zagadek, do sytuacji, które potrafiła rozwiązać w kilka minut, do ludzi, na których wystarczyłoby, żeby spojrzała i już znała większość faktów z ich życia. Może traciła tą umiejętność?

Na próbę spojrzała na Valdeza. Jej umysł odruchowo już zaczął analizować jego wizerunek. Praworęczny, pracujący fizycznie o czym świadczyły niewielkie odciski na jego rękach, wiecznie pobrudzone dłonie natomiast uściślały, że to mechanik, zajmuje się robotyką i konstruowaniem, bystre spojrzenie zdradzało, iż jest bardzo energiczny. Wiecznie uśmiechnięty, ale Mel już dawno zorientowała się, że to jego sposób na krycie smutku. W jego palcach niemal zawsze znajdowały się jakieś drobne części mechaniki, z których tworzył i rozkładał odruchowo proste maszyny. Był to jeden z oczywistrzych cech charakterystycznych dzieci Hefajstosa. Lewą ręką poruszał nieco mniej, oberwał w nią czymś, prawdopodobnie jakiś automaton wybuchł, o czym świadczyła także nastroszona bardziej niż zwykle brązowa czupryna i resztki sadzy na granicy włosów. W bluzce miał kilka wypalonych dziur, najpewniej znów był czymś na tyle podekscytowany, by zapłonąć. Tak, ta jego umiejętność samozapłonu bywała irytująca, na przykład kiedy przypadkowo spalił sobie spodnie na arenie, ale i pożyteczna. Kiedy do Obozu dostawał się jakiś ziejący ogniem potwór, chłopak mógł odwrócić jego uwagę nie martwiąc się, że zostanie spalony.

Nie, jej umiejętności nadal działały równie sprawnie. To z tą dziewczyną musiało być coś nie tak. Uparcie wymykała się wszystkim wzorcom jakie znała Melanie.

- A czemu je rysuje? - zapytał Latynos

- No właśnie to próbuję ustalić! - wykrzyknęła zirytowana córka Ateny. Nienawidziła, gdy coś szło nie po jej myśli, szczególnie coś takiego. Ze względu na dar analizy, jaki odziedziczyła po matce, powinien rozwiązać ten problem w kilka sekund. Udało się jej określić bez znacznego problemu na jaką przypadłość cierpi złotooka, ale ona sama... to była zagadka dla Mel. I dziewczyna nie zamierzała się poddać dopóki jej nie rozwiąże. Dowie się kim była ta Nikole.

***

"Tu możesz zacząć nowe życie"

Może to byłą jej szansa na spokój? Przestać rozpamiętywać przeszłość i powoli o wszystkiem zapomnieć... Przecież może to zrobić. Wystarczy, że zintegruje się z tutejszym społeczeństwem, tak jak wtedy po ożyciu wmieszała się w ludzi. Czuła wyrażnie, iż to nie jest ten sam świat, a może i nawet wymiar. Ci obozowicze mówili o bogach, a miała pewność, że żaden nie istnieje tam, gdzie żyła wcześniej. Starała się jak najuważniej słuchać Northa i dlatego wiedziała, iż tak było. Te drzwi zaprowadziły ją do innego wymiaru, do miejsca, w którym teoretycznie nie wolno było jej przebywać, jednak moc Księżyca tu nie sięgała. Tu mogła naprawdę zacząć od nowa.

Why did you do this?«zawieszone na wieki»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz