Rozdział 6 - Nie znowu...

703 73 20
                                    

 Dziewczyna właśnie rozczesywała swoje złote pukle, gdy z kąta jej ogromnego, pełnego obrazów i malowideł pokoju wyłonił się mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Blondynka otworzyła szeroko oczy z zaskoczenia. Jej palce mocniej zacisnęły się na fioletowej szczotce.

 - Po co przybyłeś? - spytała, w duchu gratulując sobie, że głos jej nie zadrżał.

 - Jesteś potrzebna w Bazie - oznajmił, rzucając jej jedną z kul Northa. Roszpunka odruchowo ją złapała, po czym zmierzyła ją wzrokiem, marszcząc brwi. Spojrzała pytająco na Mroka - Założyłem, że nie zgodzisz się na podróż cieniami, więc wziąłem ci inny środek transportu.

 - Trudno zaprzeczyć - mruknęła pod nosem - Co takiego się stało? - zapytała głośno

 - Jack jest prawie martwy, Elsa została uwięziona w pozytywce, a poza tym to wszyscy cali - odparł Pitch

 - Jack umiera?! - pisnęła spanikowana - Muszę się tam jak najszybciej dostać! - chciała już rzucić kulą, ale Mrok złapał ją za rękę.

 - On nie u-mie-ra - zaakcentował każdą sylabę. Dziewczyna spojrzała na niego nierozumiejącym wzrokiem. Mężczyzna puścił już jej dłoń. - On już właściwie nie żyje, ale nie może umrzeć dopóki Elsa jest uwięziona. On jest jedynym powodem, dla którego jeszcze nie rozbiłem tej przeklętej pozytywki.

 - Aha... - mruknęła - Ale i tak powinnam się tam szybko dostać. Baza Northa! - zawołała, ciskając śnieżną kulę. Tym razem Strażnik jej nie powstrzymał. Blondynka błyskawicznie wskoczyła w portal, na co Pitch zareagował westchnieniem. Księżniczka Korony miała według niego zdecydowanie zbyt dużo energii. Ze znudzoną miną przeszedł przez cień.

 Dziewczyna już tam była. Klęczała przy sofie, na której leżał Jack opleciony jej złocistymi włosami i śpiewała.

 - Ulecz każdą z ran

Odmień losu

Co stracone znajdź

I zwróć mi dawny skarb

Mój dawny skarb

 Białowłosy chłopak nawet nie drgnął, chociaż jego rany już całkiem się zasklepiły, a on sam wyglądał jak dawniej. Zdeterminowana księżniczka zaśpiewała jeszcze raz. I kolejny. Dopiero za trzecim razem Strażnik zaczął wykazywać jakieś akcje życiowe. Ciche sapnięcie uciekło z pomiędzy jego warg.

 Uradowana dziewczyna nie przerwała śpiewu, a wręcz włożyła w niego jeszcze więcej mocy. Jej głos nabrał pewności i siły. Strażnicy nagle odzyskali wigor, otaczając ową dwójkę półkolem. Nawet Mrok do nich podszedł.

 Przy dziesiątym powtórzeniu utworu powieki chłopaka zatrzepotały. Z trudem je otworzył i zaraz zamknął, oślepiony jasnym światłem. Jęknął cicho, zasłaniając ręką oczy. Roszpunka pisnęła z ekscytacji i przytuliła białowłosego. W niecałą sekundę dołączyła do nich Ząbek.

 - Hej, spokojnie! - wychrypiał Jack - Zaraz mnie tu udusicie! Ej, ja wiem, że jestem boski, ale bez przesady! Dziewczynę mam!

 - Pewnie byłaby zadowolona gdyby to usłyszała - powiedział Pitch - Szkoda, że nie ma jak.

 - Nadal jest obrażona za tą akcję z Wiką i Kinią? - zapytał Strażnika Odwagi. Na te słowa Roszpunka i Ząbek wypuściły go z objęć.

 - Czekaj... co? - spytał Zając - Naprawdę umknęło ci, że chwilowo jest śnieżną kulą? - z twarzy Frosta zniknął uśmiech

 - Jak to? - potrząsnął lekko głową - O co ci chodzi? Przecież właśnie ją... chwila, dopiero co byliśmy na Berk... - przeczesał palcami włosy. Zgromadzeni spojrzeli po sobie, tocząc niemą walkę. Pitch westchnął zrezygnowany i powiedział:

Why did you do this?«zawieszone na wieki»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz