#10 Mikaelson

290 18 1
                                    

Zaniemówiłam. Po prostu nie potrafiłam się odezwać nawet słówkiem. Moja najlepsza przyjaciółka z... nim.

Mam totalny mętlik w głowie. Nie wiem, co myśleć na ten temat. Czuję niesamowitą złość. Złość na Caroline. Elena, za co... Za to, że się dziewczyna zakochała? Nie popadaj w paranoję, Elena.

Caro spogląda na mnie błagalnie.
- Ja nie chciałam, naprawdę...

Wstaję i wychodzę. Muszę ochłonąć. Nie mogę jej zranić, ani pocieszyć. Stawiam mocne kroki. Chwytam za klamkę. Wybiegam do lasu. Zatrzymuję się przy pierwszym lepszym zakątku. Siadam na ziemi. Opieram głowę o drewno. Biorę głęboki wdech. Myślę.

Nagle czuję dłoń na moim ramieniu.
- Ona jest załamana - mówi
- Wiem.
- Co robimy?
- Kochamy - uśmiecham się do niego - to wystarczy.

Podnosi mnie i powoli podążamy w stronę posiadłości. Otwieramy drzwi. Do towarzystwa dołączyła Bonnie.
Na nasz widok wszyscy zamarli. Nic dziwnego, trzymamy się za dłonie.
- Ups - śmieję się
- Damon, bez dwuznaczności proszę - patrzy w stronę Caroline - Hello, my sunshine. Dlaczego płaczesz? - schodzi po schodkach do salonu i wyciera jej z policzków łzy - Smutek jest oznaką upadku. Ty jesteś aniołem więc nigdy nie upadasz, dobrze? - blondynka posyła mu szeroki uśmiech - No i tak ma być! - śmieje się razem z nią. Bonnie robi mu miejsce. Ten siada koło ukochanej. - No - rozgląda się po pomieszczeniu - Jestem już oficjalnie we friendzonie Salvatore'ów?
Kiwamy głowami.
- Kocham was. - szepcze Caro - jesteście najlepsi.

Słyszymy jednak głośne oklaski. Odwracamy się nerwowo w stronę przedsionka.

- Jakie happy end'y!
- Czego tu chcesz Katherine?! - mówi Forbes
- Pozwoliłem ci wychodzić?! - krzyczy Klaus

- Ty, pieprzony skurwielu? Nie. Ale on jak najbardziej. - sobowtór wystawia dłoń. W mgnieniu oka chwyta ją...
- Elijah. Bracie.
- Witaj. Ogromnie przepraszam, że zepsułem wam idealne zakończenie bajki, jednak mam małe porachunki z bratem. Klaus, możemy wyjść?

Wnerwiony mężczyzna kieruje się w stronę drzwi. Katherine szyderczo się uśmiecha.

- Ja tu z nimi zostanę.
- Chyba śnisz, suko.
- Licz się ze słowami - pogroził Elijah Damonowi palcem
Siedzimy w całkowitej ciszy. Nagle słyszymy czyiś krzyk.

- Klaus! - gwałtownie z salonu wybiega Caroline.

Wstajemy, aby się za nią udać. Tym bardziej, kiedy słyszymy płacz Caroline.

- Tam, w lesie! - krzyczy Damon

- KLAUS! KLAUS! ODEZWIJ SIĘ, PROSZĘ! - szlocha - Proszę... - Klaus, proszę... - szepcze - DLACZEGO? - spogląda na Elijah'ę - Jesteś kochany, więc nie pozwalasz innym kochać? - spuszcza wzrok - On był twoim bratem, a ty go bezczelnie zabiłeś. Ty potworze!
- Idziemy stąd Katherine. - zabiera kochankę i powoli odchodzą. Jednak... Co?

Caroline z ciała Klausa wyjmuje biały drewniany kołek. Podlatuje do Pierwszego i wbija mu go prosto w serce.
- Mam was dosyć! Nie będziecie mi psuć życia. - z zamachem wyrywa znów kołek, przygniata Petrovą.
- Ostatnie zdanie, kotek?
- Znam biologicznych rodziców Eleny.
Blondynka upuściła kołek, otwarła szeroko usta. Katherine zdołała w tym czasie uwolnić się i uciec.
Wszyscy patrzą na mnie, jakby czekali na niespodziewany ruch. Nie wiem, co robić.
- Biologiczni?
Bez żadnych uczuć upadam na kolana. Nie docierają do mnie krzyki przyjaciółek, głos Damona. Nie płyną po moim policzku żadne łzy. Nic nie czuję. Nic. Kręci mi się w głowie. Podnoszę się i kieruję w głąb lasu. Oczywiście każdy podąża za mną.

W środku tego pięknego miejsca mieści się wielkie jezioro. Na tyle nieznane, że aż w ogóle nie odwiedzane. Tam Damon mnie zabrał zimą.
- Wiem, gdzie ona idzie - mówi

Jesteśmy.

Chcę zapomnieć o wszystkim. O istnieniu jakiejkolwiek duszy. Nie chcę wiedzieć, czym jest problem ani zakłopotanie.

To, co powiedziała Katherine jest kłamstwem, czy może prawdą? Totalny mętlik. Trzeba to zakończyć.
Stanęłam na skale. Odwróciłam się do przyjaciół. Smętnie się uśmiecham. Lecę do przodu. Czuję wiatr we włosach i... krzyk Damona.
Jestem w wodzie. Nie mogę oddychać. Moja kurtka utrudnia pływanie. Tonę. Po prostu tonę. Godzę się z losem. Umrę w wodzie. Ostatnie słowa? Kocham cię, Damonie Salvatorze.
Tracę przytomność. Samobójstwo bez bólu. Idealnie.

Delena - Nowe PrzymierzeWhere stories live. Discover now