#9 Miłość

303 22 3
                                    

- Caroline! - w oczach Pierwszego pojawiły się iskierki - Pięknie wyglądasz!
- Dziękuję - odpowiada z uśmiechem
- Co cię do mnie sprowadza o tej porze?

- Nie mogę już przyjść porozmawiać?

- To by było zbyt piękne.

- Jak ty mnie znasz... - blondynka spuszcza wzrok i skupia się na kręceniu kosmyka włosów - Możemy gdzieś usiąść?

- Oczywiście! Chodź do salonu! - radośnie odpowiada Mikaelson
Oboje siadają. Powstaje niezręczna cisza.
- Klaus... - Caroline przełyka ślinę. Stresuje się. - Czy kiedykolwiek byłeś zakochany? Czy wiesz, czym jest miłość?

- Oczywiście, że byłem i wiem, czym jest ten piękny stan.
- To dlaczego zabierasz go innym? - Mężczyzna spojrzał na Caroline zdziwiony. - Elena kocha Damona. Obdarza go tym uczuciem, z wzajemnością. Elena jest też moją przyjaciółką. Nie pozwolę, abyś wszystko spieprzył. Abyś zabrał jej szczęście.

- Caroline... - Pierwotny chwyta dłoń blondynki. - Rozumiesz, że on jest tutaj z miłości? Chce chronić swoją ukochaną oraz brata.

Na policzkach Forbes pojawiają się czerwone rumieńce od zdenerwowania.
- Gdybyś dał im święty spokój, to nic nikt by nie musiał robić! Tobie tylko zależy na czyimś cierpieniu! - wstaje - A nie, przepraszam, tobie zależy na tworzeniu hybryd! TYLKO TO SIĘ W ŻYCIU LICZY. Pierdyliard wilkołako-czegoś nie zastąpi ci osoby, którą kochasz! Więc zrozum, kochaniutki, że jeżeli rozdzielisz Elkę i Damona, to nie znaczy, że od nowa się zakochają, no kurwa! Będą tęsknić za sobą do końca pieprzonego życia! U Eleny to pół biedy, sto lat i ma z głowy, ale Damon?! Ogarnąłeś, że wampirki się nie starzeją?!
- Nie jesteś taka głupia, na jaką wyglądasz. - dodaje z szyderczym uśmiechem Klaus.
- A ty jesteś tak  okropny, na jakiego wyglądasz! Myślałam, że masz jakiekolwiek uczucia!

- Bo mam, Caroline.
- Chyba nienawiść...
- Aż tak mnie nie lubisz?
- Nie Klaus. Ja cię polubiłam od pierwszego spotkania. Ty spowodowałeś, że taka dla ciebie jestem. - zabiera kurtkę - Nic tu po mnie. Do widzenia..
Nagle chłopak łapię nadgarstek dziewczyny.
- Dobrze, Caroline. Wypuszczę go, dam im wszystkim spokój. Oprócz ciebie.
Blondynka otwiera szeroko oczy.
- Moja miłość do ciebie jest jak najbardziej prawdziwa. Uwielbiam twoją determinację, zawziętość, nieskazitelną urodę, zorganizowanie, piękne, złote włosy... Uwielbiam też, jak na mnie działasz. Zmieniasz mnie. Na lepsze. Dziękuję i od razu informuję, że gdy się zakocham, jestem bardzo nachalny wobec mojej drugiej połówki - puszcza jej oczko - Do zobaczenia, my love!
Na policzkach Forbes pojawiły się rumieńce. Zawstydziła się!

*Tym czasem*

,,Drogi Pamiętniku! Nadal liczę na jakiś cud w sprawie Damona. Niby Te dwie opcje z Elijah i Caroline nie są złe, ale co, jeśli nie wypalą/nie wypaliły? Piszę w dwóch czasach, ponieważ Caroline nie ma już od trzech godzin. Nie odbiera telefonów, ani nie pałęta się po Mystic Falls. Coś jest nie tak.
A gdzie ja jestem? Leżę w sypialni Damona. Wokół mnie jest ułożony stos chusteczek. Nie chcesz widzieć, jak wygląda moja twarz.

Przed chwilą również płakałam. Coś okropnego. Stałam się totalną pesymistką. <Słyszę czyjeś kroki. Stefan?>
Dobra, muszę kończyć, nie ważne, napiszę później!"
Otwieram drzwi i rozglądam się po korytarzu.
- Stefan? Steeefan?
Schodzę po schodach. Kuchnia, salon, łazienka... Nikogo nie ma.

- Ste...
Nagle zauważam, jak ktoś stoi w przedsionku. Sama nie mam zamiaru się ruszać. Jestem sparaliżowana. Po policzkach spływają łzy. Wycieram je rękawem od bluzki. Upewniam się. Mrużę oczy. Wysoki mężczyzna, skórzana kurtka, obok dwie walizki. Nie, to nie możliwe.

- Będziesz tam stała, czy może się przywitasz? - pyta z uśmiechem
Bez wahania biegnę w jego stronę i zarzucam swoje ręce na jego kark. Przytulam, całuję, obejmuję. Wszystko na raz. Nie jest mi wygodnie. Podskakuję, opasając nogami jego biodra. On podtrzymuje mnie rękami. Nic nas nie obchodzi.

Tego właśnie pragnęłam. Prawdziwej miłości.

Po dwudziestu minutach odrywamy nasze wargi.

- Tęskniłam. - jedno słowo, a tyle wyjaśnia
- Bo ja nie. - puszcza mnie - Poczekaj chwilkę w salonie, odświeżę się.

Mija pół godziny. Damon przychodzi. Pięknie pachnie.
- Nowy żel pod prysznic?

- Nie, nowe hormony.

Uśmiecham się.

Do wieczora leżeliśmy przy kominku na kanapie. Damon obejmował mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Brakowało mi takich chwil.

W końcu pojawia się Stefan.
- Wróciłeś, stary.
- Zostawiłbym cię sam na sam z zapasem krwi i bourbonem? Chyba sobie śnisz.

Nasze wspólne pogawędki, rozmowy, śmiechy przerywa nagłe trzaśnięcie drzwiami. 

Caroline.
Staje przed nami, jak wryta. Źrenice jej się rozszerzyły. Jest wystraszona, czy...?

- Elena - przyjaciółka patrzy mi prosto w oczy - PRZESPAŁAM SIĘ Z KLAUSEM.
Gwałtownie podnoszę się z kanapy. Dobrze usłyszałam? Uprawiała seks z tym potworem?

- Co?

Blondynka wybucha płaczem.

- Ja wiem, ja nie powinnam, to zły człowiek. Jednak to tylko pozory. Dla mnie jest inny. Czuły, kochany.

- W łóżku niczym tygrys - dodaje z uśmiechem Damon, wskazując palcem na kawałek rozszarpanej koszulki.
- Spierdalaj... - dziewczyna przełyka ślinę - Co ja mam zrobić?

- Zaraz zaraz, ale o co ci chodzi?

- Bo ja się chyba w nim zakochałam, wiesz?



Delena - Nowe PrzymierzeWhere stories live. Discover now