#8 Chwila

335 23 3
                                    

Nie mogę w to uwierzyć. Cały świat zawala się w jednej chwili.
- Jak to wyjeżdżasz? - spoglądam to na walizki, to na niego - To są jakieś żarty?

- Ostatnie zdanie? - pyta najspokojniej na świecie.
Patrzę na Stefana z szeroko otwartymi oczami. On również chyba nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje...

- Ostatnie zdanie?! - wręcz wykrzykuje, łapiąc mnie mocno za nadgarstek. Jego wzrok utkwił w moich szklanych oczach.
- Nie zostawiaj mnie. - przerywam, aby złapać głębszy oddech. Leci już kilka łez. - Proszę.

- Stefan? - puszcza moją rękę.
- To od Eleny - wyciąga broń z pudła - wesołych, bracie.
Dostrzegam to. Już nie jest taki twardy i bezlitosny.
- Przepraszam - podchodzi do mnie i całuje w czoło. Zabiera walizki i trzaska drzwiami.

Nie, to nie może być prawdziwe. Ten sen staje się zbyt realistyczny. Stefan przeczesuje palcami włosy i siada na kanapie. Jest załamany. To jednak nie koszmar. To rzeczywistość.

Opieram się o ścianę i ,,ześlizguję" z płaczem w dół.
- Proszę, wróć do mnie - wręcz wyję do drzwi - Wróć do mnie! - szlocham - Nie zostawiaj mnie! Nie myśl tylko o sobie, słyszysz? Chodź tutaj!
Przeczę głową i spuszczam wzrok.

- Dlaczego mi to zrobiłeś... Nie opuszczaj mnie... Dlaczego to zrobiłeś... Odpowiedz, draniu! - wstaję i rzucam najbliższym przedmiotem (doniczką) w szybę. Szkło rozsypuje się na miliard kawałków. Upadam na kolana i płaczę, ukrywając twarz w dłoniach.
Słyszę kroki. Stefan.
Stoi bez ruchu. Telefon pokazuje, że chłopak z kimś rozmawia.
- Halo, Stefan? Już jedziemy, słyszysz? Zaraz będziemy!

Caroline. Wszyscy tu przyjadą. Właśnie tego teraz potrzebuję. Nie okłamuj się Elena, potrzebujesz tylko jednego!

Wybucham płaczem.

*W tym samym czasie*

- Taki czarodziej, to fajna sprawa, co?

Mężczyzna nie odpowiada. Stoi w bezruchu. Co jakiś czas na jego policzku pojawia się niewielka łza.

- Możesz widzieć wszystkich, jednak nikt nie widzi ciebie. Coś pięknego, Kai.

Chłopak nadal nic nie odpowiada. Jego błękitne oczy wyglądają, jakby wyssano z nich życie, szczęście, osobowość. Tylko nicość.

- Zostawisz ją? - w końcu się odzywa - Zostawisz ich wtedy w spokoju?

- Umowa to umowa, Damon. - szyderczo uśmiecha się Pierwszy. Łapie ramię wampira - Idziemy.
Czarodziej zdejmuje zaklęcie. Wsiadają do samochodu i wyjeżdżają do posiadłości Mikaelson'ów.

*Dzień później*

- Ile już leży? - pyta Caroline
- Za dwie godziny będzie cała doba.
- Nie chce się odzywać?

- Ani słowem.
- Wpuść mnie, porozmawiam z nią.

Do pokoju wchodzi blondynka. Tym razem jednak nie jest szczęśliwa, wesoła, tylko poważna i współczująca.

- Cześć, El.

Odwracam się w stronę dziewczyny. Wyglądam pewnie niezbyt zachęcająco - spuchnięta twarz, wory od nieprzespanej nocy, niedokładnie zmyty makijaż.
- Wyglądasz pięknie! - mówi przyjaciółka z szerokim uśmiechem. Odwzajemniam go. - Jak tam?
- A jak ma być? - spuszczam wzrok

- Chciałabym, abyś wiedziała, że wszczynamy już śledztwo w tej sprawie. Mamy pierwsze tropy. Szybko się znajdzie, zobaczysz.
- Co już wiecie? - pytam, ożywiona

- M.in. kto go zmusił do takiej, a nie innej decyzji. Klaus.
Szeroko otwieram oczy.
- To nie wszystko. Ma coś z tym wspólnego Katherine. Nie wiemy jeszcze co. Klaus również znalazł sobie czarodzieja i odbudował więzi z rodzeństwem.
Zrezygnowana spoglądam na dywan.
- Nie załamuj się! Są jeszcze dwie możliwości! Obie wykorzystamy dzisiaj!
- Jakie?

- Po pierwsze. Nie oszukujmy się, Klaus po prostu mnie uwielbia. Nie był w stanie zabić mnie wtedy, jak cię ratowaliśmy. Powiedział mi kilka miłych słów i po prostu kazał mi odejść. Więc dzisiaj wybiorę się do niego, licytować.
- A to drugie?

- Jeden z braci Klausa, Elijah. On od razu po uwolnieniu stwierdził, że wyjeżdża. No i wyjechał. Nie chciał i nie chce znać tego czegoś. Mówił też, że ma u nas dług, do spłacenia w każdej chwili. Wykorzystamy telefon do przyjaciela. Do Elijah'y.
- Genialnie! - piszczę i przytulam Caro - Jesteście wspaniali!
- I know, I know - śmieje się przyjaciółka - To co, ogarniamy się? Nie wyglądasz dobrze.

- Co? Miałam wyglądać pięknie!

- Aj bo wtedy wyglądałaś. Teraz się coś popsuło.

- No tak, rozumiem.

* Dwie godziny później *

- A to jest twój pokój.
- Po co to robisz? - pyta niebieskooki
- Dla zabawy. Swoją drogą, dopiero się zaczyna. - Pierwotny stawia małe kroki po panelach - W naszej umowie nie było mowy o współlokatorach, hmm? - odwraca się do mężczyzny - A więc... Katherine! Chodź tutaj!
Damon nie wie, co ma o tym myśleć.
- Po co to robisz. - mówi.
- Wspominałem, dla zabawy.

- Skończyłeś się bawić już lata temu. Obchodzi cię tylko czyjeś cierpienie. Więc, co?
- Kiedyś się domyślisz.
Do pokoju wchodzi Katherine - smukła brunetka, sobowtór Eleny. Dziewczyna, jedyne co ma na sobie, to seksowny, czerwony biustonosz i stringi.

- Dzień Dobry, Damon. - wita chłopaka z szyderczym uśmiechem - Jak się spało? A z resztą, nie ważne. Naszej wspólnej nocy nic nie przebije.
- Boże, broń. - odpowiada wampir. Spogląda na Pierwszego, z podniesioną brwią - Naprawdę? Liczyłem na coś, no nie wiem... Ładnego.
- Auć, zabolało.
- Będzie boleć przez najbliższe - zwraca się do Klausa - Ile lat?
- Aż do śmierci.

- Bez przesady. To ile?

- 200 wystarczy.
- Brzmi lepiej. No, przez następne 200 lat będziesz błagać szatana o pomoc, rozumiesz?

- Oczywiście, kotku. - brunetka przybliża się do mężczyzny - Klaus! - krzyczy - Zostaw nas samych, proszę.

- Jak sobie życzysz, my little lady.
Dziewczyna wesoło odprowadza Pierwotnego wzrokiem, a następnie zdenerwowana patrzy na Damona.

- Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że tak możesz mnie traktować?

- Mamy tu jakiś bourbon?
- Bourbon? Puknij się chłopaku w ten pusty łeb! Nie rozumiesz? Twój alkoholizm nic nie zmieni! Klaus chce, abyś zapomniał o Elenie na zawsze! I tak cię stąd już nigdy nie wypuści.
- Nikt mi nie będzie rozkazywał.
Katherine siada na łóżku.

- Damon, Damon, Damon. Tyle lat, a ty się nie zmieniłeś. - patrzy na swoje paznokcie - Co ona w tobie widzi...
- Coś, czego ty nie widzisz.
- Ou, zapomniałam. Bo ty jesteś ZAKOCHANY. Taki ROMANTYCZNY. Bo Elena jest głupia. Prędzej, czy później zrozumie, że nie byłeś dla niej stworzony. Odkryje twoją prawdziwą twarz. Powiedziałeś jej chociażby o Enzo?

Chłopak zdziwiony podnosi się z podłogi.
- Skąd o nim wiesz?

- Mam swoich informatorów. Teraz już wiesz, dlaczego wolałam Stefana? Daję jej miesiąc i zmieni Salvatore'a. Zobaczysz. Albo w sumie, nie zobaczysz. Haha!

W tym samym czasie długie zimowe kozaki na obcasie czekają przed posiadłością Mikaelson'ów. Blondynka z pięknymi paznokciami i hipnotyzującym wzrokiem czeka tylko na jego głos. Czeka na jeden dźwięk, jeden gest. Nagle lokaj otwiera drzwi.
- Dzień Dobry panu. - mówi bardzo spokojnie - Nazywam się Caroline Forbes. Przyszłam porozmawiać z Niklausem.

Delena - Nowe PrzymierzeWhere stories live. Discover now