Rozdział.14.

5.9K 346 28
                                    

Spędziłam w pokoju Luny 4 długie dni. Nie jadłam. Zawsze kiedy ktoś przynosił mi jedzenie wyrzucałam je przez okno. Cameron przychodził kilkanaście razy dziennie. Błagał abym wyszła, ale ja nie mogłam. Nie potrafiłam. Boję się, że jeżeli mu zaufam to mnie znów skatuje. Właśnie skończyłam brać prysznic. Ubrana wyszłam z łazienki i rzuciłam się na łóżko. Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi.

- Odejdź Cameron!- krzyknęłam myśląc a czarnowłosym aniele

- To ja! Grace!

Głos dziewczyny był przesiąknięty strachem. Podbiegłam do drzwi i od kluczyłam je szybko.

- Coś się stało?- spytałam patrząc na bladą twarz dziewczyny

- Alfa...on...on...- nie mogła się wysłowić

- Co z nim? Co się mu stało?- sama nie wiem skąd u mnie tyle zainteresowania chłopakiem

- Wpadł w furie.- wydusiła

- Co to znaczy?

- Rozwala wszystko co znajduje się w domu. Zabił już trzech naszych ludzi.- na ostatnie słowa podniosłam rękę do ust- Musisz go powstrzymać Sonia.

- Jak?

- Jesteś jedyną osobą, której posłucha.

- On nie liczy się z moim zdaniem.

- To nieprawda. Błagam pomóż mi.- ból w jej oczach przekonał mnie do jej racji

Ruszyłam szybkim krokiem na dół. Kiedy usłyszałam przeraźliwy ryk a zaraz po nim huk, zaczęłam biec. Zbiegłam szybko ze wszystkich piętr i wpadłam do salonu. Na środku stał Cameron. Woku niego leżało kilka martwych ciał.

- Przestań!- krzyknęłam kiedy zaczął dusić niewinnego chłopca

Na mój głos chłopak się odwrócił. Jego oczy z czarnych zaczęły przybierać brązowy kolor z drobinkami złota.

- Sonia.- moje imię w jego ustach brzmiało tak dobrze

- Puść go.- zażądałam

- Nie.- warknął i na nowo zaczął dusić biednego chłopca- Zostawiłaś mnie.

Te słowa łamały mi serce. To moja wina. Wilkołak tracąc swoją mate wariuje. Nie widział mnie przez 4 dni. Zaczął wpadać w obłęd. Podeszłam do niego i dotknęłam jego ramienia. Mięśnie wyraźnie rozluźniły się. Stanęłam na palcach i musnęłam ustami jego ucho. Zadrżał pod moim dotykiem. Z niewiadomych powodów poczułam satysfakcje.

- Proszę puść go i wrócimy do pokoju.

Cameron rzucił ciałem chłopca i odwrócił się do mnie. Przytulił mnie mocno, prawie że dusząc.

- Nie zostawiaj mnie więcej, błagam.- wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę schodów

- Pomóżcie mu.- powiedziałam wskazując na ledwo żywego chłopaka

Cameron wbiegł ze mną na rękach na jego piętro. Otworzył drzwi od jego sypialni i wszedł do środka, zamykając drzwi nogą. Położył nas na łóżku i mocno wtulił się w moje piersi. Zaczęłam głaskać go po włosach. Wiedziałam, że w tej chwili nie mogę go denerwować. Teraz muszę pomóc mu się uspokoić.

*************************

Hej cukiereczki!

Wracam do was z nowym rozdziałem :)

Mam nadzieje, że wam się podoba ;)

Czekam na wasze opinie ;*

Pozdrawiam Daga <3

Dojść do przeznaczeniaWhere stories live. Discover now