Rozdział.3.

7.7K 427 13
                                    


*On*

Nareszcie ją znalazłem. Jest taka piękna. Obserwowałem ją od 2 miesięcy. Dopiero dzisiaj do niej przyszedłem najpierw pod postacią wilka a potem człowieka. Musiałem ją zabrać do siebie. Nie obchodzi mnie, że to porwanie. To maja mate, więc musi być przy mnie. Patrzę teraz na jej spokojną śpiącą twarzyczkę. Lekki nasenne jeszcze działają, ale niedługo powinna się obudzić. Idę do łazienki wziąć prysznic. Kiedy z niej wychodzę mojego skarbu nie ma. Wydaję z siebie ryk rozpaczy i ruszam na poszukiwanie mojego maleństwa.

*Sonia*

Budzę się z wielkim bólem głowy. Nieźle wczoraj musiałam zaszaleć. Przekręcam się na bok i otwieram oczy. To nie jest mój pokój. Siadam z wrażenia, a wszystkie wspomnienia z wczoraj uderzają we mnie ze zdwojoną siłą.

Spotkanie wilka w lesie.

Nieznajomy.

Impreza.

Zdrada Nathana.

Porwanie.

Cholera zostałam porwana. Szybko wstaję z łóżka. To nie był dobry pomysł przed oczami mam mroczki. Ignorując nasilający się ból głowy. Ruszam do pierwszych drzwi. Pociągam za klamkę i... Otwarte. Wybiegam z pokoju. Zbiegam z pierwszego piętra, drugiego, trzeciego, czwartego. Na parterze ledwo zipie. Kiedy jestem już przy drzwiach wyjściowych słyszę przerażający ryk. Moje ciało oblewa paraliż. Odwracam się a przede mną stoi mój porywacz.

- Gdzie się wybierasz maleńka?- spytał podchodząc do mnie niczym drapieżnik do swej ofiary

- J-ja...j-ja...- nie mogłam się normalnie wysłowić. Mężczyzna przyparł mnie do ściany swoim ciałem

- Spokojnie skarbie, nie bój się.- przytulił mnie do swojego ciała

- W-wypuść m-mnie b-błagam.- mówiłam drżącym głosem

- Nie mogę.- szepnął w moją szyję a moim ciałem wstrząsnął dreszcz

- P-proszę, nikomu nie powiem.- nagle straciłam równowagę, by po chwili być niesioną przez tego mięśniaka. Wszedł na czwarte piętro bez najmniejszej zadyszki. Wszedł do pokoju, w którym się obudziłam i położył mnie na łóżku. W mojej głowie powstała tylko jedna myśl.

On mnie zgwałci.

Zaczęłam się cofać na skraj łóżka, a w moich oczach zabłysły łzy.

- Nie proszę.- zaczęłam szlochać

- Skarbie nie bój się nie zrobię ci krzywdy.- szepnął czule

- J-ja c-chcę s-stąd w-wyjść.- wyszlochałam

- Nie możesz.

- D-dlaczego?

- Ponieważ jesteś mi potrzebna.

- Proszę cię ja chcę wrócić do rodziny do przyjaciół do chłopa...- zacięłam się, ja już nie mam chłopaka, nie po tym incydencie w klubie.

- Ten gnój nie jest twoim chłopkiem.- warknął- Rozumiesz?


- Tak.

- Grzeczna dziewczynka.- mruknął zadowolony, ten facet jest bipolarny- Może przedstawię ci trochę zasad. Po pierwsze nie wychodzisz z tego pokoju bez mojej zgody. Po drugie nie rozmawiasz, nie dotykasz, nie patrzysz na innych mężczyzn. Po trzecie nie uciekasz, ponieważ kochanie ja i tak cię znajdę.

- Kiedy mogę wrócić do rodziny?- zaśmiał się perliście

- Nigdy.

I już wtedy wiedziałam, że złamię zasadę numer 3.


************************

Witam, witam ;*

Przypływ weny twórczej mamy kolejny rozdział.

Jak wam się podoba?

Pozdrawiam Daga <3

Dojść do przeznaczeniaWhere stories live. Discover now