Rozdział.4.

7.4K 421 56
                                    


Chyba zasnął. Delikatnie, ostrożnie wyplątuje się z jego ramion. Wstaję i najciszej jak tylko potrafię podchodzę do drzwi.

- Wracaj w tej chwili do łóżka.- słyszę jego wściekły głos.

Nie myśląc o konsekwencjach wyciągam klucz, wkładam go z drugiej strony i zakluczam drzwi.

- Sonia do cholery otwórz te drzwi!

Krzyki i walenie w drzwi to jedyne co słyszę zbiegając na sam dół. Wybiegam jak torpeda z domu nawet nie wiem, w którą stronę mam biec. Wszędzie są drzewa. Boże gdzie on mnie wywiózł. Biegłam do głównej bramy, ale tam stali jacyś mężczyźni.

- Luno, co ty tu robisz?- spytał jeden z nich

- Nie to pomyłka jestem Sonia.- zaprzeczyłam szybko- Chciałabym wrócić do domu.

- Zatrzymać ją!- usłyszałam za sobą krzyk

Odwróciłam się, w moją stronę szedł mój porywacz. Był zły, dobry Boże on był wkurwiony. Podszedł do mnie i przerzucił mnie sobie przez ramie.

- Hej, postawa mnie z powrotem.- zaczęłam się wierzgać, na co uderzył mnie w tyłek, to nie było lekkie klepnięcie tylko porządne uderzenie- Nie podnoś na mnie ręki nie jestem twoim workiem treningowym.- nie odezwa się. Kiedy weszliśmy do naszej sypialni, rzucił mną tak mocno o łóżko, że sturlałam się i spadłam z niego z cichym jękiem.

- Jakim kurwa prawem, chciałaś stąd odejść!- krzyknął w moją stronę

- Prawem wolność palancie.- jego oczy pociemniały jeszcze bardziej, podszedł do mnie i przyszpilił mnie do ściany

- Nie masz prawa mnie obrażać. Masz się mnie słuchać.

- Nie będę się słuchać takiego psychola jak ty. Wrócę do rodziny czy ci się to podoba czy nie.- syknęłam w jego stronę

- Zobaczymy.- powiedział i schylił się na wysokość mojej szyi. Na początku zaczął mnie tam lizać co nie powiem było przyjemne. W pewnej chwili poczułam przerażający ból, schyliłam głowę i dostrzegłam chłopaka, który był przyczepiony do mojej szyi. Krzyczałam, płakałam ale to było na nic. Moje powieki powoli zaczęły opadać. Traciłam kontakt z rzeczywistość.

*On*

Ugryzłem ją. Nie mogłem słuchać tego, że chce mnie zostawić. Nie dopuszczę do tego. Ona jest moja, tylko moja. A ten jej niby chłopak już wącha kwiatki od spodu. Zabiłem go od razu kiedy zobaczyłem do jakiego stanu doprowadził moją królewnę.


******************************

Hejo!

Sonia masz pierdolniętego mate :-D

Pozdrawiam Daga <3

Dojść do przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz