- Ja jestem Sonia.- mówię łagodnie
- Miło mi Luno.- ukłoniła się, znowu
- Nie mów do mnie Luno, jestem Sonia.
- Alfa będzie zły i...- nie dałam jej dokończyć
- Jeżeli coś ci zrobi osobiście go wykastruję.- Grace uśmiechnęła się delikatnie- A teraz chodź tu do mnie ja nie gryzę.
************************
Popołudnie zleciało nam nie wiadomo kiedy. Grace jest wspaniałą osobą. Taka radosna i pełna życia. Dowiedziałam się, że jest ona mate głównego bety tego stada. Nie wiem czemu ale zauważyłam, że nie jest wcale tym zachwycona.
- Grace a może stąd uciekniemy?- zaproponowałam nagle
- Sonia to jest niemożliwe. Złapią nas i ukarzą.- powiedziała i mogłam dostrzec w jej oczach strach
- Zawsze warto spróbować.- starłam się ją dopingować
- Boję się.- wyznała cicho
- Grace jeżeli nas złapią przyjmę twoją karę.
- No dobrze.
- A więc plan jest taki...
*Cameron*
- Kurwa Mark jak do tego doszło?- krzyczę na mojego betę
- Nie mieliśmy pojęcia, że zaatakują.- tłumaczy się szybko
- To jak do cholery pilnowaliście granic?
- My...
- Nie ma żadne my. Zjebaliście sytuacje i nie ma na to usprawiedliwienia.- potarłem rękami twarz
- Alfo.- zaczął niepewnie
- Możesz odejść.
- Alfo.- ponaglił swoją wypowiedź
- Powiedziałem odejść!- Marka chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem- Jeżeli w tej chwili stąd nie wyjdziesz zabiję ciebie i twoją mate.
Mark ulotnił się szybko z mojego gabinetu. Opadłem ciężko na fotel i schowałem twarz w dłoniach. Mam dosyć tego konfliktu pomiędzy mną a Alfą Nathanem. Zabiję go i będę miał problem z głowy. Wstałem i ruszyłem do mojej księżniczki. Kiedy tam dotarłem Soni nie było w pokoju. Zszedłem na dół i zacząłem szukać po pomieszczeniach. Nagle wpadłem na Marka.
- Alfo czy widziałeś może gdzieś Grace? Nigdzie jej nie ma.
- Nie, a ty może widziałeś Lunę.
- Alfo, zniknęło czarne BMW.- za nami pojawił się jakiś omega
Słowa tego śmiecia uderzyły we mnie jak kubeł zimniej wody. One do cholery uciekły.
- Kurwa mać!
- Co się dzieje?
- Uciekły!- wydarłem się na całe gardło
*Sonia*
- Sonia, boję się.- słyszę po raz tysięczny spanikowany głos Grace
- Spokojnie jesteśmy już daleko.- Pogładziłam ją po ramieniu, jednoczenie prowadząc skradziony samochód- Damy radę.
Nie byłam pewna swoich słów. Ale nie poddam się bez walki. Będę walczyć o wolność.
ČTEŠ
Dojść do przeznaczenia
VlkodlaciMiłość jest jak bańka mydlana, w każdej chwili może pęknąć. Sonia żyła właśnie w takiej bańce. Ale kiedy pęknie czy Sonia na nowo będzie umiała zaufać? Tego wszystkiego dowiesz się czytając książkę Dojść do przeznaczenia. Okładkę zrobiła Wkitori...