Rozdział 17

5.2K 224 1
                                    

Nigdy nie miałam silnego charakteru. Zawsze byłam uległa. Nie byłam asertywna. Dlatego też zrobiłam tak jak kazał. Przebrałam się. Założyłam krótką bordową spódniczkę, do niej włożyłam czarny podkoszulek i na to narzuciłam jeansową kurteczkę. Na ten ubiór nie mógł narzekać. Spódniczka ledwo zasłaniała mi tyłek a podkoszulek ładnie podkreślał moje nie małe piersi. Kurteczkę i tak pewnie każe mi zdjąć, więc całe ramiona będę mieć odsłonięte. Boję się cholernie. Nie wiem co mu się stało nigdy taki nie był. W stosunku do żadnej dziewczyny. Nie rozumiem.

- Możesz ruszyć ten swój śliczny tyłeczek i zejść już na dół? Chciałbym pojechać DZISIAJ. - zawołał z dołu lekko zdenerwowany.
Zbiegłam z moim bagażem na dół, uprzednio "zakładając" sztuczny uśmiech. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek i szepnęłam do ucha - nie mogę się doczekać.

Z trudem powstrzymałam łzy. Na moje słowa zacisnął dłoń na moim pośladku. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam do auta. Otworzył bagażnik, wrzuciliśmy tam swoje torby i wsiedliśmy do auta. Włączył naszą płytę i pierwsze włączyło się "Don't go". Mimo miłej atmosfery, mimo tego, że sama poprosiłam go o to żeby mnie wywiózł, czuję się jakbym była porywana. Patrzyłam przez okno, aż nagle poczułam jego dłoń na moim udzie. Zdecydowanie za wysoko, ale jaki sens ma stawianie się. No właśnie, nie ma. Więc zignorowałam fakt, że coraz bardziej zbliżał rękę do tego miejsca. Ale kiedy był już prawie, prawie postanowiłam delikatnie zaprotestować i założyłam lewą nogę na prawą tym samym zamykając jego dłoń między moimi udami. Jednak na co ja liczyłam. I tak był trzy razy silniejszy. Ściągnął moją nogę z powrotem na wcześniejsze miejsce.

- Mówiłem, że będzie tak jak ja chcę, więc się nie stawiaj. Im szybciej pozbędziesz się oporów, tym szybciej zapomnisz o Ca...

- Nie kończ! Umawiamy się tak, że od teraz nie wspominamy o nim. Nie używamy jego imienia, zero! Okej?

- No Okej. - powiedział obojętnie, po czym wrócił do wcześniejszej czynności. Robił swoje, a ja starałam się to ignorować. Było mi przyjemnie, a raczej było by gdybym nie poddawała się pieszczocie pod przymusem. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Patrzyłam za okno cały czas myśląc o moim ukochanym. Powtarzałam sobie w myślach, że jakoś to przetrwam. Że przecież to wszystko dla niego. I po części dla Briana, bo on też martwi się o Cam'a. Brian! Właśnie! Czemu wcześniej na to nie wpadłam!? Tayler musiał próbować tego co załatwiał dla Briana! Dlatego jest taki agresywny! Ale to nie ma sensu. Przecież brat Cam'a nie był taki. To wszystko już nie trzyma się kupy.

Porwana z MiłościWhere stories live. Discover now